Na gdańskiej demonstracji Komitetu Obrony Demokracji „Cała Polska murem za Wałęsą” w dniu 28 lutego wszystkie bodaj wypowiedzi uczestników uderzały w jeden ton: „Każdy wie, że to Lech Wałęsa obalił w Polsce komunizm!” - mówił Radomir Szumełda, koordynator KOD. „Kościół dzięki Wałęsie wiele osiągnął” - to głos Danuty Wałęsowej, przebijającej absurdem przedmówcę.
Inaczej pamiętam lata osiemdziesiąte. Nie było wolnych mediów, nie było internetu, dlatego Wałęsa był jedynym rozpoznawalnym w skali Polski działaczem „Solidarności”. Cieszyliśmy się, że po wprowadzeniu stanu wojennego nie daje się i nadal działa. Dziś, z bagażem wiedzy o jego uczynkach z młodości, tym bardziej możemy być z niego dumni, że nie dał się wtedy złamać. Ale w moim bloku mieszkał działacz „Solidarności”, który został aresztowany 14 grudnia i to jego los bardziej nas martwił. Jego i wielu innych.
Wymienialiśmy się ledwie czytelnymi pisemkami, wydawanymi przez rozmaite organizacje antykomunistyczne - nie tylko przez „Solidarność” - i zajechanymi kasetami z piosenkami Jacka Kaczmarskiego. Pytaliśmy w kioskach o „Gościa Niedzielnego” i „Tygodnik Powszechny”. Jeździliśmy też do Jarocina, gdzie śpiewaliśmy razem z Hołdysem „Chcemy bić ZOMO!”. Szukaliśmy nadziei. W 1986 r. w powołanej przez Wojciecha Jaruzelskiego Radzie Konsultacyjnej pojawiło się kilka powszechnie szanowanych osób, takich jak Władysław Siła-Nowicki. Czekaliśmy. W 1987 r. władze zezwoliły Marcinowi Królowi na legalne wydawanie „Res Publiki”, która była dla mojego pokolenia intelektualnym olśnieniem. Komuna murszała.
W 1988 r. wybuchły strajki, bynajmniej nie z inicjatywy Wałęsy, dzięki którym rozpoczęły się poważne rozmowy komunistów z opozycją, reprezentowaną początkowo przez Andrzeja Stelmachowskiego i Władysława Siłę-Nowickiego w obecności przedstawicieli Kościoła, do których dopiero dołączył Lech Wałęsa. W listopadzie władze zgodziły się na telewizyjną transmisję na żywo debaty Wałęsy z szefem komunistycznych związków zawodowych Alfredem Miodowiczem. Wbrew przewidywaniom komunistów Lech wypadł w niej znakomicie. Mówiąc językiem późniejszej epoki - rozpoczął marsz do prezydentury, uzyskanej w dwa lata później. Umocniwszy swoją pozycję w „Solidarności”, mógł sobie pozwolić na odsunięcie od udziału w majaczącej na horyzoncie władzy wszystkich tych, których nie lubił.
Ale oni istnieli i byli nie mniej zasłużeni. Bez nich nie byłoby „Solidarności”. Bez Wałęsy byłaby - to na podstawie wiedzy o wydarzeniach Sierpnia i listopadowej rejestracji związku wiemy na pewno. Czy bez Wałęsy I Zjazd NSZZ „Solidarność” wybrałby przewodniczącego? Wybrałby. Czy represjonowany lider walki z prosowieckim reżimem w PRL dostałby nagrodę Nobla? Najprawdopodobniej dostałby. A gdyby lider nie stanął na wysokości zadania - czy Polska bez niego odzyskałaby około 1989 r. niepodległość? Odzyskałaby. Czy odbyłoby się to z rozlewem krwi, którego uniknięciu miał rzekomo pomóc Okrągły Stół? Nie wiadomo. Pamiętajmy jednak, że w latach osiemdziesiątych polska krew polała się kilkakrotnie, więc droga do niepodległości, którą szliśmy, nie była najspokojniejszą z wyobrażalnych.
Pamiętajmy też, że za ten rozlew krwi odpowiada komunista, którego redaktor naczelny gazety będącej najgłośniejszym dziś „obrońcą demokracji”, nazywał człowiekiem honoru.
Samo uważanie przez jakąś grupę ludzi kogoś za bohatera wcale go z niego nie czyni. Jedynym czynnikiem, który jest istotny to CHWALEBNA postawa życiowa. W żadnym wypadku nie mają na to wpływu oceny innych ludzi. Jeżeli - przykładowo - 90% społeczeństwa zacznie uważać pedofilów za ludzi wartościowych - to czy automatycznie mają się oni takimi stać? Oczywiście, że nie. Niestety, motłoch pojmuje świat w kategoriach subiektywnych i życzeniowych. To, co motłoch odczuwa - jednocześnie staje się dla niego rzekomą "rzeczywistością". Stąd zamknięte koło absurdu, fałszu, abstrakcji, manipulacji, dezinformacji itd. Ale z drugiej strony - jak wiadomo - około 80% Polaków uznaje demokrację i wierzy, że Prawdę i Rzeczywistość można ustalić poprzez głosowanie większości, a opinia motłochu daje legitymizację WŁADZY...