Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Trzecia przeciw czwartej

Tak jak pierwsza tura wyborów nie była blitzkriegiem w wykonaniu kandydata Platformy Obywatelskiej, tak i w pierwszym starciu telewizyjnym Bronisław Komorowski nie zmiażdżył Jarosława Kaczyńskiego. Nie zmiażdżył, ale na punkty wyraźnie wygrał. Ci, którzy liczyli na ujawnienie zasadniczych różnic programowych między...

Tak jak pierwsza tura wyborów nie była blitzkriegiem w wykonaniu kandydata Platformy Obywatelskiej, tak i w pierwszym starciu telewizyjnym Bronisław Komorowski nie zmiażdżył Jarosława Kaczyńskiego. Nie zmiażdżył, ale na punkty wyraźnie wygrał.

Ci, którzy liczyli na ujawnienie zasadniczych różnic programowych między kandydatami srodze się zawiedli. Nie mogło być inaczej. Obaj pretendenci są ludźmi tego samego chowu i tej samej przeszłości. Różnica między nimi jest taka, że Kaczyński jest prawicowcem z domieszką populisty i narodowca, a Komorowski prawicowym, współczesnym konserwatystą. To za mało żeby ostatecznie pogrzebać IV RP, co może stać się dopiero przy okazji najbliższych wyborów parlamentarnych. Powiedzmy szczerze wyborów ważniejszych niż tegoroczne zapasy prezydenckie. Żeby IV RP sczezła niezbędna jest koalicja partii III Rzeczpospolitej, a więc PO-SLD-PSL przeciw PiS-partii IV RP. Jeśli ludowcy nie widzą się w tym aliansie to ich sprawa. Na pewno jednak dla SLD i dla PO odesłanie anachronicznego modelu państwa represyjnego i opresyjnego do historycznej graciarni warte jest mszy. Warto na wybory prezydenckie patrzeć pod kątem pytania czy sposób głosowania przybliża taki sojusz, czy go oddala oraz jaki będzie miał wpływ na kolejne batalie w walce o kształt i miejsce na politycznej scenie? Jeśli SLD powiększy stan posiadania w samorządach i w parlamencie koalicja partii III RP stanie się bardziej realna. Nie wszystkie polityczne sojusze, tak jak nie wszystkie małżeństwa zawiązują się wyłącznie z miłości, bywa, że są swoistymi kontraktami na współżycie. Każda ze stron musi mieć swoje atuty, żeby kontrakt był trwały. To jest zadanie dla SLD – rosnąć w siłę i poszerzać stan posiadania.

Jak się zdaje również przywódca PO zorientował się, że współpraca z Sojuszem może być jedyną możliwością skutecznego i nowoczesnego rządzenia. W jednym z wywiadów na pytanie o możliwą współpracę z SLD powiedział na przykład:

„Dla mnie prawdziwym końcem postkomunizmu, tych historycznie ugruntowanych podziałów, był aktywny współudział ludzi, którzy stworzyli partie lewicowe po 1991 roku przy wprowadzeniu Polski do NATO i Unii Europejskiej”. Donald Tusk trafił w sedno. Ludzie SLD odegrali istotną rolę we wprowadzeniu Polski do Paktu Północno-Atlantyckiego, a w wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej wnieśli wkład decydujący. To jasne, że życiorysy są różne, ale to nie przeszkadzało w owocnej współpracy w ostatecznym zakotwiczeniu Polski we wspólnocie euroatlantyckiej. Jeśli zatem w strategicznych decyzjach można było osiągnąć tak cenne dla Polski porozumienie to tym bardziej można to uczynić na rzecz wyboru modelu Polski ustawicznej modernizacji zamiast Polski nieustającej konspiracji. 

Jak zwykle w takich przypadkach inicjatywa jest po stronie silniejszego czyli Platformy Obywatelskiej. SLD ma dobrą pamięć i czułe ucho. Jeśli więc Platforma pójdzie drogą Unii Wolności, która zdecydowała się na polityczną współpracę z lewicą, wtedy, gdy to nie miało już kompletnie żadnego znaczenia – nic z tego nie będzie. Młodzi liderzy SLD nie będą czekali wiecznie, oni są praktyczni, nieobciążeni żadnymi wspomnieniami, zależnościami, żadną lojalnością. Nawet w stosunku do swoich poprzedników, a co dopiero mówić o innych.

No dobrze, ale jakie z tego wnioski wyciągnąć czwartego lipca tego roku? Jeśli o mnie chodzi wybieram Bronisława Komorowskiego.

Data:
Kategoria: Polska

Leszek Miller

Leszek Miller - https://www.mpolska24.pl/blog/leszek-miller

Leszek Cezary Miller polski polityk.
W latach 1989–1990 członek Biura Politycznego KC PZPR, w okresie 1993–1996 minister pracy i polityki socjalnej, w 1996 minister-szef Urzędu Rady Ministrów, w 1997 minister spraw wewnętrznych i administracji, w okresie 1997–1999 przewodniczący SdRP, w latach 1999–2004 i od 2011 przewodniczący SLD, od 2001 do 2004 premier, w latach 2008–2010 przewodniczący Polskiej Lewicy. Poseł na Sejm I, II, III, IV i VII kadencji.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.