Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Znów ktoś trysnął energią

Tym razem nagły przypływ energii wystąpił w samy Watykanie, gdzie ks. Charamsa, w oślepiającym blasku fleszy, dokonał tzw. coming out’u, czyli ujawnienia swego homoseksualnego związku. Niestety okazało się to kompletnym niewypałem, bo nawet postępowi komentatorzy nie za bardzo wiedzą, jaki zrobić z tego użytek.

Znów ktoś trysnął energią
źródło: internet

Sam fakt istnienia takiego związku żadną sensacją nie jest, no, bo niby dlaczego nie mógłby się on przydarzyć duchownemu? Cokolwiek by tu mówić: jest to grupa zawodowa, tzw. „podwyższonego ryzyka”. Sensacyjne jest natomiast to, że ks. Charamsa, albo chory na umyśle, albo klasycznie rżnąc głupa, delektuje się swoim coming out’em, w ogóle nie dostrzegając iście gorszącej postawy.

Normalny człowiek, a tym bardziej ksiądz, dostrzegłszy w sobie słabość, jednoznacznie zaprzeczającą przysięgom kapłańskim, wystąpiłby niepostrzeżenie ze stanu duchownego, zrzucił sutannę, zdjął koloratkę i ułożył swoje szczęśliwe życie. Ksiądz Charamsa natomiast najwyraźniej nie widzi żadnej sprzeczności w byciu księdzem i życiu w homoseksualnym związku zarazem.      

To, jak do tej „iluminacji” podejdą konserwatyści było oczywistością. Zaskoczyły mnie jednak na swój sposób wyważone komentarze liberałów, którzy dość zdecydowanie zauważyli niestosowność nie tylko samego coming out’owego aktu, ale ostentacyjnego tkwienia w paranoicznym błędzie. W szeregu przypadków nawet ci, którzy na ogół są postrzegani jako emisariusze tzw. „gejowskiego lobby”, tym razem zachowali pewną dozę powściągliwości.

Kilka miesięcy temu właśnie o taką powściągliwość apelowałem do „konserwatystów”, „wyznawców Korwina”, młodzieżowej „religii” z przeciwnej strony barykady. Poniosłem jednak sromotną klęskę, a sami „wyznawcy” miast czuć zażenowanie, ekscytowali się przypadkiem swojego bożyszcza, prześcigając w wielbiących komentarzach, z klasycznym: „tryskaniem energią” na czele.

Czy teraz bezkrytycznie wierne kuciątka będą również zastanawiały się, czy wierność przysięgom kapłańskim ksiądz Charamsa może interpretować nieco inaczej, po swojemu? Czy nie tylko innych księży-homoseksualistów należy namawiać do coming out’ów, ale również wszystkich heteroseksualnych małżonków, aby przeciwnie do poczucia wstydu i zakłopotania z powodu życia w  równoległym konkubinacie, byli z siebie dumni, że są ewenementami, że tryskają nadzwyczajną energią?       

Data:
Tagi: #
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.