Rewolucja w lubuskich samorządach?
Politycy PiS-u zapowiadają zmiany w ordynacji wyborczej, m. in. ograniczenie rządów prezydentów, burmistrzów i wójtów do dwóch kadencji, a ewentualny ponowny start w wyborach możliwy po kilku latach przerwy. – Główny cel, który przyświeca Kaczyńskiemu to jest władza absolutna, dla innych dyktatura. To jest cel do którego ten człowiek zmierza wszelkimi metodami, nie licząc się z konsekwencjami dla Polski – mówi Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli.
Od kilku tygodni toczy się rozgorzała dyskusja na temat zapowiadanych przez Jarosława Kaczyńskiego zmian. Propozycja zakłada ograniczenie w sprawowaniu stanowiska do dwóch kadencji dla wójtów, burmistrzów oraz prezydentów miast. Ponowny start w wyborach mógłby odbywać się dopiero po upływie określonego czasu. Prezes PiS zapowiada również zmiany w sposobie przeprowadzania wyborów – m. in. wprowadzenie przezroczystych urn i monitoringu. Jeżeli proponowane przez PiS rozwiązania wejdą w życie, z urzędami pożegna się wielu z obecnych włodarzy miast.
Zapytaliśmy lokalnych samorządowców, którzy swoje funkcje pełnią już kilka kadencji, co sądzą na temat dwukadencyjności i zmian, jakie postuluje partia rządząca.
Pomysł PiS krytykuje Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli. - Większość najpopularniejszych wójtów, burmistrzów, prezydentów, to są osoby bezpartyjne. Wprowadzając kadencyjność i to wstecz, Kaczyński pozbywa się największych i najpoważniejszych konkurentów. (…) Ja uważam, że skutków ujemnych jest zdecydowanie więcej, niż dodatnich. Czy rozpoczynając dyskusję na temat kadencyjności mamy przed sobą wizję samorządów Wilkowyj z „Rancza”, czy prawdziwą wizję samorządów? – pyta retorycznie prezydent Wadim Tyszkiewicz, po czym dodaje, że wprowadzenie kadencyjności jest zaprzeczeniem demokracji.
Podobnego zdania jest wójt Słońska, Janusz Krzyśków, który swoją funkcję sprawuje dłuższy czas. - To ludzie decydują, to jest wybór społeczeństwa. Ta zmiana nie będzie dobra, tym bardziej, jeśli prawo ma działać wstecz. Jestem zdania, że kadencja powinna być wydłużona, bo wiem, co można zrobić przez 4 lata - można się tylko zapoznać z tematem, ale jeżeli chodzi o taką typową działalność to potrzeba kadencyjności dłuższej. Obawiam się, że to co jest dobre, może być zniszczone w jakiś sposób poprzez tą ustawę, która skraca kadencyjność. (…) Ciągłość władzy jest bardzo wskazana, jeżeli ona jest dobra. Wyborcy najlepiej wiedzą i dajmy im tą szansę żeby wybierali – komentuje Janusz Krzyśków.
Odmiennego zdania jest prezydent Zielonej Góry, który uważa, że kadencyjność nie jest złym rozwiązaniem. - Jestem za wprowadzeniem kadencyjności w Polsce, ale powinna ona dotyczyć zarówno wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, jak i radnych, a także posłów i senatorów. Reforma samorządu jest potrzebna, ale wymaga szerszej dyskusji. Kadencyjność funkcjonuje na świecie, to nie jest nic nadzwyczajnego – mówi Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry.
Jeżeli kadencyjność, to dla wszystkich bez wyjątku, uważa Bartłomiej Bartczak, burmistrz Gubina. - Jest to bardzo dobry pomysł pod warunkiem, że będzie dotyczył wszystkich. Mam tu na myśli posłów, senatorów, radnych Sejmiku, czy nawet radnych powiatowych i miejskich. Jeżeli chcemy doprowadzić do wpuszczenia nowej krwi do politycznego obiegu, to musi to nastąpić na kilku płaszczyznach. Na pewno jest wiele do poprawy i faktycznie samorząd wymaga reformy, ale zwykłe odsunięcie włodarzy miast i gmin, i zamiana ich na innych nie gwarantuje lepszej jakości. - mówi Bartłomiej Bartczak, burmistrz Gubina.
W czwartek, 16 lutego odbędzie się spotkanie wójtów, burmistrzów i prezydentów z województwa lubuskiego, na którym zostanie omówiona propozycja nowelizacji ordynacji wyborczej.