W sieci reformy uzdrowienia
Trwa ogólnopolska dyskusja dotycząca tzw. sieci szpitali. Już chyba nikt nie wierzy w zapowiedziane „cudowne uzdrowienie” służby zdrowia. Jeśli jednak zapowiedzi stałyby się faktem, np. w województwie śląskim, prawdopodobnie tylko 70 lecznic znalazłoby miejsce w nowych strukturach.
Zapowiedzi były wzniosłe i obiecujące - Rozwiązania zawarte w projekcie ustawy zagwarantują odpowiedni poziom, a także ciągłość i stabilność finansowania szpitali, których funkcjonowanie jest niezbędne dla zapewnienia Polakom opieki zdrowotnej. Szpitale, spełniające kryteria kwalifikacyjne określone w ustawie i projekcie rozporządzenia, utworzą tzw. system podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej (PSZ). – czytamy zapowiedzi opublikowane przez Ministerstwo Zdrowia… i dalej - Na funkcjonowanie tego systemu będzie przeznaczone ok. 85% środków, z których obecnie jest finansowane leczenie szpitalne. Zakwalifikowanie szpitala do PSZ będzie gwarancją, że Fundusz zawrze z nim umowę – bez konieczności uczestniczenia w postępowaniu konkursowym.
Potem było już tylko gorzej. Krzyczy całe środowisko lekarskie, a w szpitalach pacjenci ze strachem analizują kolejne plotki. Choć jeszcze na początku lutego w „Kwadransie politycznym” TVP 1, minister zdrowia pytany o tzw. ustawę o sieci szpitali zapewniał stanowczo – Robimy wszystko by pacjenci czuli się bezpieczni!
Z bezpieczeństwa i stabilnych planów zostało niewiele. Śląsk drapie się po głowie, co stanie się z 71 szpitalami, które raczej nie mają szansy na wejście do sieci. Co ważne, jak podaje Gazeta Wyborcza - lista nie uwzględnia planowanych przez samorządy fuzji, na przykład połączenia Katowickiego Centrum Onkologii z Okręgowym Szpitalem Kolejowym w Katowicach-Ligocie.
Samorządy walczą, by ich placówki weszły do sieci z jak największą liczbą oddziałów. Reforma zakłada bowiem podział placówek na trzy podstawowe i cztery specjalistyczne poziomy. Pierwszy poziom, to podstawowe szpitale powiatowe. Tutaj realizowane są świadczenia m.in. z zakresu chirurgii ogólnej czy położnictwa i ginekologii. Poziom drugi - większe szpitale powiatowe. Tutaj w grę wchodzą świadczenia niższego poziomu oraz m.in. okulistyka, kardiologia czy ortopedia. Poziom trzeci, to wieloprofilowe placówki specjalistyczne (zazwyczaj o statusie wojewódzkim). Te lecznice świadczą opiekę z dwóch niższych poziomów oraz dodatkowo z zakresu chirurgii naczyniowej, leczenia chorób płuc czy chorób zakaźnych. W skład tzw. czterech poziomów specjalistycznych, weszły placówki pediatryczne, onkologiczne, pulmonologiczne i ogólnopolskie.
Co trzeba powiedzieć uczciwie. Wyłącznie szpitale z poziomu III oraz szpitale ogólnopolskie otrzymają ryczałt na wszystkie funkcjonujące w nich obecnie oddziały. Pozostałe mogą liczyć, że NFZ przyzna im ryczałt jedynie na te oddziały, dzięki którym weszły do sieci. Wysokość przyznanych szpitalom środków będzie wiodąca, bo te kwoty będą zagwarantowane na okres czterech lat. Pozostałym lecznicom nie zostanie nic innego, jak starania o kontrakt z NFZ. W tym zakresie niepokoje są w pełni uzasadnione, bowiem z zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia wynika jasno, że do podziału w konkursach będzie jedynie 9 proc. budżetu jaki Fundusz teraz przeznacza na leczenie szpitalne.
Jeśli plany wejdą w życie, pacjentom – czyli potencjalnie nam wszystkim, w przypadku choroby pozostaje nic innego jak liczyć na „cud uzdrowienia”, na który standardowo służba zdrowia nadal musi poczekać!
źródło: http://www.mz.gov.pl/Gazeta Wyborcza