Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Rosja gotuje się do kolejnej wojny

Rosyjskie wojsko wycofuje się z tadżyckiego miasta Kulyab, które leży ok. 40 km od granicy z Afganistanem. Jednocześnie napływają niepokojące sygnały o wzroście zagrożenia ze strony działających na północy Afganistanu talibów. Przegrupowanie w rosyjskim kontyngencie w Tadżykistanie może mieć związek z rosnącym zaangażowaniem militarnym Moskwy w Azji Centralnej. Tutaj właśnie może wybuchnąć kolejny konflikt z udziałem Rosjan.

Rosja gotuje się do kolejnej wojny
źródło: Internet

W ostatnich tygodniach mieszkańcy Kulyab nie kryją niepokoju w związku z ewakuacją stacjonujących do tej pory w mieście żołnierzy rosyjskich. Zajmowane przez nich dotychczas obiekty mają być oddane rządowi Tadżykistanu. Wycofanie się Rosjan znad niespokojnej granicy z Afganistanem wygląda zagadkowo w świetle deklaracji Moskwy o zwiększeniu zaangażowania w obronę regionu przed talibami. Jeszcze 12 listopada, na spotkaniu Rady Dowódców Wojsk Pogranicznych WNP w Astanie, szef Służby Koordynacyjnej tej Rady Aleksandr Maniłow powiedział, że wszyscy jej członkowie są zaniepokojeni sytuacją na granicach z Afganistanem. Mówił o 4 500 bojowników skoncentrowanych w tym rejonie. Republiki Azji Centralnej nie mają sił, by samodzielnie zatrzymać ewentualną ofensywę dżihadystów. Co oznacza, że Rosja może być zmuszona otworzyć czwarty front wojenny, po Kaukazie Północnym, Ukrainie i Syrii.

8 tysięcy bojowników na pograniczu

Pod koniec września talibowie zajęli Kunduz na północy Afganistanu. Po raz pierwszy od 2001 r. byli w stanie przez jakiś czas kontrolować duże miasto (300-tysięczna stolica prowincji). Po trzech dniach afgańska armia rządowa, wspierana przez lotnictwo USA, zmusiła przeciwnika do odwrotu. Talibowie wycofali się jednak powoli, w zorganizowany sposób. Co więcej, bez przeszkód zabrali z miasta wielkie ilości uzbrojenia, samochodów i miliony dolarów w gotówce. Bitwa o Kunduz pokazała siłę talibów i potwierdziła, że sytuacja na północy Afganistanu ciągle się pogarsza. Rebeliancikontrolują większość prowincji Kunduz, głównie w rejonie granicy z Tadżykistanem oraz toczą walki z siłami rządowymi w prowincjach sąsiadujących z Kunduzem.

Budzi to coraz większe obawy postsowieckich sąsiadów Afganistanu: Tadżykistanu, Uzbekistanu i Turkmenistanu. Oraz głównego sojusznika tych krajów i najważniejszego gracza w Azji Centralnej jeśli chodzi o bezpieczeństwo, czyli Rosję. Najbardziej zagrożony czuje się Tadżykistan, mający zarazem jedną z najsłabszych armii w regionie. Tymczasem granica z Afganistanem wynosi ponad 1 400 km, zaś w sąsiedztwie są m.in. prowincje Kunduz i Badachszan, w których talibowie wyraźnie urośli w siłę. Już kilka miesięcy temu ministerstwo obrony Tadżykistanu na pogorszenie się sytuacji w prowincji Kunduz zareagowało utworzeniem „drugiej linii obronnej” w swej południowej prowincji Chatlon.

Na początku sierpnia dowódca wojsk pogranicznych gen. Radżabali Rahmonali ostrzegał przed różnymi zbrojnymi grupami ekstremistów zbierającymi siły w północnym Afganistanie. Chodziło o talibów, Islamski Ruch Uzbekistanu (IMU), zbrojne skrzydło Dżamaat Ansarullah, al-Kaidę i IS. W czerwcu oficjalne źródła tadżyckie mówiły o ok. 1 500 islamistach na granicy. Nieoficjalnie mówi się jednak o co najmniej 8 000 bojowników. Z pogranicza dochodzą co pewien czas niepotwierdzone doniesienia o zbrojnych incydentach.Muhammad Uługchodżajew, rzecznik wojsk pogranicznych, powiedział jednak 5 listopada, że plotki rozsiewane przez terrorystów w północnym Afganistanie są „dalekie od prawdy”. Stwierdził, że nie było dotychczas nawet jednej próby wtargnięcia członków IS lub talibów na terytorium Tadżykistanu.

Umowa z Rosją

Już we wrześniu, przed zajęciem Kunduzu, Władimir Putin ostrzegł, że sytuacja w Afganistanie się pogarsza. Także we wrześniu odbyły się duże ćwiczenia rosyjskiego Centralnego Okręgu Wojskowego, z główną misją „zlokalizowania konfliktu zbrojnego na strategicznej linii Azji Centralnej”. Po bitwie o Kunduz Moskwa ogłosiła, że wzmocni swoją bazę wojenną w Tadżykistanie, wysyłając tam nową grupę lotnictwa, w tym dodatkowe śmigłowce atakujące Mi-24P oraz transportowe Mi-8 MTV. Decyzja o wysłaniu posiłków została ogłoszona 7 października. Dzień po tym, jak na spotkaniu w Soczi prezydent Tadżykistanu Emomali Rachmon wyraził obawy o pogarszającą się sytuację w Afganistanie. Mówił, że walki toczą się już wzdłuż 60 proc. granicy tadżyckiej, która – jak podkreślał Rachmon – jest przecież zarazem granicą Wspólnoty Niepodległych Państw. Na szczycie WNP w Astanie 17 października Putin ostrzegł, że sytuacja w Azji Centralnej staje się krytyczna, a terroryści próbują wedrzeć się do regionu. W odpowiedzi Rosja zawarła nową wojskową umowę z państwami centralnoazjatyckimi do roku 2020 i raz jeszcze wezwała do skoordynowanej akcji przeciwko terroryzmowi, uznając strategię USA w Afganistanie za porażkę.

Przegrupowanie sił

Największy rosyjski kontyngent wojskowy w Azji Centralnej tradycyjnie stacjonuje w Tadżykistanie. Rosjanie wzięli aktywny udział w wojnie domowej w tej republice na początku lat 90. XX w. i od tamtej pory w Tadżykistanie obecna jest 201. Baza wojenna. Zgodnie z umową z 2012 r., Rosjanie mogą pozostać w Tadżykistanie do 2042 r. Dziś jest to ok. 7 000 żołnierzy rozmieszczonych w kilku lokalizacjach plus ok. 200 doradców wojskowych przy tadżyckiej armii rządowej. Główna baza Ayni z lotniskiem leży na przedmieściach Duszanbe, 170 km od granicy z Afganistanem. Rosjanie mają też w Tadżykistanie jednostkę Sił Obrony Przestrzeni Powietrznej „Okno” oraz oddziały piechoty w granicznej prowincji Chatlon (Kurgan-Tyube, Kulyab). Opuszczenie Kulyab jest zapewne elementem większego planu przegrupowania sił, które do 2020 r. mają wzrosnąć od 9 000 ludzi. To wystarczające siły, żeby odpierać lokalne ataki z Afganistanu i obronić reżim Rachmona. Gorzej, jeśli w regionie wybuchnie duża wojna partyzancka. Rosja może więc chcieć raz jeszcze przejąć pełną kontrolę nad granicą tadżycko-afgańską, tak, jak to było do 2005 r.

Powrót Rosjan do Afganistanu

Tadżykistan i obecność w tym kraju rosyjskich wojsk jest jednak tylko jednym z elementów szerszego planu Kremla. Obrona przed zagrożeniem islamistycznym ma być pretekstem do powrotu Rosjan do Afganistanu – tym razem pokojowo. Moskwa chce sprzedać Kabulowi – w ramach współpracy ws. bezpieczeństwa – szturmowe helikoptery Mi-35. W rosyjskich szkołach już szkolą się afgańscy oficerowie, Rosjanie dostarczają amunicję. Tradycyjnie już, głównym rozmówcą Moskwy w Afganistanie jest stary sojusznik, Uzbek, gen. Abdul Raszid Dostum. Ten były dowódca sił Frontu Północnego (po śmierci Ahmada Szacha Masuda) jest teraz wiceprezydentem Afganistanu i udzielnym władcą północy kraju. Rosjanie sprzedają mu broń niezależnie od kontraktów rządowych z Kabulem. Niedawno Dostum złożył wizytę w Moskwie. Rozmawiał z ministrem obrony Siergiejem Szojgu, prawdopodobnie także o utworzeniu w północnym Afganistanie strefy buforowej, która odgrodzi Azję Centralną od talibów. 5 października Dostum był też w Groznym. Tłumaczył, że przyjechał do Ramzana Kadyrowa uczyć się walki z islamistyczną partyzantką. To może sugerować wysłanie czeczeńskich doradców, instruktorów, a być może nawet „ochotników” do Afganistanu.

Pole rywalizacji z USA

Kreml nie ukrywa, że uważa ten kraj za kolejne pole rywalizacji z USA. To nie przypadek, że niedawno na konferencji w Moskwie szef GRU gen. Igor Siergun stwierdził, iż „ktoś” wysyła świeżo wyszkolonych bojowników Państwa Islamskiego nad północną granicę Afganistanu. „Oni nie walczą z zagranicznymi czy rządowymi oddziałami” – podkreślił Siergun. Dodał, że w kilku wypadkach grupy talibów, które odmówiły przyłączenia się do IS, były od razu atakowane z powietrza. „Armia afgańska praktycznie nie ma lotnictwa. Tylko Amerykanie tam je mają. Te szczegóły wywołują pewne bardzo złe skojarzenia i obawy. Musimy brać je pod uwagę i wyciągać wnioski” – powiedział szef GRU. Od dawna mówi on otwarcie, że długofalowym celem USA jest destabilizacja Azji Centralnej i otoczenie Rosji i Chin siecią ognisk napięć oraz reżimów lojalnych wobec Ameryki.

A.R.

Data:
Kategoria: Świat
Tagi: #
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.