Zamiast leczenia? Amputacja...
Wszyscy znamy z autopsji cudowne recepty naszych drogowców na problemy ze zdeformowanymi drogami. Rewelacyjne antidota polegają między innymi na ograniczeniach prędkości trzykilometrowego odcinka do 30 kilometrów na godzinę z powodu złego stanu nawierzchni. Drogowcy stawiają znak i mają problem remontu drogi rozwiązany w tradycyjnym i zdecydowanie polskim stylu.
Realnie jednak problem nadal istnieje, a co gorsze... jest dość intensywnie odczuwalny przez zwykłego Kowalskiego. Analogiczną sytuacją jest wprowadzenie kary odebrania prawa jazdy za przekroczenie szybkości o 50 kilometrów w terenie zabudowanym. Pozornie jest bardzo dobrze, a realnie – stan pozostaje bez zmian! Niebezpieczeństwa spotykane w ruchu drogowym generalnie tkwią między innymi w: złym oznakowaniu pionowym, poziomym i w ubogiej sieci przyzwoitych dróg. Natomiast łapanki na kierowców są chowaniem najistotniejszych spraw (oczywiście przez decydentów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo drogowe) pod przysłowiowy dywan...
Trzeba powiedzieć głośno i wyraźnie: STOP mości panowie drogowcy i panowie z drogówki! Weźcie się do pracy! Wreszcie realnie uporządkujcie tę drogową stajnię Augiasza, a nie róbcie się paniskami drogowej prowizorki.Najsmutniejsze w zaistniałej sytuacji jest to, iż zasadnicze problemy niebezpieczeństw w ruchu drogowym będą nadal bez istotnej poprawy. Nie dajmy się więc zwariować i wpakować poprzez zręczne manipulacje medialne w ten ślepy zaułek.
Dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane! Może takie łapanki mają sens w krajach o infrastrukturze drogowej takiej jakiej w Polsce nie będzie nawet za 50 lat, ale w dziurawej i głupkowato oznakowanej polskiej rzeczywistości jest to tylko działanie efekciarskie, a jak wiadomo... każde działanie efekciarskie jest szkodliwe.
Równie tragiczna jest sytuacja w aspekcie kierowców zagranicznych, którzy są nieobeznani ze specyfiką polskiej rzeczywistości drogowej. Goście zagraniczni będą bardzo zdziwieni, gdy zostanie im zabrane prawo jazdy za to, że jechali 90 kilometrów na godzinę, dodajmy tylko, że będzie miało to miejsce w nocy na terenie z nielicznymi i niewidocznymi zabudowaniami... I tu dochodzi kwestia spadku ruchu turystycznego w naszym kraju.
Myślę, że już po pierwszej setce odebranych prawa jazdy tym nielicznym i tak turystom, spadnie zainteresowanie wjazdem do Polski o połowę, natomiast znacząco wzrośnie procent wyjeżdżających.
Wariatów drogowych należy tępić jak chwasty i wbrew pozorom są na to skuteczne metody, które nie będą tylko prowizorką, a realną zmianą.Przede wszystkim należy uporządkować prawo i system sprawiedliwości.
Dopiero po wykonaniu tego kroku i dodatkowym uporządkowaniu dróg można dawać policji aż tak wielką moc.
W obecnym stanie prawa i infrastruktury drogowej to wprowadzenie tego typu restrykcji nie zmieni niczego, a będą natomiast nadużycia celowe lub z nadgorliwości.