Poseł partii Jarosława Kaczyńskiego Henryk Kowalczyk przedstawił na konferencji prasowej szczegółowe plany pozyskania przez gabinet Beaty Szydło dodatkowych 31,6 mld zł, które mają trafić do budżetu państwa. Ich częścią jest wprowadzenie nowych podatków – bankowego oraz od supermarketów. Rząd Szydło zapowiada rozpoczęcie swego dzieła od wprowadzenie kolejnych na liście podatków: # 116. i #117.
„Przedmiotem opodatkowania będzie sprzedaż detaliczna. Podatnikami zaś wszyscy przedstawiciele sklepów w handlu detalicznym, których powierzchnia jest większa niż 250 m kw.” – tłumaczy pan Kowalczyk.
Podatnikami staną się właściciele sklepów w handlu detalicznym, których powierzchnia jest większa niż 250 m kw. — wyjaśnia Henryk Kowalczyk.
Stawka podatku ma wynosić 2 proc., a budżet ma się wzbogacić aż o 3,5 mld zł.
Jak to się stanie w praktyce? Podwyższony podatek wrzuci się w ceny, a więc PiS sięga do kieszeni tych, których niby to ma chronić. Ceny podniosą także ci, których sklepy mają mniej niż 250m kw. Wyższe ceny zapłacą milionerzy, lecz też emeryci oraz bezrobotni, którym i tak nie starcza na jedzenie.
Nowa danina oczekuje też sektor bankowy. PiS nawet nie ma pojęcia, po który bat sięgnąć. Może uderzyć 0,39-procentową stawką aktywów banków, ubezpieczycieli, zakładów reasekuracyjnych i SKOKów. Nie wszystkich - z nowej daniny zwolnione byłyby aktywa poniżej 1 mld zł.
Drugi wariant to opodatkowanie transakcji finansowych. Stawka takiego podatku wynosiłaby 0,14 proc. dla instrumentów finansowych i 0,07 proc. dla instrumentów pochodnych.
Tu także dodatkowe obciążenia zostaną w różnych formach przerzucone na obywateli.
W obu przypadkach jedno - co jest pewne - przeciętny Kowalski będzie płacił więcej. Więcej też zostanie rekinom szczególnie tym, nad którymi jest rozpięty parasol, bo oni osiągną dodatkowe zyski, natomiast zrobią wszystko, aby nie zapłacić podatków.
Prawdą jest, że to nie zbyt mało podatków jest w Polsce i że nie są za niskie, ale wszyscy wiedzą, że jest dziurawy system ich egzekwowania. Tylko słabi i durnie je płacą.
Polski system podatkowy jest chaotyczny i nieszczelny. Masa dochodów budżetowych ginie w rajach podatkowych.
Projektu obniżenia lub likwidacji podatków, co spowodowałoby ożywienie gospodarcze, wyższą produkcję i większe zatrudnienie a co za tym idzie większe wpływy do budżetu, jak nie było tak nie ma.
Ale twarzą "reform" ekonomicznych PiS jest wiejski matematyk, który ma tyle wspólnego z gospodarką, co krzesło elektryczne z krzesłem do siedzenia przy stole. Niby matematyka jest ta sama, ale ekonomista powinien wiedzieć komu odjąć a komu dodać, jak podzielić wspólny dobrobyt (lub biedę) i jak pomnożyć majątek państwa i obywateli.
To w pełni podkreśla prymitywizm polityczny PiS. Choć szczerze mówiąc żaden szanujący się ekonomista nie podejmie się propagować ekonomii socjalizmu.
PS. Forsowane z uporem obłaskawianie dłużników frankowiczów jest po pierwsze błędem, gdyż wspomaga się kombinatorów finansowych szukających osobistych zysków finansując zagraniczne banki - nikt nikogo nie zmuszał, aby brać kredyty w Szwajcarii. Bo kiedy je dostali, śmiali się z naiwności innych i chełpili, jacy to oni są cwani. Problemy ze spłacaniem kredytów mają wszyscy niezależnie od tego, w jakiej walucie były wzięte.
Więc albo rząd pomaga wszystkim kredytobiorcom albo
nikomu. Dlaczego tylko spekulantom? Dlaczego społeczeństwo traktuje się
jak dojną krowę (na zdjęciu)?
W działaniach PiS coraz trudniej dopatrzyć się przestrzegania prawa i sprawiedliwości.
Rząd (za nasze) pomaga wszystkim kredytobiorcom.Taką ustawę przygotowano i uchwalono. Waluta długu nie ma znaczenia.
Moim zdaniem to i tak nie jest w porządku,bo co z tymi,którzy nie mieli/nie mają zdolności kredytowej?Poza tym w obliczu kilkudziesięciomiliardowego deficytu udzielanie nieoprocentowanych pożyczek zakrawa o sabotaż.
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/pomoc-dla-kredytobiorcow-sejm-przeglosowal,21,0,1912597.html
Szanowny Autorze, otóż jestem "frankowiczem" i żaden ze mnie cwaniak:
Dostałem kredytw PKO SA na czas "promocji" obniżono mi oprocentowanie w PLN..problem tkwi w tym że po tej promocji ja-żołnierz zawodowy,żona-nauczyciel matematyki w XXI wieku w środku Europy NIE MAMY ZDOLNOŚCI na odnowienie kredytu już z "normalną" stopą w PLN...
Kto tu jest cwaniak?
Przyznam że zbyt słabo znam polskie warunki ale za to doskonale znam realia normalnego rynku nieruchomości.
Na tej podstawie pozwoliłem sobie powiedzieć co powiedziałem, gdyż wyraziłem opinię co do zjawiska a nie co do konkretnych ludzi.
Pozyczka jest jak kazdy towar który kupujemy. Jesli nas nie stać na Mercedesa kupujemy Fabię. Jesli nie stać nas nawet na uzywane auto chodzimy pieszo.
Podejmując zobowiązanie finansowe naszym obowiązkiem jest żadanie przedstawienia nam na pismie w czytelny sposób wszelkich mozliwych konsekwenkcji. Decyzje podejmujemy mając wolna wole i pełną świadomość.
Nie mozna póxniej żadać czy oczekiwać że skutki poniesie sąsiad i rodzina.
Przykro mi że ma Pan klopoty ale to nie moja wina.
Natomiast jesli w wyniku interwencji rządu ja nie dostanę podwyzki skromnej emerytury i braknie na moje leki - no to proszę wybaczyć moje barbarzyństwo.
A to że i rząd i opozycje nie chronią Polaków przed bandytyzmem obcych banków to jest całkiem inna historia.
Pozyczka szczególnie mieszkaniowa pod zastaw hipoteki tylko w świecie XIXw jest już TYLKO towarem jak każdy inny...
W Polsce CELOWO w bankach robiono ludzi w konia mówiąc im że nie mają zdolnosci kredytowej w PLN zaś w walucie już tak wykorzystując całą machinę marketingowa,uprzywilejowanie w polskim prawie banków-proponuję poczytać o BTE... ; dlatego proponuję nie pisac o rzeczach nie mając dogłębnej wiedzy w temacie.
Płacę,nie mam kłopotów bo oram jak wół, tyle
Ja napisałem o tym tylko dlatego że ludzkie nieszczęścia politycy wykorzystali dla utrzymania się lub zdobycia władzy. Jako przyklad manipulacji spoeczeństwem.
Sam miałem pozyczke to dobrze wiem jak mnie okradano.