Jeśli Kielecki Park Technologiczny – słowami swojego dyrektora – jest oburzony stanowiskiem instytucji samorządu województwa (RCNT i ŚCITT), to my w dwójnasób jesteśmy oburzeni hipokryzją i nieprawdziwymi informacjami rozpowszechnianymi przez KPT! Bo jest dokładnie odwrotnie niż mówi dyrektor Mazurkiewicz: zarówno Świętokrzyskie Centrum Innowacji i Transferu Technologii, jak i Regionalne Centrum Naukowo Technologiczne gotowe były do współpracy przy tym projekcie i kilkakrotnie tę współpracę dyrektorowi KPT proponowały, ale ten nie był zainteresowany! Skoro instytucje samorządu województwa nie mogły podjąć walki o pieniądze na start-upy w platformie Kieleckiego Parku Technologicznego, nie chcąc stracić możliwości ubiegania się o te fundusze, zdecydowały się na współdziałanie z inkubatorem MarKiz, który taką współpracą – w przeciwieństwie do KPT – był zainteresowany.
To, że lider platformy ubiegającej się o unijne fundusze na strat-upy jest z poza regionu świętokrzyskiego nie oznacza, że potencjalni klienci ze Świętokrzyskiego będą w gorszej sytuacji niż ci z Lublina czy Puław, co sugeruje dyrektor Mazurkiewicz. Na tej samej zasadzie jednostki z Podkarpacia będące w platformie KPT mogą uważać, że nie dostaną pieniędzy, bo lider platformy – Kielecki Park Technologiczny – jest z Kielc… Argumentacji pana Mazurkiewicza brak logiki.
Zastanawia mnie co innego: konkurs ogłoszony przez PARP ma charakter otwarty, czyli każdy, kto spełnia warunki może w nim uczestniczyć. Tymczasem dyr. Mazurkiewicz twierdzi, że PARP może wskazać maksymalnie trzy konsorcja. Czyżby wiedział coś, czego nie widzą inni?
Dyrektor KPT bardzo też martwi się, jak Warszawa i Unia Europejska „odczytają” powiązania marszałkowskich instytucji z Lublinem. A nie martwi się, jak UE odczyta podzielnie się przez parki technologiczne strefami wpływów w Polsce Wschodniej? W mediach Sz. Mazurkiewicz mówi: „Ustaliliśmy latem, na spotkaniu z dyrektorami parków w Elblągu, podział obszaru Polski Wschodniej na trzy części. Zgodnie z tym kielecki park miał zostać liderem konsorcjum świętokrzysko–podkarpackiego”. No pięknie… Tylko jak to się ma do zachowania zasady równiej konkurencji, na którą to zasadę Unia Europejska jest niezwykle wrażliwa? O tym pan dyrektor chyba nie pomyślał…
To, co zaprezentował w mediach dyrektor Szymon Mazurkiewicz, jest klasycznym odwracaniem kota ogonem. I pewnie można by na to machnąć ręką, gdyby nie dwie sprawy: absurdalne i skandaliczne przypisywanie tym działaniom podtekstów politycznych oraz równie absurdalny zarzut działania na niekorzyść regionu. Pan dyrektor najwyraźniej zaczął się bawić w politykę. Ale start był mocno niefortunny.
Adam Jarubas