Przy takiej historycznej zmianie, do jakiej doszło w Polsce, aż się
prosi, aby przedstawiono Narodowi raport o stanie państwa. Nie kwapi się
do tego ani była władza, ani obecna.
Są na świecie państwa, w
których władza powołana przez Naród systematycznie rozlicza się przed
swoim pracodawcą. W Polsce na poziomie rządowym nikt nikogo z niczego
nie rozlicza.
Okazuje się, że włodarze Polski nie odpowiadają nawet przed historią, bo sami ją piszą.
Bo
niby z czego ich rozliczać? Z przedwyborczych obietnic? Wolne żarty.
Tego nie pamiętają już po kilku miesiącach ani obiecywacze, ani frajerzy,
co się na partyjne farmazony dali nabrać.
Czy postawą
rozliczeń rządu może być sejmowe exposé
premiera? W żadnym wypadku.
Przecież jest to tylko kolejny, niespójny bełkot pod publiczkę. Konia z rzędem temu, kto potrafi przypomnieć choćby 50% zawartości wystąpienia
pani Szydło. Woda już odparowała.
Teoretycznie podstawą
rozliczenia rządu jest wykonanie budżetu. Kontroli w tym zakresie
dokonuje Najwyższa Izba Kontroli. Ale czy jest szansa rozliczenia rządu
nawet przy negatywnej opinii NIK?
Przecież mając większość
parlamentarną w Sejmie i Senacie dokonuje się korekty budżetu tak, aby
się wszystko zgadzało. I jest dobrze.
Ale wracajmy do raportu o stanie państwa.
Platforma
Obywatelska aż się pieni od zachwytów nad osiągnięciami z ostatnich
ośmiu lat. Czemu jednak nie przedstawiono zbiorczych danych tych
sukcesów po to choćby, aby za 4 lata, jeśli PiS znowu nie odda władzy
walkowerem, była opozycja nie przywłaszczyła sobie sukcesów zupełnie niezasłużonych.
Do dziś PiS szczyci się sukcesami z lat 2005-2007, ale na ile były one efektem działalności SLD, który rozpędził
gospodarkę, zanim rozpędzono ich rząd? Na ile PiS pasożytował na ich
dorobku?
W przypadku odchodzącej PO sytuacja jest oczywista. Co osiągnięto lub zawalono to tylko ichnia zasługa.
Warto
więc wiedzieć, jaki jest stan państwa polskiego. Jakie faktycznie są
dochody budżetu, jaki jest stan kasy. Jak wygląda sytuacja w poszczególnych działach gospodarki.
Jeśli jest tak, że „My
wiemy, że ten rząd doprowadził Polskę do ruiny...” - jak kilka miesięcy
temu twierdził Jarosław Kaczyński - to teraz PiS ma wszelkie możliwości,
aby to udowodnić.
Powinien powstać oficjalny dokument potwierdzający taką tezę, a debata sejmowa umożliwić teraz już opozycji
(byłej koalicji) udowodnienie, że jest inaczej. Jeśli parlament
potwierdziłby, że działano na szkodę państwa i obywateli, winnych powinno się postawić przed obliczem sprawiedliwości albo pan Prezydent
wspaniałomyślnie dla dobra sprawy ich ułaskawi.
A propos, skoro kancelaria mogła przygotować "raport otwarcia" można i należy
podobny raport przygotować dla rządu. Sytuacja byłaby czysta i klarowna.
Swoją
drogą powinno na czymś takim w równej mierze zależeć i PO i PiS, ale
jedni i drudzy jakby jechali na tym samym wózku i postępują wg zasady 'nie rób drugiemu co tobie niemiło'.
Platforma boi się prowokowania ujawnienia szwindli, PiS obawia się takiego rozliczenia na koniec ich kadencji. Mamy więc z obu stron jedynie POPiS wodolejstwa.