Liczni „rachmistrze” różnorodnej politycznej orientacji co i rusz przedstawiają nam swoje za i przeciw w przedmiocie sytuacji tzw. frankowiczów . Prezydent Elekt odważnie zadeklarował radykalne rozwiązanie palącego problemu poprzez „przewalutowanie” złotowych w swej istocie kredytów po kursie franka z dnia ich zaciągnięcia żeby nie powiedzieć „naciągnięcia”.
I chwała mu za to !
Słabnąca Platforma natychmiast podjęła akcję ratunkową przedstawiając ludowi zapewne wstępnie uzgodniony z banksterami swój projekt pomocowy mający w rzeczywistości ratować bardziej samą Platformę niż poszkodowanych frankowiczów.
Niezależnie od przedstawianych słusznych racji Prezydenta Elekta i pokrętnych propozycji rządowych nikt jak dotąd nie podnosił i wciąż nie podnosi niezwykle ważnego, integralnego aspektu problemu jakim jest możliwość wywołania kolejnej fali emigracji . Brak radykalnego rozwiązania gordyjskiego węzła utrzymującego frankowiczów w jarzmie niewoli zadłużenia lub też jakieś tylko rachityczne projekty, uzgodnione wcześniej z banksterami, staną się bowiem i już się stają niezwykle silnym impulsem emigracyjnym dla wielkiej rzeszy frankowiczów i ich rodzin.
Wbrew wrzutkom w rodzaju „widziały gały co brały” albo „dobrze tak cwaniakom” wysoko oceniam racjonalizm i pragmatyzm grupy uwikłanej w tzw. „frankowe” kredyty. To są w przeważającej większości ludzie jeszcze młodzi, ambitni, wykształceni i najczęściej w pełni rozwoju zawodowego ale też są to ludzie pragmatycznie nierewolucyjni. Utrzymywanie ich w niepewności i stawianie pod ścianą niewypłacalności nie wyprowadzi ich zapewne zbiorowo i skutecznie na tzw. ulicę ale na pewno wywoła u nich silną emigracyjną determinację. To będzie dla nich niestety jedyna droga do zapewnienia sobie finansowej wypłacalności .
Na chwilę obecną, zostając w kraju, wszyscy oni mają założone często, już dozgonnie „chomąta” kredytowe . Wyzwoleniem dla nich będzie tylko zbiorowy exodus. Wiemy, że z kraju wyjechało jak dotąd ok 3 milionów czynnych zawodowo ludzi a następni, już gotowi, pakują swoje manatki. Czy trzeba aż tak wielkiej wyobraźni aby dostrzec to nasze ogromne strukturalne zagrożenie?
Oni, frankowicze, ze swoim wykształceniem i potencjałem, są już nieźle przygotowani i wyposażeni do podjęcia wyjazdowej decyzji i do adaptacji w obcym środowisku.
Nasza struktura demograficzna dostaje kolejny „nóż w plecy”. W naszym kraju, w niedalekiej przyszłości, zapanować może niepodzielnie marazm i „multikulti” a gwałtowność tego procesu kulturowej wymiany doprowadzić może niechybnie nasz kraj do głębokiego kryzysu społecznego, znacznie groźniejszego w skutkach i bardziej rozległego od wieszczonych kłopotów sektora finansjery.
Pytam więc! Kogo my mamy bronić?! Siebie czy banksterów?!
To kto zarobi na moją emeryturę?