OC znowu w górę
W 2016 ceny poszły w górę o 50 proc., z nowym - 2017 - ma to być kolejne 30 proc.
Statystyki nie pomagają. Podwyżki dotykają każdego - niezależnie od grupy ryzyka czy historii wypadkowej. Nawet "bezwypadkowi" kierowcy podlegają regule.
"To nie jest tak, że kierowcy płacą za nic. Statystyki są nieubłagane: 90 proc. wypadków powodują kierowcy, którzy wcześniej nie spowodowali stłuczki" twierdzi jednak ekspert ubezpieczeniowy Marcin Broda.
Po trzech kwartałach 2016 r. strata ubezpieczycieli w ubezpieczeniach komunikacyjnych sięgnęła 806 mln zł. W 2015 roku branża straciła ponad miliard złotych, a rok wcześniej nieco poniżej 800 mln zł.
Zapłacą więc kierowcy.
"Dla rynku najważniejsze jest zdefiniowanie równowagi pomiędzy stawką dla kierowców a właściwą ochroną poszkodowanych. Na razie takiej równowagi nie ma. OC nadal jest nierentowne dla towarzystw ubezpieczeniowych i jeśli taka sytuacja się utrzyma, dalszego wzrostu składek wykluczyć nie można" twierdzi Marcin Tarczyński, analityk Polskiej Izby Ubezpieczeń.
"Ewentualnym zagrożeniem mogą być nowe regulacje, które istotnie wpłyną na koszty ubezpieczycieli i wypłacane kwoty odszkodowań. Bo trzeba pamiętać, że ceny polis komunikacyjnych w Polsce są wciąż jednymi z niższych w Europie, a wypłacane klientom świadczenia coraz wyższe" zaznacza Katarzyna Borucka z towarzystwa ubezpieczeniowego Allianz.
Na podwyżki cen ubezpieczeń komunikacyjnych skarżą się parlamentarzyści. Posłowie opozycji apelowali już nawet o ustawową regulację cen ubezpieczeń OC dla kierowców i żądali interwencji premier Beaty Szydło w sprawie cen polis.
W ostatnich tygodniach przedstawiciele towarzystw ubezpieczeniowych tłumaczyli w Sejmie, że podwyżki to nie zmowa cenowa ubezpieczalni, ale kiepskie wyniki finansowe, stosowane ceny dumpingowe oraz coraz wyższe kwoty wypłacanych odszkodowań i zadośćuczynień dla ofiar wypadków. Droższe są także nie tylko naprawy aut czy ceny części samochodowych, ale również opieka lekarska i rehabilitacyjna nad poszkodowanymi.