Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Brukselskie obserwacje

Czym jest miasto Bruksela w dzisiejszych czasach? Czym właściwie jest Belgia? Zapraszam na krótką opowieść o moich ostatnich pobytach w Brukseli, o spostrzeżeniach oraz o tym, czego nie pokazują w telewizji.

Brukselskie obserwacje
źródło: wikipedia.pl

Do niedawna bardzo zastanawiało mnie, dlaczego to właśnie Bruksela została wybrana na stolicę Unii Europejskiej? Myślę, że już w tej chwili znam odpowiedź, a przynajmniej znam moje subiektywne odczucia wobec tego faktu. Widzę dwa powody:

1. Historyczno–polityczno–geograficzny

2. Społeczno–infrastrukturalny

Pierwszy jest ciekawy. Belgia to kraj absolutnie bez własnej tożsamości narodowej, od zarania dziejów tereny te przechodziły z rąk do rąk. Raz była tam Francja, raz Prusy, raz Austria, raz Holandia itp. itd. Belgia pierwszy raz na mapie pojawiła się dopiero w 1830 roku pozostając państwem „neutralnym” aż do zakończenia II Wojny Światowej. W czasie obu wojen tereny te były przejmowane przez Niemcy. Dopiero po zakończeniu drugiej wojny Belgia stała się członkiem NATO. Kraj pozostaje jednak nadal pod nadzorem otaczających go mocarstw, czyli Niemiec i Francji, wspomaganych przez Holandię. Tak dziwnie się złożyło, że oba kraje są rozdającymi karty w całej Unii Europejskiej. Przypadek? Dodatkowo stolica Belgii, czyli Bruksela, jest miastem podzielonym wewnętrznie na ludność francuskojęzyczną i niderlandzkojęzyczną z okrasą języka niemieckiego. Sama Belgia jest również podzielona na dwie mocne strefy wpływów: północą Flandrię z wpływami holendersko-niemieckimi i południową Walonię z wpływem francuskim.

Jak się porozmawia z ludźmi mieszkającymi w obu landach, okazuje się, że jedni chętnie przyłączyliby się do Holandii, drudzy do Francji. Różnica zaznacza się do tego stopnia, że na północnej części obwodnicy Brukseli drogowskazy wskazują na Brussel, a na południowej już Bruxelles. Sami Belgowie śmieją się, że w przypadku podziału kraju byłaby raczej walka o to, kto NIE otrzyma w spadku Brukseli.

W okolicy Liege, a konkretnie w okolicach miejscowości Landen, w rozmowie dowiedziałem się, że jedna część wsi mówi po niderlandzku (lub jak się określa dialekt belgijski: po flamandzku), a druga po francusku, bo właśnie tam przebiega granica. Mieszkańcy wsi są podzieleni na dwie równorzędne mikrospołeczności, które wzajemnie się zwalczają, a gdy już muszą się pomiędzy sobą porozumieć, często w tym celu używają języka… angielskiego! Żeby było śmieszniej w owej wiosce obowiązują dwa różne ziemskie systemy podatkowe – flandryjski i waloński! Jedni płacą więcej od drugich tylko dlatego, że mieszkają 1 km dalej na południe w tej samej miejscowości. Ciekawi mnie, jak wybierany jest „sołtys” owej wsi? Na zasadzie liczebnej przewagi ludności danej grupy etnicznej?

Podzielona Belgia i jeszcze bardziej podzielona Bruksela jest naturalnym i neutralnym wyborem pomiędzy wpływami dwóch głównych rozdających karty w Unii Europejskiej. Typowa wielka polityka. Napoleon chciał podbić Europę i ustanowić stolicę w Paryżu bądź w Marsylii, Hitler chciał podbić Europę i ustanowić stolicę w Berlinie. No, to mamy teraz koalicję w podboju Europy przez oba mocarstwa i stolicę w leżącej geograficznie również pomiędzy – Brukseli (Brussels, Bruxelles, Brussel).

Drugi powód wynika raczej z moich obserwacji tego, jak wygląda życie w Brukseli. Muszę powiedzieć, że gdybym sam miał wybrać stolicę Unii Europejskiej, bez względu na zależności polityczno-geograficzne, to Bruksela byłaby moim pierwszym wyborem. Byłem w stolicach wielu państw Europejskich i z przykrością muszę przyznać, że takiego kiczu i braku organizacji nie widziałem jeszcze nigdzie! Jest to miasto, w którym nie wiadomo, jak żyć. Miasto absurdów urzędniczych i kilometrowych korków (jakiś czas temu widziałem ranking, że jest to jedno z najbardziej zakorkowanych miast Europy, gdzie średnia prędkość poruszania się wynosi 13 km/h; przepraszam, że nie jestem w stanie go teraz odnaleźć i przytoczyć). Jak już mowa o absurdach i drogach, to przytoczę, że tylko tam widziałem dwa pasy do jednoczesnej jazdy na wprost i skrętu w lewo (użyjcie wyobraźni). Taki absurdalny obraz Brukseli idealnie komponuje się z działalnością całej Unii - nic dodać, nic ująć. Unia Europejska w pigułce.

Trzeba też nadmienić, że w Brukseli panuje prawdziwe multikulti. Tworzą się dzielnice mniejszości chrześcijańskich itp ;) A tak na poważnie to - jak do tej pory - odnalazłem dzielnice muzułmańskie, afrykańską, china-town, japońską i dzielnicę… polską. Jak na złość nie mogę znaleźć dzielnicy belgijskiej… choć bardzo szukam. Podczas kilku moich ostatnich podróży do Brukseli nocowałem w dzielnicy Molenbeek, a nawet niemal w jego sercu, bo przy Leopold II straat. Wieczorem strach było wyjść na ulicę – na każdym rogu stoi trzech „ciapatych”, w tym jeden z maczetą. Na ulicy Leopolda II i wokół ciężko znaleźć normalny sklep oprócz tak zwanych „night shopów”, gdzie piwo na półce kosztuje 1,20 Euro, a z lodówki 2,40 (w niektórych jest tylko ta druga cena). Jeśli chcemy coś zjeść, mamy do wyboru kebab, kebab, no i jeszcze kebab, ah i zapomniałbym o kebabie. Na jednym z rogów zauważyłem ku mojemu zdziwieniu pizzerię – niestety już opuszczoną…

Po zamachach w Paryżu i możliwym trzonie zamachów pochodzących właśnie z tamtego regionu absolutnie odmówiłem nocowania w hotelu w Molenbeeku. Zatrzymałem się w Vilvoorde tuż nad Brukselą. Idąc ulicą kilkadziesiąt metrów od samochodu do miejsca pobytu spotkałem pięciu ludzi, w tym pięciu „ciapatych”. Z deszczu pod rynnę? Tych, którzy boją się przyjmowania syryjskich imigrantów z uwagi na islamizację Europy, pragnę uspokoić – już za późno.

W samej Brukseli po zamachach nie zmieniło się wiele. Czuć było napięcie na ulicach, ludzie jacyś przestraszeni (albo dałem się ponieść i sobie to wmówiłem). Generalnie w ramach 4. stopnia zagrożenia terrorystycznego na ulicach zauważyłem tylko większe korki z okazji zamknięcia metra. Patroli wojska i policji specjalnie nie było. Byli tylko żołnierze w pełnym ekwipunku kręcący się wokół Europarlamentu, co raczej jest tam standardem. Polak mieszkający w Brukseli opowiadał, że w ciągu dnia trochę się tych wojskowych więcej kręci w okolicach Grand Place, a oprócz tego żyje się normalnie. Wie tylko, że w ramach paniki dużo ludzi wykorzystało na ten czas zaległe urlopy w pracy. Wieczorem owe patrole wojska i policji znikają nawet z centrum. Czyżby nawet oni bali się ciemności?

Dzisiejsze nowinki głoszą, że w Paryżu w ramach poprawności politycznej nie stanie choinka pod katedrą Notre Dame. Czy Bruksela pójdzie tym torem?

Na koniec dwa zdjęcia. Jedno przedstawia typowy poranek w Molenbeeku, drugie naszą dumę narodową.

molenbeek.jpg

sobieski.jpg

Kuba Rutkowski

Blink - https://www.mpolska24.pl/blog/blink1

O wydarzeniach w kraju i na świecie - subiektywne spojrzenie na niektóre sprawy wymagające komentarza. Czasem też bujanie w obłokach.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.