Aleksander Kwaśniewski powrócił z Antarktydy, która znajduje się w bezpiecznej odległości od Filipin. Były prezydent przestał obserwować pingwiny i rzucił okiem na swoje ukochane dziecko. „Dojrzało i poszło własną drogą” – odnotował melancholijnie. Zaraz jednak dodał, że nie ma o to żalu. Olśniony blaskiem białego kontynentu nie zauważył, że dziecko nie poszło tylko zeszło. Umarło i nawet nie skonsultowało się z wielkim wizjonerem. A to przecież kolejna zgryzota po wielu porażkach tworzenia partii i różnych ruchów na rzecz obrony demokracji.
Ojciec LiD-u widzi w rozpadzie koalicji szansę dla lewicy. To może być bardzo ważna zmiana na naszej scenie politycznej – oznajmił uśmiechając się blado. Zapomniał tylko dodać, że zupełnie niedawno taką samą szansę widział w utworzeniu LiD-u. Polska znalazła się w najgłębszym kryzysie od 1989 roku – przekonywał na konwencji wyborczej Lewicy i Demokratów. Receptą na ten kryzys będą rządy LiD. Wygramy te wybory – zapewniał. „Był kit, przyszłość to LiD”! „Nie chcecie braci, głosujcie na Lewicę i Demokraci” – zagrzewał do walki.
Kolejna wolta potwierdza uporczywe pogłoski, że były prezydent nie ma żadnych poglądów. Nic dziwnego, że jego dzieci także. Wojciech Olejniczak z równie promienną miną potrafi skandować „Lid to jest hit” jak i „Lid to jest kit”. Właśnie jest na etapie kitowania nie tylko swoich byłych towarzyszy, ale i opinii publicznej. Z przejęciem opowiada jak to wyczerpała się formuła Lewicy i Demokratów, gdy tak naprawdę wyczerpała się cierpliwość jego własnych kolegów. Zbliża się Kongres SLD i kariera przewodniczącego zmierza w kierunku nieuchronnego, acz zasłużonego końca. Postanowił, więc uciec do przodu z nadzieją, że SLD już go nie dogoni. Czmychnął tak szybko, że zapomniał o tym powiadomić nie tylko własnych kolegów, ale także ugrupowania, z którymi zawarł koalicję.
Sławomir Sierakowski główny obecnie spin doktor Olejniczaka zdemaskował go boleśnie mówiąc w niedawnym wywiadzie, że spory – czy z Partią Demokratyczną czy bez, to żadne tam strategie polityczne czy ideowe, a „jedynie preteksty do walki o władzę w SLD”. Różnice programowe, które dziś tak przeszkadzają szefowi Sojuszu były takie same w dniu poczęcia LiD-u i w umyśle przywódcy zaczęły mieć znaczenie dopiero wtedy, kiedy grunt zaczął palić mu się pod nogami.
Olejniczak umyka, ale gdzie mają uciec wyborcy, którzy na LiD głosowali? Przez długi czas przekonywano ich, że mają lewicową alternatywę ubraną w hasło „Nowa polityka, nowa nadzieja”, a teraz dowiadują się, że to był tylko propagandowy żart. A znani dziennikarze i publicyści, którzy ten projekt poparli? Co myślą dziś o swoich tekstach Janina Paradowska, Jacek Żakowski, Piotr Pacewicz,
Sposób i motywy rozbicia LiD-u nazwany przez Olejniczaka najbardziej eleganckim politycznym rozwodem w historii III RP powinny dać wiele do myślenia ludziom, którzy ten projekt i jego twórców potraktowali poważnie. I nie tylko Borowskiemu, Cimoszewiczowi czy Onyszkiewiczowi, którzy mają inne zdanie na temat elegancji Olejniczaka i jego dookoła Wojtek. Przede wszystkim potencjalnym wyborcom lewicy, którzy za niedługo zostaną poproszeni o kolejne wotum zaufania. To do nich zwraca się młody przywódca radząc na Onecie, aby w obliczu nadchodzących wydarzeń zapięli pasy i dobrze zasiedli w fotelach słusznie przewidując nieuchronną katastrofę.