Larum grają! Poniedziałek będzie dniem próby dla stosunków Rosji z Unią Europejską! Już jutro Polska i Niemcy padną ofiarą energetycznego odwetu ze strony Rosji! – alarmują marni politycy i jeszcze gorsi dziennikarze. Ludzie o mentalności prymitywnej kuchty, która uważa, że dostawy gazu i ropy można zakręcić jak kurek w jej domu.
Żadnego dnia próby nie będzie, za to dzień świra będzie trwał w najlepsze.
Polskie media tak wyczulone na swą niezależność zachwycają się Saakaszwilim, który 7 listopada ubiegłego roku wydał rozkaz gruzińskim antyterrorystom najechania studia Imedi TV. Oddział żołnierzy z bronią maszynową sprawnie aresztował niepokornych dziennikarzy, a nadawanie stacji zostało brutalnie przerwane.
Ochoczo bronimy gruzińskiej demokracji, w sytuacji gdy były minister Obrony Narodowej Irakli Okruaszwili, po konflikcie z prezydentem nie tylko musiał opuścić stanowisko, ale także uciec do Francji, gdzie otrzymał status uchodźcy.
Uparcie oskarżamy Rosję o rozniecenie konfliktu, gdy gruzińska artyleria w środku nocy salwami z ciężkiej artylerii zabijała śpiących cywilów w Cchinwali.
Solidaryzujemy się z Gruzją, kiedy były gruziński minister ds. konfliktów Georgi Chaindrawa mówi, że polityka jej prezydenta jest „zbrodnią wobec własnego ludu”.
Zajadle bronimy gruzińskich awanturników, kiedy w raporcie OBWE pisze się o zbrodniach wojennych popełnionych przez Gruzję i jej winie za eskalację konfliktu.
Dlaczego polskie władze i media są tak stronnicze i pełne zawziętości? Dlatego, bo dalej obowiązuje doktryna Kennedy’ego. W jej myśl Saakaszwili podobnie jak kiedyś Trujillo jest być może „sukinsynem”, ale jest przecież „naszym sukinsynem”. Naszym to znaczy antyrosyjskim. To wystarczy, bo nie może być większej przyjemności niż „dokopać ruskim”.
Na pierwszej linii frontu jest Lech Kaczyński, który na wiecu w Tbilisi oznajmił, że przyjechał tam po to, aby podjąć walkę. W wyniku tej walki Gruzja utraciła Abchazję i Płd. Osetię. Poniosła też wiele tragicznych ofiar i strat materialnych. Kaczyński oświadczył też, że będzie bronił Gruzji – czyli gruzińskiego prezydenta do upadłego. To akurat nie będzie trwało długo, bo upadek prezydenta Saakaszwiliego jest nieuchronny. Gruzińska opozycja zerwała właśnie wojenny „pakt milczenia” i zaczyna pytać o odpowiedzialność za ofiary i przegraną wojnę. Amerykanie rozpoczęli też casting na nową głowę państwa przyjmując kilku wpływowych polityków gruzińskich, w tym popularną i szanowaną Nino Burdżanadze, która po okresie nieobecności wraca do polityki.
Nasz waleczny prezydent znajdzie się w opałach, kiedy gruzińskiego prezydenta pokonają sami Gruzini. Niemiecki dyplomata Wolfgang Ischinger, mawiał, że gdy wychodzi się przez jakieś drzwi, trzeba wiedzieć, jak przez nie powrócić. Dla polskiego prezydenta drzwi będą zamknięte.