Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Deszcze i powodzie

Według hydrologów obecna powódź różni się od tej, która wydarzyła się w 1997 roku. Wówczas w dorzeczu Odry obfite opady objęły znacznie większy obszar kraju. Porównywalne z sytuacją sprzed 13 lat są natomiast deszcze i zagrożenia w dorzeczu Wisły. Na szczęście od tamtej tragedii zmieniło się wiele, a przede wszystkim...

Według hydrologów obecna powódź różni się od tej, która wydarzyła się w 1997 roku. Wówczas w dorzeczu Odry obfite opady objęły znacznie większy obszar kraju. Porównywalne z sytuacją sprzed 13 lat są natomiast deszcze i zagrożenia w dorzeczu Wisły. Na szczęście od tamtej tragedii zmieniło się wiele, a przede wszystkim stan prawny pozwalający na lepsze kierowanie akcją oraz infrastruktura przeciwpowodziowa, co wpływa na ograniczenie skali zniszczeń. To pewnie dlatego premier Tusk ocenił, że poniesione straty będą mniejsze, choć mylił się dodając, że obecna powódź jest poważniejsza od tej z 1997 roku. 

Nie warto zresztą licytować się w skali nieszczęścia, ale zadbać o dobre dowodzenie akcją oraz planowanie dalszych działań ratujących ludzi i składniki materialne.

Jak dotąd prace rządu nie podlegają zmasowanej krytyce, choć zarysowały się dwie silne kontrowersje.

Pierwsza dotyczy zastosowania Ustawy o stanie klęski żywiołowej z 2002 roku. Premier i politycy PO nie widzą takiej potrzeby argumentując m.in. że przeniosłoby to centrum dowodzenia akcją ratunkową z samorządów do władz centralnych. Rzeczywiście minister spraw wewnętrznych mógłby wydawać wiążące polecenia samorządom. Zdaniem szefa rządu, byłaby to sytuacja niekorzystna, ponieważ to samorządy mają najlepsze rozeznanie w terenie i najlepiej wiedzą, w jaki sposób prowadzić akcję.

To motywacja mało przekonywująca. Z pewnością chodzi o coś innego. Akcentowali to obecni aktywiści PO w innych okolicznościach. Bronisław Komorowski w debacie sejmowej w lipcu 1997 roku deklarował, konieczność wprowadzenia stanu wyjątkowego (ustawa o stanie klęski żywiołowej wówczas nie istniała). Komorowski twierdził, że jeśli istnieją instrumenty prawne, które stwarzają przynajmniej szansę na to, że ludzie będą się czuli lepiej zabezpieczeni, to należy z takich instrumentów skorzystać. Zastanawiałem się także – mówił wówczas obecny marszałek Sejmu –  skąd się bierze taka niechęć do przepisów  stanu wyjątkowego. Myślę, że z przepisów stanu wyjątkowego na pewno by wynikało jedno: wzięcie pełnej odpowiedzialności przez administrację państwową, rząd za to, co się dzieje na terenach objętych klęską powodzi. Komorowski nie zamierzał też dzielić się odpowiedzialnością za bieg rzeczy z rządem Cimoszewicza. „Polityczna odpowiedzialność za nieprzygotowanie państwa spoczywa zawsze na tych, którzy dźwigają całość odpowiedzialności za państwo, spoczywa na rządzie, prezydencie i większości parlamentarnej” – akcentował dzisiejszy kandydat na prezydenta.

Na tle ówczesnych harców opozycji postawa obecnej wydaje się bardzo umiarkowana. Dotyczy to także mediów, które czatowały na każde potknięcie. Z Cimoszewicza za skądinąd słuszne słowa, że „trzeba się było ubezpieczyć”, zrobiono bezdusznego potwora. Zdanie Komorowskiego: „woda ma to do siebie, że się zbiera i stanowi zagrożenie, a potem spływa do Bałtyku” potraktowano z pobłażaniem i przymrużeniem oka.

Druga kontrowersja dotyczy nowelizacji budżetu. Cimoszewicz nie miał wątpliwości i już 12 dnia po ataku powodzi Sejm na specjalnym posiedzeniu poprawił ustawę budżetową, uchwalił specjalną „Ustawę o stosowaniu szczególnych rozwiązań w związku z likwidacją skutków powodzi w lipcu 1997 roku” oraz dokonał zmian w 21 aktach prawnych. Na tym tle praca obecnego parlamentu wygląda bardzo ospale. Wracając do pieniędzy – na usuwanie skutków powodzi rząd przeznaczył około 5 miliardów złotych. To za mało i warto nie odrzucać od razu być może koniecznej nowelizacji budżetu. Rozumiem niechęć do otwierania puszki Pandory, ale wbrew opinii premiera wygląda na to, że straty będą równie wielkie jak te z 1997 roku, choć powódź będzie mniejsza.

I na koniec podzielam liczne poglądy, że premier i ministrowie powinni częściej przebywać w centrum dowodzenia i zajmować się strategią walki z żywiołem, a nie biegać po wałach powodziowych i pozować do zdjęć. Więcej strategicznej wizji, a mniej telewizji – chciałoby się powiedzieć.

Data:
Kategoria: Polska

Leszek Miller

Leszek Miller - https://www.mpolska24.pl/blog/leszek-miller

Leszek Cezary Miller polski polityk.
W latach 1989–1990 członek Biura Politycznego KC PZPR, w okresie 1993–1996 minister pracy i polityki socjalnej, w 1996 minister-szef Urzędu Rady Ministrów, w 1997 minister spraw wewnętrznych i administracji, w okresie 1997–1999 przewodniczący SdRP, w latach 1999–2004 i od 2011 przewodniczący SLD, od 2001 do 2004 premier, w latach 2008–2010 przewodniczący Polskiej Lewicy. Poseł na Sejm I, II, III, IV i VII kadencji.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.