Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Agonia Rosji?, symptomy rozpadu.

Los Rosji, niezależnie od naszych pragnień, czy też oczekiwań jest praktycznie związany z losem Polski, jako że przebieg któregokolwiek z wydarzeń u nas warunkuje się pośrednio zakresem mieszania się Kremla w te wydarzenia. A ten poziom mieszania się, z kolei, zależy od sytuacji wewnętrznej panującej w Rosji.

Agonia Rosji?, symptomy rozpadu.
Będę rządził wiecznie
źródło: archiwum własne

Tak więc, chociaż nasi politycy, w szczególności ci sprawujący władzę, sami często nie wierzą w to, że Rosja już, już, a się rozwali. Mają przy tym cichą nadzieję, że do nieskończoności da się nas straszyć wschodnim sąsiadem, li tylko dla utrzymania swoich stanowisk i związanych z nimi synekur, a coraz bardziej widoczne znaki na niebie i ziemi mówią, że ruchy w kierunku upadku są coraz wyraźniejsze i mocniejsze.

Spróbujmy chłodnym okiem popatrzeć na dwie świeże i jeszcze cieplutkie jak bułeczki „ministra Krasickiego” wiadomości: ujawnienie i prezentacja budżetu Federacji Rosyjskiej. Czyli wystąpienie, „Internetowego Rzecznika Praw Obywatelskich” /tzw. ombudsmana/, swego rodzaju novum w świecie Internetu i polityki, warte bliższemu przyjrzeniu się. I tak zacznijmy od budżetu RF i jego wydatków.

·         Obrona: 19,2%

·         MSW i FSB: 12,7%

·         Obsługa długów: 4,1%

·         Nauka: 3,6%

·         Ochrona zdrowia: 3%

·         Kultura: 0,6%

·         SMI: 0,5%

No jak, wszystko zrozumiałe? Dla tych, co nie żyli w późnym, ledwie już dyszącym, CCCP, czyli w tzw. ”sawku”, wyjaśniam: Tak właśnie wygląda budżet „czasów ostatnich”, budżet kraju, który się rozwala, trzeszcząc we wszystkich spojeniach i szwach, a zachowuje pozory integralności i kontroli, który można jeszcze utrzymać w ryzach tylko za pomocą surowych środków karnych i totalnego zastraszania.

Kiedy 30% krajowego budżetu „zjada” armia i policja z GBnejami* /funkcjonariusze spec służb/, kraj prowadzi wyniszczająсą wojnę: albo z zewnętrznym wrogiem, albo z własnym społeczeństwem. Bo na RF póki co nikt bezpośrednio nie napadał, chociaż Kreml myśli o tym zupełnie inaczej. Ale zostawmy tę analizę ekspertom od geopolityki i miłośnikom tego, co twierdzą, że „wszystko nie jest takie proste, jakby się wydawało”.  

A na powierzchni widzimy zupełnie inny obrazek. Kiedy na naukę i ochronę zdrowia razem przeznacza się połowę tego, co na jedną tylko policję, to oznacza, że trwa druga wojna – wojna władzy z własnym narodem.

Jest to typowy „budżet histerii” – budżet reżymu, który jest w stanie zachować władzę tylko za pomocą podgrzewania wojennej psychozy w społeczeństwie zindoktrynowanym na warunkach: „cały świat przeciw nam”, „wokoło wrogowie zewnętrzni i wewnętrzni”, „wszyscy do broni!” ITD. To już nie jest budżet „blitzkriegowy”, „ rozszerzenia przestrzeni życiowej” lub „ wielkiej szachowej rozgrywki” z „pożarem światowej rewolucji” – to budżet „wojny totalnej”, kiedy walki są już na podejściach do Moskwy, albo budżet „rozwiniętego socjalizmu” tow. Breżniewa z histerycznymi wojennymi awanturami od Libanu do Afganistanu i „pieriestrojkowym” krachem jako rezultatem.

Logiczne, że oddzielnym elementem jest pół procenta budżetu dla mediów państwowych – Histerie wojenne muszą cały czas utrzymywać suwerena, a "propagandziści" też chcą jeść. Na pusty żołądek i burczące kiszki kłamstwa o „wkoło wrogach” dźwięczą bardzo nieprzekonująco.

Wszyscy obywatele dawnego CCCP na własnych tyłkach poczuli podobne budżety przed taką samą „katastrofą geopolityczną”, która do tej pory męczy nocnymi koszmarami W.W. Putina. A dzisiaj on sam z szybkością pędzącego naprzód parowozu zbliża się do następnej rundy tej katastrofy: „Ostatecznego rozpadu pozostałej jeszcze resztki wielkiego imperium”.

Przecie nawet w „dupowatym” breżniewowsko-andropowskim „sawku” nikt nie powiedziałby następującego idiotyzmu: „Będziemy mogli dawać różne technologie innym państwom, kiedy w państwach, o których mowa, będzie nasza obecność wojskowa. I kiedy w tych państwach nie będzie alternatywnych możliwości, aby nie brać u nas”(sic!).

 Nie mam pojęcia, co to jest za stanowisko -„Internetowy ombudsman”, ale jeżeli by jego nie było, należałoby go wymyślić i powołać.

Takiego przyznania się, że technologicznie Rosja ostatecznie została w tyle za cywilizowanym światem i już nawet nie próbuje tego świata „dogonić i przegonić”, nie jest w stanie wytworzyć niczego konkurencyjnego i jest gotowa „wciskać” swoje towary pod lufami kałachów, tego Rosjanie nie mogliby się spodziewać od najbardziej zajadłego „rusofoba”. Tak walić prawdą w oczy może tylko kremlowski tępy urzędnik, w całej swojej prostocie i nierozumieniu elementarnej polityki: „A CO JA TAKIEGO POWIEDZIAŁEM?!”.

Ale prawda na tym się nie skończyła. Internetowy ombudsman był konsekwentny i walił wprost. „Ja szczerze i otwarcie mówię: "Jeżeli chcecie zaszkodzić krajowi, to powinniście zainwestować w szkolenia-specjalistów IT na terytorium RF. Większej szkody mu zrobić nie dacie rady” – powiedział, wyjaśniając, że specjalista "będzie się modlił do firm zagranicznych" i "postara się po takim szkoleniu szybko wyjechać  na Zachód". Koniec, kropka. No i proszę bardzo, skąd się wzięło żałosne 3% budżetu na naukę. Do obsługi naftowego rurociągu wystarczy dwóch klas parafialnej szkoły, a wszyscy, którzy nauczyli się więcej, będą tylko marzyć o ucieczce z „pięknego kraju” na "gnijący Zachód". Pamiętajmy, że po raz ostatni podobne podejście do polityki edukacyjnej na okupowanych ziemiach słowiańskich było w planach Hitlera i nadal jest na liście jego zbrodni przeciwko ludzkości.

Więc diagnoza dla sąsiedniego „imperium” może być umieszczona śmiało i pewnie: To jest ciągle to samo „białe i puszyste zwierzątko”, które permanentnie nie jest leczone. Tym bardziej z trzema procentami w budżecie na ochronę zdrowia.

Jesteśmy świadkami pełnej i ostatecznej agonii Moskiewskiego Państwa, a właściwie tego jego modelu, który istnieje od co najmniej 400 lat, który ze straszliwymi stratami i „skrzypieniem”, ale jako-tako przeżył rewolucje początków XX-go wieku.  Proces, który zaczął się w 1905-1917, zamrożony straszliwym stalinowskim terrorem, przyspieszył ciut, ciut w latach 80-tych, został wyhamowany i o mało niezawrócony z powrotem przez prezydenta czekistę, zbliża się ku logicznemu zakończeniu.

Rosja wchodzi w stan agonalny wstępując w „fazę północnej Korei”. Wkoło wrogowie, każdy „inteligent” – to etatowy opłacany propagandzista, albo „wróg narodu” i potencjalny dezerter, technologiczne zło, ifony - „od złego”, nauka – wredna. Ale patriotyzm i chęć do marszu w kolumnach, radosne pragnienie, by nieść "rosyjski świat", wraz z innym niesprzedanym towarem chociażby w Donieck, chociażby do Damaszku – tak. Tak i o to chodzi - narodowa idea, pomysł w całej swej czystości i chwale. Jak długo wystarczy bezwładności w zardzewiałych aparatczykach i rezerw walutowych? Przy obecnych cenach ropy – no, może na trzy lata. Być może rozpad zacznie się szybciej, możliwe, że trochę później. Procesy społeczne bywają czasami nieliniowe i my Polacy, nie możemy tego nie wiedzieć? Ale przecie rzecz nie jest w konkretnej dacie ostatecznego rozpadu – nie jestem prorokiem. Jest ważne, że sam proces już się zaczął i nie może być zastopowany zwykłymi istniejącymi metodami – niestety;)  

Rosja już jest po wyroku, skazana – ona też już poczuła swoją zgubę, poczuła już objawy końca. I reaguje na nie tak jak zwykle normalne społeczeństwo, nie próbuje zrozumieć natury i przyczyny problemów, a…. poszukiwaniem wrogów, zwiększając histerię, stara się w pionie aparatu siłowego wzmocnić działania represyjne. A tym samym ostatecznie ześlizguje się w otchłań obskurantyzmu, zacofania technologicznego i terroru. Ten dynamiczny proces jest nazywany procesem z pozytywną informacją zwrotną lub procesem samoprzyspieszającym. Co w tej sytuacji można zrobić? Trzymać się w zjednoczeniu sił patriotycznych. Rozumieć, że w agonii bestia jest szczególnie straszna i niebezpieczna oraz bezrozumnie wściekła w swoich ostatnich podrygach. Zawsze, każdego dnia, trzeba być przygotowanym do odparcia ich "ostatniego skoku na Zachód". To znaczy do rzucenia się na nas.

I najważniejsze – stale, każdego dnia, dystansować się od Rosji we wszystkim – począwszy od wyburzania pomników itp. A skończywszy na festiwalach, stacjach TV i występach zespołów wojskowych. I wtedy „Моrdor” samoczynnie się rozwali i sczeźnie.

No i oczywiście – nie można próbować samemu upodobniać się do Rosji. W każdej wojnie istnieje pokusa, aby "zwyciężyć podobne podobnym" jak to było z przegraną „rewolucją Solidarności”. My tu i teraz musimy walczyć, w szczególności 25 X 2015r., bo jesteśmy - inni. Inni jakościowo, w samym aksjomacie naszego społeczeństwa. Cenimy wartość wiary i wolności, tej wewnętrznej i tej zewnętrznej, wiedzy i kultury oraz jesteśmy gotowi krwią płacić za te wartości. I wręcz przeciwnie do innych cieszymy się z każdego sukcesu rodaków w świecie, ich powrotów do domu, do ojczyzny, z nowymi pomysłami i wiedzą. Jesteśmy gotowi oddać ostatni grosz i ostatnią kroplę krwi dla odparcia każdej agresji, a jeśli to będzie konieczne, to założymy mundury i pójdziemy w bój jak nasi przodkowie przed wiekami. Więc tym bardziej, nie ma zgody na utrzymywanie z naszych podatków „państwowych pasożytów” /o kim mówię, chyba wiecie/ i tych, którzy ich ochraniają przed nami, czyli na cały aparat przemocy /służby tajne, jawne i dwupłciowe/. Ze swoją złowieszczą tradycją i sowiecką kulturą bycia, ani lokalnych baronów i dyktatorków.  I właśnie te wartości musimy hodować, pielęgnować i rozwijać, póki sąsiedzi tracą ostatnie petrodolce na pochody do Damaszku.

A najważniejsze dla nas to być sobą, oczyścić społeczeństwo z obskurantyzmu sąsiedzkiego i tego swojskiego, domowego chowu i z uśmiechem politowania obserwować, jak zachodzi słońce dla Kremla, za wschodnim frontem. No, ale to są nasze pobożne życzenia. Interesujące są też zdania wybitnych ekspertów od kremlowskiej polityki, oblatanych w niuansach putinowskiej polityki, więc na początek jeden z najlepszych znawców tematu, czyli, co ma do powiedzenia i jakie są perspektywy reżymu Putina? Według eksperta Andrieja Iłarionowa?:

Były doradca rosyjskiego prezydenta odrzucił wszystkie dyskutowane recepty i sposoby oddziaływania na reżym Putina – „sankcje, międzynarodową izolację, czy też „romantyczny scenariusz” jak rola wewnętrznej opozycji”. W jego przekonaniu” takie dywagacje nie wytrzymują „Poważnej analizy”. Według Iłarionowa, „żaden z tych elementów nie spowoduje upadku twardego, autorytarnego, półtotalitarnego reżymu Putina – on spokojnie przetrwa sankcje i wewnętrzną opozycję, a Zachód nie ma zamiaru uczestniczyć w realnej konfrontacji z Rosją.”

W przekonaniu eksperta „ pomóc może tylko jeden czynnik – przegrana wojna. Takie systemy są niezniszczalne od wewnątrz i na razie pozostają niezwyciężone w tej sferze. Po takiej porażce szanse na ich rozpad szybko się powiększają”. Ekspert wymienił przypadki takich zmian w historii, kiedy zewnętrzne porażki prowadziły do zmian wewnętrznego systemu: „Wielka Smuta, Wojna Północna, Wojna Krymska, Wojna Japońska, I-sza Światowa, Afganistan, „Zimna Wojna”. Pozostając w swoich granicach, takie systemy mogą istnieć w nieskończoność /vide KRLD/” zauważył Iłarionow.

„Na dzień dzisiejszy stopień poparcia reżymu wśród Rosjan jest ogromny, przy tym wpływ opozycji – niestety marginalny”, zwrócił uwagę ekspert.”Podobne systemy, wg słów Iłarionowa, opierają się na mechanizmach propagandy i terroru. A na razie te mechanizmy pracują sprawnie – niezależnie od stanu gospodarki, sfery socjalnej, nauki, ochrony zdrowia itd. – wszystko będzie po staremu. Teraz w RF te maszyny pracują bezawaryjnie. Recepta jest tylko jedna – zewnętrzna porażka. Przy tym Rosja w przekonaniu eksperta poniosła wojenną porażkę w Gruzji i na Ukrainie.

„A z każdą nową zewnętrzną wojenną awanturą skala porażki России może wzrastać nie tylko w realnym rozmiarze, ale także w postrzeganiu Rosjan i świata zewnętrznego” – podsumowując, powiedział Andrei Iłarionow.

Więc, jak widać realnej szansy na wewnętrzną rewolucję nie ma żadnej, pozostaje czekać na spektakularne lanie, jakie RF powinna dostać w Syrii, tylko czy dostanie? Wszystko w rekach Boga i …;))

Data:
Kategoria: Świat
Tagi: #Rosja #Putin #wladza
Komentarze 7 skomentuj »

A jak wygląda budżet Korei Północnej?

Proszę sobie ustawić budzik na czas gdy możliwości Rosji spadną poniżej możliwości Korei Płn.

Spokojna wasza rozczochrana towarzyszu Nathanel, budżet KLRD wygląda bardzo podobnie, tylko jest jedno małe ale, KLRD nie prowadzi wojen poza swoimi granicami więc zgodnie z opinią eksperta może spać póki co spokojnie natomiast jaka jest RF każdy wie i widzi. Dwie wojny już przegrała a do trzech razy sztuka. Także budzik waszmość sobie nastaw, aby zdążyć....,)

Spokojnie towarzyszu impertynencie.
Możesz pokazać ranking państw prowadzących wojnę poza granicami swojego kraju?

Obawiam się ze w takim zestawieniu Rosja będzie daleko za Polską?

W ilu krajach i gdzie stacjonuje wojsko Polskie a w ilu i gdzie rosyjskie?

Proszę tu nie robić za politruka a z Czyelników - głąbów.

PS. A sobie to w takiej sytuacji nie nastawiaj budzika tylko załóż pampersa bo widzę że lada moment możesz sie ze***** z zachwytu nad swoją " ynteligencją"

[komentarz usunięty przez administratora]
[komentarz usunięty przez administratora]
[komentarz usunięty przez administratora]
[komentarz usunięty przez administratora]
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.