Osobny budżet strefy euro
Dobiegają końca prace Parlamentu Europejskiego nad raportem ws. "zdolności budżetowych strefy euro".
Pomysł osobnej kasy dla eurolandu, choć daleki od realizacji, okazuje się mocno kontrowersyjny. Jeżeli zostanie wprowadzony w życie, zagrozi interesom Polski.
O wadze tematu świadczy to, że dokumentem zajmuje się dwoje prominentnych europosłów z dwóch największych frakcji politycznych i dwóch najważniejszych państw strefy euro. Niemiecki chadek Reimer Boege i francuska socjalistka Pervenche Beres zaprezentują wspólny projekt sprawozdania PE w maju. Narazie trwają dyskusje. W grudniu głosowanie w tej sprawie miała przeprowadzić komisja ds. gospodarczych i monetarnych PE, ale oddala je zbyt wielu spornych kwestii.
Osobny budżet strefy euro ma być remedium na tzw. asymetryczne wstrząsy, które dotykają 19 krajów strefy euro. Chodzi o takie wydarzenia, które bezpośrednio oddziałują nie na wszystkie, ale tylko na jedno lub kilka państw członkowskich. Przykładem może być kryzys grecki, który - mimo że bezpośrednio dotyczył jednego kraju - miał negatywny wpływ na cały obszar.
Zdaniem europosła PiS z komisji budżetowej Zbigniewa Kuźmiuka osobny budżet dla strefy euro to jednak zły pomysł. "Forsowanie tego oznacza kontynuowanie procesów dezintegracyjnych w UE" - powiedział. Jak zaznaczył, funkcjonujące już teraz różne tempa integracji w UE nie są tak groźne jak podwójne finanse, które zupełnie mogłyby rozbić europejską integrację.
źródło: forbes
AR/mPolska24.pl