Eugeniusz Bodo i Edith Piaf, czyli ILU?
Edith Piaf nie weszłaby nawet na scenę w dzisiejszym Paryżu.
Odpowiedzcie mi, a jak nie mnie to sobie chociaż, na pytanie "ILU"? Abstrahujmy nawet od rozważania kwestii, czy są to uchodźcy, czy tylko imigranci. Zastanówmy się nad odpowiedzią na pytanie: ilu możemy przyjąć? 10000? 100000? Milion? Wiele milionów? Warto mieć na uwadze fakt, że w miejscach, z których oni przychodzą, jest ich DOWOLNIE WIELU. Są ich setki milionów - większość mieszkańców biednych krajów Afryki chciałaby zamieszkać w Europie.
Tak więc ILU ich możemy przyjąć? I dlaczego akurat tylu?
Ale najważniejszym pytaniem łączącym się z pytaniem "ILU?" jest wskazanie, w jaki sposób następnie powstrzymamy kolejnych?
Przybycie obcych na dany teren zawsze jest szokiem. Jednego możemy przywitać z otwartymi ramionami. Kilku powoduje zamieszanie i kłopot. Wielu powoduje problemy. Bardzo wielu powoduje niechęć i niebezpieczne napięcia. Od jakiegoś nieznanego mi poziomu (liczbowego, procentowego...) obcy przejmują naszą kulturę i ją likwidują spychając na margines.
Bez względu na to, w jakiej roli przybywają do nas obcy - czy w roli zdobywców, czy uchodźców, czy imigrantów ekonomicznych - ich przybycie zawsze powoduje szok. Jak są inteligentni, to przejmują kontrolę nad ośrodkami władzy odsuwając dotychczasowe elity od wszystkiego, co mogłoby je wzmocnić. Jeśli są brutalni i mają wystarczające siły, zdobywają teren i władzę siłą. Jeśli są pokorni, spowodują upadek ekonomiczny prowadząc do obniżenia ceny roboczogodziny spychając całe warstwy społeczne do poziomu biedy, w którym sami potrafią doskonale funkcjonować. Jeśli jest ich wystarczająco dużo zamieniają to, co zastali przybywając, w skansen.
Popatrzcie na naszych własnych, rodzimych górali! Na to, jak żyją dzisiaj i kim są! Ich świat stał się folklorem, w dodatku zanikającym. To my, cepry ich podbiliśmy, przetrawiliśmy ich kulturę i zamieniliśmy w folklor.
Popatrzmy na historię Afryki Południowej, w której presja imigracyjna Zulusów, ludu, który pojawił się tam o wiele później niż biali, doprowadziła do faktycznego upadku tego, czym to państwo było wcześniej. Tu nie ma znaczenia, czy ktoś jest za czy przeciw apartheidowi, i czy uważa, że to dobrze, że apartheidu już tam nie ma - imigranci, którzy osiedlili się w RPA, przejęli to państwo od poprzednich jego władców i całkowicie je zmienili.
Można oczywiście twierdzić, że tak to już jest na świecie, że wszystko się zmienia. Problem w tym, że jeśli nie określimy, ILU jesteśmy w stanie przyjąć, i nie zabezpieczymy się skutecznie przed zalewem kolejnych fal, które oczywiście nastąpią, to zapewne w szybkim tempie znikniemy z mapy.
W ciągu 35 lat Francja się całkowicie zmieniła. Obserwuję te zmiany, kiedyś na miejscu, teraz z oddali. Nie jest to już Francja bagietek, mima Marceau i Edith Piaf. Jest to zupełnie inne miejsce, a dramatyczna zmiana nastąpiła w kilka dziesięcioleci. Dziś rytmy arabskie na liście przebojów to norma - coś, co było nie do pomyślenia, gdy odwiedzałem Francję po raz pierwszy w 1976 roku...
Kulturowo Polska jest jednak wciąż ta sama co przed II Wojną Światową. Może jakość pozostawia często wiele do życzenia, ale gdy oglądamy film z Eugeniuszem Bodo, to różnice, jakie widzimy między tamtą Polską, a tą, która nas otacza, wynikają głównie z poziomu bogactwa i rozwoju technologii. Myślę, że Eugeniusz Bodo mógłby się dość łatwo odnaleźć w obecnej Polsce, gdyby się przeniósł w czasie.
Edith Piaf nie weszłaby nawet na scenę w dzisiejszym Paryżu.
ILU? Zastanówcie się - ILU możemy przyjąć, żeby nie było u nas tak, jak we Francji. I pamiętajcie, że oni, jak tu przyjdą MASOWO, to nie będą nas odróżniali - tych lepszych, co ich przyjmowali z otwartymi ramionami, i tych ksenofobów. Dla nich wszyscy jesteśmy tacy sami!
Adam Pietrasiewicz
Adam Pietrasiewicz - https://www.mpolska24.pl/blog/adam-pietrasiewiczBlog Adama Pietrasiewicza