Radosław Sikorski i inni przedstawiciele władz ocenili, że w wyniku kryzysu gazowego ucierpiał wizerunek zarówno Rosji, jak i Ukrainy. W polskim języku politycznym oznacza to wygraną Rosji i pan minister ma rację. Straciło wielu, ale nie Rosja.
Straciła Ukraina, bowiem słowami jej premiera potwierdziła, że kryzys gazowy został wywołany skłóceniem elit i machinacjami korupcyjnymi. Julia Tymoszenko oświadczyła, że „Ukraińscy politycy zajmują się rujnowaniem stosunków gazowych” z Rosją i że „położy temu kres”. Ujawniła też, że grudniowy kontrakt z Gazpromem był już prawie zawarty, ale do rozmów włączyły się „siły polityczne Ukrainy związane układami korupcyjnym, które doprowadziły do zerwania kontraktów”. Premier wskazała palcem na pośredników z szarej strefy oraz spółkę RosUkrEnergo.
Straciła Polska, która po raz kolejny decyzjami swojego prezydenta włożyła palec między drzwi. Antyrosyjska biegunka Lecha Kaczyńskiego pcha go do zachowań szkodzących polskiej racji stanu. Tak było w przypadku Gruzji, kiedy prezydent opowiedział się bez zastrzeżeń po stronie awanturnika Saakaszwilego, tak jest obecnie, gdy – używając słów Tymoszenko – Kaczyński znalazł się po stronie układu korupcyjnego, który doprowadził do zerwania kontraktu. Prezydent wziął po raz kolejny udział w malowniczej klęsce politycznej. Marzyła mu się budowa antyrosyjskiego gazowego frontu, a pozostał ze skorumpowanym RosUkrEnergo.
Stracił Sikorski, który bezskutecznie trwał w upokarzającym oczekiwaniu w Kijowie na przyjęcie przez prezydenta lub panią premier. Bohaterowie pomarańczowej rewolucji byli tak zajęci zażartą walką między sobą, że nie znaleźli czasu dla polskiego ministra.
Stracili polscy politycy i publicyści, którzy wmawiali opinii publicznej, że istnieje iunctim między dostawami gazu na Ukrainę i do Europy. Ku ich zgryzocie premier Tymoszenko oświadczyła, że „rząd Ukrainy nie wiąże kwestii zawarcia umowy o dostawach gazu ziemnego dla Ukrainy z kwestią odnowienia dostaw gazu dla Europy. Byłoby to bezpodstawne i nieodpowiedzialne”.
Po spektakularnych klęskach Polska w osobie Lecha Kaczyńskiego ma wielki udział w utrwaleniu gęby rusofoba oraz odepchnięciu Gruzji i Ukrainy od UE i NATO. Przy dużej aktywności naszego prezydenta drzwi zostały zamknięte na długo, a może i na zawsze.