Ukraina i jej wierzyciele szykują się do walki na noże. W bezpośrednich negocjacjach nie udało się osiągnąć realnego rozwiązania aby uchronić byłą republikę ZSRR przed oficjalnym bankructwem.
Rozdarty wojną kraj i jego najwięksi kredytodawcy komercyjni zakończyli drugi dzień negocjacji w siedzibie giganta inwestycyjnego Franklin Templeton w pobliżu San Francisco.
Komunikat zawiera tylko dwa zdania (szkoda słów), które rodzą więcej pytań niż odpowiedzi:
"Delegacja ukraińska i przedstawiciele wierzycieli odbyli szczegółowe dyskusje w San Francisco. Rozmowy są w toku,"powiedziano w oświadczeniu.
Rozdarty wojną kraj, mówią media ale jakoś nie przychodzi im do głowy że ta wojna to wojna rządu z własnymi obywatelami. Ukrainy nie napadło żadne obce państwo.To rząd Niszczy kraj zarówno ekonomicznie jak i fizycznie przy użyciu wojska w pomocy "sojuszników" w tym Polski.
Czy to są wrogowie Ukrainy z którymi trzeba toczyć wojnę?
To dzięki rządowi i kraj jego finanse wyglądają bardzo podobnie.
Ale kacyki rządowe raczej nie czują ciężaru odpowiedzialności za to co narobili.
Jeszcze miesiąc temu ukraiński Premier Arsenij Tatsenyuk i Minister finansów Ukrainy Natalie Jazresko na spotkaniu z Sekretarz Handlu USA Penny Pritzker, uczestnicząc w forum biznesu USA-Ukraina 13 lipca 2015 r. nie wyglądali na zmartwionych sytuacją "rozdartego wojną" kraju.
Wczoraj ( piątek 14.08) rozmowy pani Minister finansów Ukrainy Natalie Jaresko z menedżerami obligacji z Templeton trwały.
We czwartek dobrze poinformowane osoby mówiły: "Dyskusje będą prowadzone przez telefon," Inna osoba mająca wiedzę o negocjacjach powiedziała tylko, że "rozmowy będą" i obędą się na pewnym poziomie w piątek.
Jak widać negocjatorzy "stracili nerwy" na wyczyny ukraińskiej delegacji i czasu tracić nie chcą.
Czy trzeba było lecieć do San Francisco aby negocjować przez telefon? Można było zaoszczędzić na kosztach podaży i pobytu to chociaż trochę dałoby się zwrócić wierzycielom.
Templeton i trzech inni finansowi tytani inwestycyjni, posiadają prawie dwie trzecie z 15,3 mld $ oszczędności, które tonąca w długach i łaknąca gotówki Ukraina poszukiwanie dla zwiększenia jej całkowitego zadłużenia zagranicznego w ciągu najbliższych czterech lat.
Ale potencjalni wierzyciele dysponują swoimi prywatnymi pieniędzmi a nie budżetowymi, więc chcą mieć przynajmniej cień szans na to że je kiedykolwiek odzyskają. Żądają restrukturyzacji.
Restrukturyzacja jest obowiązkową częścią szerszego, 40 miliardowego pakietu dla ratowania bankrutującej Ukrainy, który Międzynarodowy Fundusz zaczął marnotrawić na początku roku.
Ale wierzyciele nie chcą przyjąć dużej redukcji wartości nominalnej obligacji i chcą gwarancji że zostaną one wykupione jak tylko upadająca gospodarka Ukrainy zacznie wzrastać.
Obligatariusze postawili rygorystyczne warunki możliwych odpisów zadłużenia pomiędzy 5 a 10 procent -- podczas gdy Kijów pierwotnie oczekiwał 40 procent.
Jaresko przedstawiała szereg kontrpropozycji, których szczegółów nie ujawniono ale podobno zawierają mniejsze "postrzyżyny" i większe odsetki.
Szefowa ukraińskich finansów nazwała Kalifornijską rundę rozmów "ostateczną" i zagroziła, że dokona zamrożenia płatności odsetek i kapitału na euroobligacje, które powinny nastąpić w ciągu najbliższych tygodni.
Tak to żebrak stawia warunki na jakich przyjmie jałmużną i określa jej wysokość i warunki. I jak to żebrak - nawet mu do głowy nie przychodzi że otrzymane pieniądze będzie musiał zwrócić.
Ukraina przeskakuje z jednego kryzysu na drugi, jak wędrowiec na bagnie z kępy na kępę.
16-miesięczną wojna domowa pochłonęła ponad 6800 ofiar i spowodowała paraliż i tak kulejącej już od dawna gospodarki Ukrainy.
Państwowy Komitet Statystyczny Ukrainy oświadczył właśnie, że spadek produktu krajowego brutto w ciągu ostatnich trzech miesięcy wyniósł 14,7, co ma wskazywać no sukces po spadku 17,2% odnotowanym od stycznia do marca.
To tak jakby stan chorego który miał gorączkę 43 stopnie poprawił się bo teraz ma tylko 42.
Ministerstwo Gospodarki powiedziało, że jego najbardziej optymistyczny scenariusz dla Ukrainy zakłada dodatnie PKB od początku następnego roku. Nic nie mówiono czy w ministerstwie choć jedna osoba wierzy w te przepowiednie.
Ekonomiści wiedzą że takie przepowiednie w kraju spętanym wojną domową ryzykowne i nic nie warte. Tak samo inwestorzy wiedzą że nie należy ryzykować ani centa w kraju prącym do wojny ze swoim wielkim sąsiadem.
Oskarżanie Moskwy i obarczanie jej winą za nieudolność reżimu w Kijowie niczego nie zmienia. Prawda jest taka, że nawet krótki okres zawieszenia broni co pozwoliło na ograniczenie wydatków na wojnę pozwoli na odnotowaną a wspomnianą wyżej poprawę ekonomii.
mPolska24
