Głównym punktem programu tegorocznego międzynarodowego klubu wałdajskiego było spotkanie z Władimirem Putinem w Soczi. Premier Rosji przyjął nas w swojej rezydencji, na brzegu Morza Czarnego wśród palm, oraz złotych i czerwonych kwiatów. Przy późnym obiedzie gospodarz opalony i rozluźniony przez prawie cztery godziny odpowiadał na problemy podnoszone przez znanych publicystów, politologów, historyków z Europy, USA, Chin i Japonii.
Na moje pytanie o przyszłość polsko-rosyjskiej współpracy, w tym wspólnych programów modernizujących nasze kraje Putin odparł, że widzi szerokie możliwości nie wyłączając technologii kosmicznych. Dodał, że z uznaniem wita poprawiający się klimat we wzajemnych stosunkach i chciałby tą atmosferę pogłębiać. Wspomniał o napięciach w obustronnych relacjach wymieniając m.in. rurociąg północny. Putin powiedział, że Polska w swoim oporze niczego nie uzyskała, a wiele straciła tym bardziej, że już w przyszłym roku gaz popłynie z obwodu wołogodzkiego do pierwszych odbiorców w Niemczech. W podsumowaniu obszernego wywodu podkreślił, że niezależnie od występujących problemów nasz kraj pozostaje ważnym partnerem Federacji Rosyjskiej.
W podobnym duchu wypowiedział się Siergiej Ławrow. Minister spraw zagranicznych na spotkaniu w Moskwie oświadczył, że z uznaniem wita pozytywną tendencję w polsko-rosyjskich stosunkach. Na przeszłość nie można zamykać oczu, ale najważniejsza jest przyszłość dobrosąsiedzkich relacji – powiedział Ławrow. Rosyjski minister pozytywnie ocenił współpracę z Radosławem Sikorskim podkreślając swój bezprecedensowy udział w spotkaniu z polskimi ambasadorami w Warszawie. Wszystkie sformalizowane i niesformalizowane płaszczyzny dialogu powinny pracować pełną parą – oświadczył szef rosyjskiej dyplomacji zapowiadając kolejną wizytę w Polsce w przyszłym miesiącu.
Pierwsza część tegorocznego „Wałdaju” odbyła się w Sankt Petersburgu i na pokładzie statku wycieczkowego „Kronsztadt” pływającego po jeziorze Ładoga oraz rzekach obwodu leningradzkiego. Było mi dane prowadzić jedną z sesji dyskusyjnych zatytułowaną „Rosja w świecie. Czy może stać się taką, jaką chce ją widzieć świat? Jaką ona chce widzieć się sama?” We wstępie do dyskusji nadmieniłem, że Rosja zmaga się ze swoją przeszłością i jednocześnie szuka nowej tożsamości. Przyszłość tworzy się z jednego dostępnego materiału – z przeszłości. Jeśli przeszłość opisze się błędnie, tak samo błędnie napisze się projekt przyszłości. Stąd też nie warto traktować historii jak plasteliny, którą można dowolnie ugniatać. Powołałem się na obecnego na sesji prof. Siergieja Karaganowa, który w artykule „Rosyjski Katyń” sformułował tezę, że bez ostatecznego zerwania ze stalinizmem, i pełnej rehabilitacji wszystkich ofiar Rosja nie będzie mogła przeobrazić się w pełni nowoczesne i demokratyczne państwo. To słuszne słowa, ale czy akceptowane przez wszystkich Rosjan? Przez prezydenta i premiera Rosji – tak. Zarówno Miedwiediew jak i Putin wielokrotnie mówili, że nie ma usprawiedliwienia dla Stalina. Ale jeśli poczytamy opinie na temat tekstu Karaganowa to dominują: niezgoda, sprzeciw i oburzenie. Podobnie jest w innych dyskusjach na ten temat. Widać głęboki podział opinii, z którym władze Rosji muszą się liczyć. Ściślej mówiąc liczyć się, ale nie być ich niewolnikiem to jest konsekwentnie posuwać się drogą przezwyciężenia dziedzictwa stalinizmu, ale ze świadomością, że Rosja potrzebuje czasu na świadome rozliczenie się z własną historią.
W wypowiedziach najważniejszych polityków i publicystów na tematy polskie przebijała teza, że od pobytu premiera Putina na Westerplatte proces pojednania polsko-rosyjskiego pogłębił się. Przyczyniła się do tego tragedia pod Smoleńskiem. Ale też elity rosyjskie zrozumiały, że trudno jest ułożyć poprawne stosunki z Europą bez porozumienia z Polską. Żeby dalej wzmacniać pozycję naszego kraju trzeba odkleić Polsce maskę rusofoba przyklejoną przez nieżyjącego prezydenta Kaczyńskiego. Polska nie będzie na Zachodzie słuchana, jeśli będzie uważana za kraj, który nie potrafi z Rosją rozmawiać racjonalnie. Trzeba współpracować z Rosją “taką, jaka jest”, a nie taką, jaka miałaby być. Podejście Ameryki, Chin i głównych krajów europejskich widoczne w wałdajskich dyskusjach bardzo w tym przekonaniu utwierdza.