Wczoraj odbyła się demonstracja poparcia SLD dla Aleksandra Kwaśniewskiego, którego w wywiadzie dla „Dziennika” szef IPN Janusz Kurtyka, nazwał „TW Alek”.
Wojciech Olejniczak zaprezentował wniosek do marszałka Sejmu o odwołanie Kurtyki. Grzegorz Napieralski przypomniał z kolei jak Platforma Obywatelska głosowała, gdy Sejm powoływał Kurtykę na jego obecne stanowisko. „Sprawdzam”, dodał szef partii i wyjaśnił, że chodzi mu o to, jak teraz zagłosują ci sami posłowie PO, którzy są postępowaniem Kurtyki oburzeni, ale którzy wcześniej głosowali za nim jak jeden mąż. - Patrzę na ten wniosek podejrzewając, że jest to jakiś dowcip – zareagował od razu marszałek Komorowski. Podkreślił, że Olejniczak powinien wiedzieć, jaki jest tryb zmiany prezesa IPN. „W ustawie jest wyraźnie powiedziane, że to może być tylko i wyłącznie na wniosek Kolegium IPN. Nie ma możliwości zmiany ani decyzją sejmową, ani decyzją klubową, ani decyzją rządową”.
Kiedy w styczniu 2008 roku decyzją Prokuratury Krajowej w koszu na śmieci wylądowało głośne śledztwo w sprawie „grupy trzymającej władzę” razem ze słynnym „raportem Ziobry” – SLD zachował wyniosłą obojętność. A przecież można było zrobić podobnie łącznie z odczytaniem nazwisk posłów, którzy w głosowaniu poparli propagandowy gniot Ziobry. Jedynie Grzegorz Napieralski próbował zdyskontować decyzję prokuratury na rzecz SLD, ale większość kolektywu wolała przemilczeć fakt, że dawny lider został oczyszczony z oskarżeń, a Sojusz odzyskał twarz. Woleli pozostać w klimacie, który dawno temu Borys Pasternak opisał strofą „ i już na wieki przesądzono, gdzie, jakie podobizny wiszą”.
Potrzebna skądinąd obrona dobrego imienia byłego prezydenta i niechęć do obrony własnej reputacji wiele wyjaśnia, co do źródeł dzisiejszych notowań SLD.