Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Zaloty do Grzegorza skończą się 4 lipca

Eliza Olczyk, „Rzeczpospolita”: Jak się panu podobają zaloty PiS do Grzegorza Napieralskiego?   Leszek Miller, były premier: Traktuję to jako część teatru wyborczego. Pamiętam dobrze, jak prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił o SLD, że jest to organizacja przestępcza. Zatem nie traktuję jego obecnych słów...

Eliza Olczyk, „Rzeczpospolita”: Jak się panu podobają zaloty PiS do Grzegorza Napieralskiego?

 

Leszek Miller, były premier: Traktuję to jako część teatru wyborczego. Pamiętam dobrze, jak prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił o SLD, że jest to organizacja przestępcza. Zatem nie traktuję jego obecnych słów poważnie. Wiem, że jego zabiegi o względy Sojuszu skończą się 4 lipca.

 

A później SLD znowu będzie wrogiem dla PiS?

 

Przypuszczam, że tak, bo wzajemna niechęć między SLD a PiS nie wynika tylko z oceny przeszłości. PiS przekreśla dorobek III RP, czyli polskiej transformacji, a Sojusz aktywnie w tym procesie uczestniczył.

 

Ale pod względem programowym SLD jest chyba bliżej do socjalnego PiS?

 

To jest głębokie nieporozumienie. Lewicowość PiS jest anachroniczna, rozumiana jako równość żołądków. A nowoczesna lewica to jest równość szans. Sojusz powinien inaczej rozumieć sprawiedliwość społeczną niż Prawo i Sprawiedliwość.

 

Chce pan powiedzieć, że programowo bliżej wam do PO?

 

Ależ tak. PO jest partią umiarkowanie liberalną. Jak na mój gust tego liberalizmu jest nawet trochę za mało. Wiem, że w Sojuszu jest sporo ludzi, którzy idee liberalizmu gospodarczego i światopoglądowego uważają za słuszne. Porozumienie programowe jest więc możliwe.

 

Może przynajmniej poczuł pan satysfakcję, gdy Kaczyński ciepło się wypowiedział o Józefie Oleksym?

 

Gdybym żył krócej, to pewnie by mnie to pozytywnie poruszyło. Ale przecież wiem, że siedzę na widowni w teatrze, na scenę wychodzą aktorzy i deklamują to, co wynika ze scenariusza, a gdy sztuka się kończy, są dokładnie tacy, jacy byli.

 

A więc nie wyobraża pan sobie, żeby Napieralski wezwał wyborców lewicy do głosowania na kandydata PiS?

 

Nie chcę podpowiadać Napieralskiemu, co powinien powiedzieć. Poza tym faktem jest, że w naszym elektoracie są ludzie skłonni głosować na PiS. Nieżyjący już Mieczysław Rakowski powiedział kiedyś, że PiS to partia, która ukradła SLD socjalizm. Najwyraźniej część naszych wyborców, ku mojemu zdumieniu, myśli tak samo.

 

Woli pan Platformę? Grzegorz Schetyna, szef Klubu PO, powiedział ostatnio o Napieralskim, że chodzi mu tylko o polityczny handel.

 

Z punktu widzenia Bronisława Komorowskiego Schetyna powinien zostać uznany za sabotażystę. Atakując Napieralskiego, obraża elektorat SLD, a tym samym działa na niekorzyść swojego kandydata na prezydenta. Wyraźnie niektórzy liderzy PO uważają, że trzeba się porozumieć z Napieralskim, a inni chcą sięgnąć po jego elektorat ponad jego głową.

 

Czy ta druga strategia może być skuteczna?

 

Wątpię. Nasi wyborcy mają bardzo wrażliwe ucho, aktualnie skierowane w stronę Napieralskiego. Oczywiście część z nich i tak nie posłucha rekomendacji lidera. Jednak w sytuacji gdy walka między Komorowskim i Kaczyńskim jest wyrównana, lekceważenie Napieralskiego jest szalenie ryzykowne.

 

Zaskoczył pana wynik wyborczy Napieralskiego?

 

Sam twierdziłem, że on może zdobyć 15 proc. głosów. Ale miałem świadomość, że taki scenariusz może się powieść przy splocie wielu pozytywnych okoliczności. Dlatego jego wynik naprawdę mnie zaskoczył. Tym bardziej że Napieralski startował z niskim poparciem i był ironicznie traktowany przez publicystów i polityków. Jedno było dla mnie pewne – że skoro zdecydował się kandydować, to jest gotów wypruć sobie żyły, żeby tylko uzyskać dobry wynik. I tak było.

 

A jak pan ocenia gest Włodzimierza Cimoszewicza, który poparł przed pierwszą turą wyborów Komorowskiego?

 

On dużo stracił, decydując się na ten krok. To pewnie miało przyciągnąć do Komorowskiego sporą grupę lewicowych wyborców i zapewnić mu wygraną w pierwszej turze. Tak się nie stało. Ruch Cimoszewicza okazał się pusty, za to on ogromnie stracił w obozie lewicy.

 

Może wcale go to nie martwi. Cimoszewicz już dawno temu powiedział, że nic go już nie łączy z SLD.

 

Ale mieliśmy wrażenie, że dysponuje ogromnym elektoratem, który zrobi to, co on każe. Tymczasem okazało się, że tego elektoratu nie ma. I tu się kłania stara zasada, że ważniejsza jest groźba ruchu niż sam ruch, bo jak się go wykona, to można się rozczarować. Szkoda, bo okres, gdy Cimoszewicz był szefem MSZ w moim rządzie, wspominam bardzo dobrze. Było mi przykro, kiedy tak się pospieszył z poparciem dla Komorowskiego, bo to oznaczało wystąpienie przeciwko Napieralskiemu i SLD.

 

Jest takie zdjęcie, na którym obaj z Cimoszewiczem podpisujecie traktat akcesyjny. Ma pan teraz ochotę zakleić połowę tego zdjęcia?

 

Nie. Widziałem już wiele zaskakujących wolt. Polska polityka jest damą kapryśną, niestałą w uczuciach i pożerającą przedwcześnie swoich przedstawicieli.

 

Czy Napieralski, korzystając ze zdobytej w kampanii pozycji, powinien skonsolidować lewicowe środowiska?

 

Tak. Sojusz ostatecznie potwierdził swoją dominację na lewicy. A to oznacza, że te mniejsze ugrupowania już nie mogą rościć pretensji do roli lidera takiego procesu. Być może nie wszyscy na lewicy zaakceptują dominującą pozycję SLD i nie zechcą uczestniczyć w porozumieniu, ale to już jest ich sprawa i niech do nikogo nie mają pretensji.

 

Czy wyobraża pan sobie porozumienie z Tomaszem Nałęczem, którzy otwarcie poparł Komorowskiego?

 

Jeżeli ktoś zdecydował się poprzeć kandydata PO, mając możliwość głosowania na kandydata lewicy, to sam się z tej lewicy wyprowadził.

 

A co pan myśli o ewentualnej współpracy SLD z PO? Mogę sobie wyobrazić, że w przyszłym parlamencie będą tylko trzy ugrupowania – PO, PiS i SLD. No to jaka będzie koalicja rządząca?

 

Najpewniej PO – SLD, bo koalicji PiS – SLD sobie nie wyobrażam. Ale wszystko będzie zależało od tego, jaki posag będzie miał Sojusz.

Jeżeli zwiększy swój stan posiadania w wyborach parlamentarnych, to jego atrakcyjność wzrośnie.

 

A gdyby doszło do rozpadu koalicji PO – PSL, to SLD mógłby zastąpić ludowców w rządzie jeszcze przed wyborami parlamentarnymi?

 

W ten scenariusz nie wierzę. Koalicja się nie rozpadnie. Byłem jedynym premierem, który rozstał się z PSL i przysporzyło mi to więcej zgryzoty niż korzyści. Po moich doświadczeniach wszyscy wiedzą, że na rozpadzie koalicji można najwyżej stracić. Dlatego do nowego rozdania może dojść dopiero po wyborach parlamentarnych.

 

A czy ludzie, którzy widzą Napieralskiego w fotelu wicepremiera jeszcze przed wyborami parlamentarnymi, dobrze mu życzą?

 

Myślę, że po prostu fantazjują. Taki scenariusz może się ziścić dopiero po wyborach.

 

Czy po tej kampanii zmienił się klimat wokół SLD?

 

Tak. Nasza partia zaczęła budzić zainteresowanie, a co najważniejsze – Grzegorz Napieralski nauczył się wzbudzać pozytywne emocje. W ostatnich latach Sojusz tego nie potrafił i to był nasz największy problem, bo dzisiaj w polityce bez emocji niewiele się znaczy.

 

Niektórzy uważają, że Napieralski zbyt się puszy po swoim zwycięstwie?

 

Nie zgadzam się z tym. On wie, że jest na fali i im więcej teraz zyska, tym więcej będzie miał na przyszłość. Dla Napieralskiego wybory jeszcze się nie skończyły. On jest ciągle w grze i musi robić dokładnie to, co robi.

Data:
Kategoria: Polska

Leszek Miller

Leszek Miller - https://www.mpolska24.pl/blog/leszek-miller

Leszek Cezary Miller polski polityk.
W latach 1989–1990 członek Biura Politycznego KC PZPR, w okresie 1993–1996 minister pracy i polityki socjalnej, w 1996 minister-szef Urzędu Rady Ministrów, w 1997 minister spraw wewnętrznych i administracji, w okresie 1997–1999 przewodniczący SdRP, w latach 1999–2004 i od 2011 przewodniczący SLD, od 2001 do 2004 premier, w latach 2008–2010 przewodniczący Polskiej Lewicy. Poseł na Sejm I, II, III, IV i VII kadencji.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.