Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Brednie Urbana

Mimo ostatniej wpadki rujnującej wiarygodność tygodnika „Nie” i jego redaktora naczelnego – Jerzy Urban bredzi dalej. Przypomnę, że tygodnik oczernił Zbigniewa Ćwiąkalskiego podając, że będąc ministrem sprawiedliwości przyczynił się do zwolnienia z więzienia swojego b. klienta Henryka Stokłosy, co następnie...

Mimo ostatniej wpadki rujnującej wiarygodność tygodnika „Nie” i jego redaktora naczelnego – Jerzy Urban bredzi dalej.

Przypomnę, że tygodnik oczernił Zbigniewa Ćwiąkalskiego podając, że będąc ministrem sprawiedliwości przyczynił się do zwolnienia z więzienia swojego b. klienta Henryka Stokłosy, co następnie uświetnił obecnością własną i bukietem róż osobiście zawiezionych do posiadłości biznesmena. Redakcja poinformowała, że Ćwiąkalski wziął od Stokłosy 1 200 000 złotych plus bagażnik wędlin plus jeszcze 200 000 od jego żony. Okazało się to wszystko kłamstwem, a Urban kajał się w przeprosinach.

Zanurzony w majaczeniach objawił się na łamach „Dziennika” z kolejną bujdą informując, że na pewnym biznesowym przyjęciu w jego obecności rzuciliśmy się sobie z Lwem Rywinem na szyję. „Pocałunek wzbudził moją podejrzliwość” – oznajmił znany bojownik o prawdę.

Urban myli się nawet, co do charakteru spotkania. To nie było przyjęcie biznesowe – kto chciałby z nim robić interesy – ale imieniny Andrzeja P. Rywin na tej imprezie tuż po wyjściu z więzienia był sensacją. Kiedy wszedłem do dużego salonu, gdzie było mnóstwo gości, bohater wieczoru był już otoczony wianuszkiem ludzi. Zacząłem witać się ze wszystkimi i przywitałem się także z Rywinem pytając przy okazji o złożoną przez Ziobrę ofertę za ewentualne fałszywe zeznania. Nie było żadnych pocałunków i żadnego rzucania się na szyję. Urban na tym przyjęciu siedział ponury w kącie sam. Nikt nie chciał z nim rozmawiać.

Kiedy zostałem premierem mój dawny przyjaciel wyszedł z oczekiwaniem, że będzie otrzymywał od nas, jako pierwszy przecieki i rozmaite informacje ze śledztw, z których będzie żył jego podupadający tygodnik. Odmówiłem i od tego czasu Urban stał się moim zawziętym wrogiem, a następnie stanął na czele watahy atakującej SLD. Pracowicie zniekształcał ówczesną politykę. Wysyłał swoich dziennikarzy „w miasto”, żeby przynieśli mu cokolwiek obciążającego nie wyłączając mojej rodziny i bliskich innych polityków lewicy. Gorliwie wspierał rozłamową inicjatywę Marka Borowskiego licząc na pogrzebanie Sojuszu. Z satysfakcją rozdmuchiwał rzekome afery SLD pisząc później, że jego publicystyka była o wiele bardziej dla nas dolegliwa, „bo pochodziła od przyjaciół politycznych, więc nie była obciążona podejrzeniem koniunkturalizmu”. Z tych też względów plótł trzy po trzy przed rywinowską komisją śledczą oznajmiając w końcu: „Powiedziałem już o wiele więcej, niż wiedziałem”. No i tak mu zostało.

Data:
Kategoria: Polska

Leszek Miller

Leszek Miller - https://www.mpolska24.pl/blog/leszek-miller

Leszek Cezary Miller polski polityk.
W latach 1989–1990 członek Biura Politycznego KC PZPR, w okresie 1993–1996 minister pracy i polityki socjalnej, w 1996 minister-szef Urzędu Rady Ministrów, w 1997 minister spraw wewnętrznych i administracji, w okresie 1997–1999 przewodniczący SdRP, w latach 1999–2004 i od 2011 przewodniczący SLD, od 2001 do 2004 premier, w latach 2008–2010 przewodniczący Polskiej Lewicy. Poseł na Sejm I, II, III, IV i VII kadencji.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.