Wprawdzie sam JKM też żyje z polityki ale mu to nie przeszkadza.
Dzisiaj przywiózł na Wiejską cztery świnki. Prosięta reprezentują cztery główne po magdalenkowe ugrupowania sejmowe : PO, PiS, PSL i SLD. Janusz Korwin-Mikke tłumaczył, że od jakiegoś czasu koryto się rozrasta. Jak widać JKM chyba nigdy nie był na wsi (nie wiadomo czy we WSI bo aneks gdzieś wcięło). Koryto nie może się rozrastać, ale stado świń i owszem. I rośnie od zawsze. Mało tego w trakcie rozmnażania powstają niestrawne mutanty.
Mikke przekonuje że im więcej jest jedzenia w korycie, „tym więcej te zwierzęta wychlapują”.
Tu przypomina się pewien dowcip:
" Świnie jedzą z koryta. W końcu jedna nie wytrzymała i zwymiotowała.
Druga zbulwersowana mówi:
-Ty weź nie dolewaj bo nie zjemy! "
W naszej polityce faktycznie do koryta najczęściej trafia ta niejadalna dolewka.
Przemysław Wipler zapowiedział, że świnki zostaną zjedzone podczas wieczoru wyborczego partii KORWiN. Ale kto wie czy w ten sposób nie naraża się na ataki ze strony miłośników zwierząt. Przecież trzeba je zabić ale i wcześniej odpowiednio znieczulić. I kto wie czy są pełnoletnie?
Mimo zagrożenia życia, jak widać w dzisiejszych czasach nie ma to jak świniom.