Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Stanisław Piotrowicz, nową gwiazdą PiS

Prezes Kaczyński zmienia poglądy

Stanisław Piotrowicz, nową gwiazdą PiS
Stanisław Piotrowicz
źródło: galeria Google
Czwartkowa debata na Wiejskiej dotycząca unieważnienia wyboru pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego, przejdzie do historii.
I nie chodzi mi tu o to, że była to jedna z najdłuższych debat w "Okrąglaku". Wszystko byłoby oki, gdyby nie fakt, że jej bohaterem okazał się nowy członek PiS, prokurator i były członek PZPR Stanisław Piotrowicz. Zdziwieni? Ja też. Bo jak tu nie być zdziwionym?
Przecież prezes PiS - mały Jaro - już w czasach PRL poprzysiągł zemstę na członkach PZPR. A tu proszę. Skąd taka nagła zmiana poglądów?
Nie wierzę, że Jaro nie wiedział, kim był w przeszłości pan Piotrowicz. Jest tajemnicą poliszynela, że to właśnie między innymi dzięki wyszczekanej gębie pana prokuratora, PiS-iorki osiągnęły to, co chciały, czyli zdyskredytowanie Trybunału Konstytucyjnego i wprowadzanie małymi kroczkami dyktatury. Przypomnijmy sobie pokrótce karierę pana Piotrowicza w szeregach "czerwonych braci".
W 1976 ukończył studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. W latach 1976–1978 odbył aplikację prokuratorską, po czym w 1978 zdał egzamin prokuratorski. W 1978 rozpoczął pracę w Prokuraturze Rejonowej w Dębicy, następnie w 1980 został przeniesiony do Prokuratury Wojewódzkiej w Krośnie, na początku lat 80 przeniesiony do Prokuratury Rejonowej w Krośnie. Od 1978 należał do PZPR. W stanie wojennym był autorem aktu oskarżenia przeciwko działaczowi opozycji Antoniemu Pikulowi oskarżonemu o kolportaż wydawnictw drugiego obiegu.
Po upublicznieniu tej sprawy w 2013 Stanisław Piotrowicz stwierdził, że dążył do umorzenia tego postępowania. W 1983 został odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi.
W 1990 został powołany na stanowisko prokuratora rejonowego w Krośnie. W latach 1992–1995 kierował międzyrejonowym działem śledztw w Krośnie.
W 1992 powołano go na stanowisko prokuratora Prokuratury Wojewódzkiej w Rzeszowie. Od 1994 do 2002 zasiadał w Sądzie Dyscyplinarnym dla Prokuratorów przy Prokuraturze Generalnej.
Zdobył rozgłos medialny, ogłaszając w 2001 na konferencji prasowej powody umorzenia śledztwa w sprawie molestowania małoletnich przez proboszcza parafii w Tylawie.
Ta decyzja została uchylona przez prokuratora Prokuratury Okręgowej w Krośnie, a w 2004 duchowny został prawomocnie skazany(źródło informacji - Wikipedia Polska).
I tu mamy pewną rozbieżność między tym, co pisze Wikipedia, którą osobiście uważam za wiarygodne źródło informacji, a tym co mówi sam Piotrowicz.
W programie Konrada Piaseckiego Piotrowicz starał się wybielić i przedstawić swoje działania za rządów PRL w jak najlepszym świetle. Jeśli pozwolicie, przytoczę krótki fragment wypowiedzi towarzysza Piotrowicza: "Zawsze byłem po właściwej stronie. Poglądów w życiu nigdy nie zmieniłem. Może nie było innego wyjścia, może, żeby czynić dobro, trzeba było być w takiej roli" dodał.
"Wielu ludzi jest mi wdzięcznych za to, że w tamtym czasie ich osłaniałem i mocno wspierałem".
Piotrowicz dodał, że nigdy nie działał w szeregach "czerwonych braci" z wewnętrzną motywacją. Jeśli wierzyć jego słowom, to z pewnością zmusili go to tego siłą (sic!).
"Czy w tamtym czasie instytucje należało pozostawić tylko zagorzałym komunistom? A może to była właśnie metoda, wejść tam i czynić dobro? I ja taką rolę miałem".
Z całą pewnością, panie Piotrowicz. Czytając pana krótką biografię, mam wrażenie, że jest pan albo taki tępy albo zajebiście naćpany.
Fakty całkowicie przeczą temu, o czym pan pieprzy. W szczególności jeśli przypomnę sobie jedną z pańskich wypowiedzi w programie Piaseckiego. Masakra!
Konrad Piasecki w swoim programie, przypominając przeszłość Stanisława Piotrowicza jako członka PZPR i prokuratora w czasach PRL pytał, czy nie jest pewną ironią historii, że właśnie on ma teraz przywracać praworządność. Ten bez chwili wahania odpowiedział: "W tamtym czasie ponosiłem większe ryzyko, pomagając tym, którzy roznosili ulotki niż ci, którzy te ulotki roznosili" Kolejną wypowiedzią
Piotrowicz powalił na kolana. W sprawie umorzenia śledztwa przeciwko księdzu z Tylaw oskarżonemu o molestowanie dzieci, Piotrowicz, który w 2001 roku kierował ową prokuraturą, która umorzyła śledztwo, stwierdził, że zachowanie księdza wobec dzieci było spowodowane ojcowską czułością i zdolnościami terapeutycznymi. Zachowanie duchownego według prokuratora miało być wyrazem ojcowskiej czułości duchownego, a nawet jego... zdolności bioenergoterapeutycznych.
Piotrowicz powoływał się na zeznania, wedle których jeśli dziecko bolał brzuszek, to po dotknięciu przez księdza ból znikał. Piotrowski tłumaczył też inne czyny księdza,
choćby nocowanie z dziećmi na plebanii: "Dla dzieci nocowanie w obcym domu jest atrakcją. Kąpiel wynikała zaś z tego, że dzieci były brudne. Całowanie w usta według niego było na zasadzie 'daj ciumka' czy 'gilgotanie brodą'" wyjaśniał dziennikarzom Piotrowski. Ksiądz M. w trakcie późniejszego procesu nie zaprzeczył, że całował dzieci. Miały to być "ojcowskie pocałunki", choć zdarzały się także w usta. Nie zaprzeczył też, że dotykał je w intymne miejsca. W sądzie pokazywał nawet, jak wykonywać terapeutyczne masaże.
"Dłońmi masowałem prawie że od kości łonowej w górę" opisywał. Prokuratura uznała, że legalne jest zaspokajanie seksualnych potrzeb przy pomocy dzieci: dotykanie, wkładanie im rąk do majtek, całowanie z języczkiem... w owym czasie nikogo nie raziło zachowanie księdza pedofila.
- A może panowie z prokuratury wiedzą, że chodzi o dzieci z wioski, za którymi mało kto może się wstawić, a osoba oskarżana przeze mnie ma wielu wpływowych przyjaciół - mówiła "Gazecie Wyborczej" Lucyna Krawiecka, która zaniepokojona opowieściami dzieci złożyła zawiadomienie do prokuratury. Po skargach na decyzję o umorzeniu sprawę przejęła prokuratura w Jaśle.
Trzy lata później 65-letni ksiądz M. został skazany na dwa lata więzienia z zawieszeniem na pięć za molestowanie sześciu dziewczynek. Sąd potwierdził, że kapłan wkładał ręce pod bluzki dziewczynek i dotykał ich piersi, wkładał ręce do majtek i dotykał krocza, całował, wkładał palec do pochwy.
Nie wierzę, że pan Piotrowicz nie wiedział o tym, co się dzieje na plebanii w Tylawach. Zastanawiam się jak ten człowiek może spojrzeć na swoją zakłamaną gębę, spoglądając
każdego ranka w lustro?
Jako potwierdzenie tego, że towarzysz Piotrowicz pierdoli farmazony, pragnę pokazać Wam kochani oświadczenie, jakie wydał po tym, gdy media ujawniły jego przeszłość. Porównajcie jego słowa z faktami. Według mnie gość ma dobrego asystenta, który pisze mu takie cuda.

Oświadczenie posła Prawa i Sprawiedliwości Stanisława Piotrowicza:

W związku z rozpowszechnianiem nieprawdziwych informacji na mój temat zmierzających do poniżenia mnie w opinii publicznej i narażenia na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania mandatu posła oświadczam:

1. Nigdy jako prokurator nie prowadziłem postępowania przygotowawczego w sprawie księdza pomówionego o molestowanie seksualne dzieci, a w szczególności nie wykonywałem w takim postępowaniu żadnych czynności procesowych, w tym również nie wydawałem postanowienia o umorzeniu postępowania (dowód: akta postępowania przygotowawczego). Przypisywane mi w tym kontekście wypowiedzi są również nieprawdziwe, a dobór rzekomo wypowiadanych słów i ich kompilacja ma na celu ośmieszenie i zdyskredytowanie.
2. Nigdy nie oskarżałem przed sądem działaczy opozycyjnych. W szczególności nie oskarżałem przed sądem wymienianego w mediach działacza z Jasła (dowód: akta sądowe). Za odmowę prowadzenia takich śledztw po wprowadzeniu stanu wojennego zostałem przeniesiony z prokuratury wojewódzkiej do rejonowej. Prawdą jest to, że jako prokurator wielu takim osobom pomogłem, o czym przez lata musiałem milczeć, by osobiście nie narazić się na karę surowszą od tej, jaka groziła tym, którym wówczas pomagałem.
3. Nigdy nie prowadziłem żadnej kampanii wyborczej w aresztach śledczych lub zakładach karnych, w szczególności nie rozprowadzałem tam żadnych materiałów wyborczych
i do nikogo o to nie zwracałem się. We wszystkich ulotkach wyborczych zawsze była informacja, że jestem byłym wieloletnim prokuratorem (dowód: akta śledztwa Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu).
W związku z powyższym zwracam się z prośbą do mediów o opublikowanie mojego oświadczenia.
Natomiast autorów szkalujących mnie tekstów i tych, którzy je rozpowszechniają, wzywam do ich usunięcia z przestrzeni publicznej. W przeciwnym wypadku podejmę zdecydowane kroki
zmierzające do wyciągnięcia odpowiednich konsekwencji prawnych.

Stanisław Piotrowicz

Czy to, o czym pisze w swoim oświadczeniu towarzysz Piotrowicz, nie jest totalną bzdurą? Skoro Piotrowicz zasłania się aktami sprawy, to dlaczego nie opublikował ich jako dowodu swojej niewinności? Przecież można było zamieścić odpowiednie fragmenty owych akt, aby opinia publiczna mogła zaznajomić się z faktami. Dlaczego tego nie zrobił? Wiadomo. Jakie stanowisko dziś piastuje ten kretyn? Otóż w podzięce za wyszczekaną gębę mały Jaro dał mu stanowisko szefa Sejmowej Komisji Praw Człowieka. Już mi się włosy jeżą na głowie na samą myśl o tym, do czego jeszcze będzie zdolny towarzysz Piotrowicz.
Swoją drogą ciekawe, czy gdyby urządzić zbiorowy gwałt na Piotrowiczu, to również nikogo by to nie raziło?
Odpowiedź zostawiam Wam, czytelnicy.

Przemek Trenk
Data:
Kategoria: Polska
Tagi: #
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.