Smoleńsk pod lupą Laska
- Wyniki pracy specjalistów są deprecjonowane, a przez to obniżamy bezpieczeństwo lotów – mówił w Gorzowie Wlkp. Maciej Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
We wtorek, 28 marca w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Zbigniewa Herberta odbyło się kolejne spotkanie Klubu Obywatelskiego, tym razem dotyczące katastrofy smoleńskiej i teorii traktujących o przyczynach wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku.
- Raport komisji Millera został głęboko ukryty przez rządzących. Strona - która wyjaśniała i zawierała dużo materiału filmowego, materiału zdjęciowego, odpowiedzi na często zadawane pytania, została zdjęta z serwerów rządowych. Doprowadziło to do sytuacji, że dzisiaj na skutek takich działań jedynym oficjalnie dostępnym raportem jest raport MAK, raport Anodiny. Komu służy takie niszczenie polskich osiągnieć w badaniu wypadku lotniczego, a promowanie rosyjskich? – pytał Maciej Lasek podczas spotkania z dziennikarzami.
Były członek komisji Millera badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej komentował także obecny skład zespołu badania wypadków lotniczych. - Jeżeli w wojsku wydarzyłby się wypadek, będą go badali amatorzy. Część kolegów, którzy mieli doświadczenie w badaniach, są już na przymusowej emeryturze, zostali zmuszeni do odejścia z wojska. W ten sposób tracimy najlepszych specjalistów – mówił Lasek.
Na pytanie o powrót wraku Tupolewa do Polski Lasek odpowiada - Wrak wróci wtedy, kiedy dla Rosjan nie będzie użytecznym narzędziem do dzielenia Polaków. Gdybyśmy doszli do porozumienia na temat przyczyn i nie przenosili na zewnątrz tej wojny, która jest tak naprawdę wojną partyjną, to Rosjanie uznaliby ten wrak jako nieużyteczne narzędzie.