Ksiądz Natanek ma dość sporą wiedzę, nie tylko teologiczną, przypomina ludziom niewygodne fakty znane i mniej znane tak jak ten ze Stalinem.
No szanowni Czytelnicy, ręka w górę – kto wiedział że Stalin delegalizował ateizm? No właśnie. Dlatego ja też nie.
Do rugowania wpływów prawosławia w społeczeństwie w 1924 r. powołano organizację Związek Wojujących Bezbożników, który rozrósł się (niekoniecznie w sposób naturalny) do roku 1941 do liczby 3,5 milionów (wg innych danych liczył nawet 4,1 milionów) członków. W 1926 r. wszechzwiązkowa konferencja partyjna przyjęła program dalszej ateizacji życia społecznego. Organizowano festyny antyreligijne, podczas których wyśmiewano i ośmieszano chrześcijaństwo.
Zmianę sowieckiej polityki kościelnej przyniósł dopiero atak Niemiec na Związek Sowiecki. W tym momencie na terenie ZSSR pozostało jeszcze 4225 świątyń (w tym około trzech tysięcy na terenach okupowanych od 1939 r.). Na wolności pozostało nieco ponad 5,5 tysiąca duchownych (w tym trzy tysiące na terenach okupowanych).
W dniu napaści Trzeciej Rzeszy, 22 czerwca 1941 r. metropolita Sergiusz wezwał w specjalnym apelu wszystkich wiernych do obrony ojczyzny, podkreślając, że Kościół prawosławny zawsze dzielił losy narodu. Cerkiew podjęła też akcję zbierania funduszy na cele wojenne.
W odpowiedzi na te gesty Stalin w 1942 r. zawiesił działalność Związku Wojujących Bezbożników, zakazał publikacji „Bezbożnika” i innej literatury anty religijnej, zezwolił na oddanie Kościołowi wielu cerkwi i ich ponowne otwarcie oraz zwolnił licznych uwięzionych duchownych, a także przywrócił siedmiodniowy tydzień z niedzielą.
W latach największej ateizacji w ZSRR, Józef Stalin, nawiązując do słów Karola Marksa (który w swojej pracy Przyczynek do krytyki heglowskiej filozofii prawa napisał iż „religia jest opium dla ludu” ), stwierdził m.in. iż: „Religia jest jadem dla naszych dzieci”, „Kościół uciska wiedzę, pali wynalazki”, „Nie istnieją bajeczki opowiadane przez Kościół” oraz że „Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus”.
Na czele Związku stał Jemielian Jarosławski (Miniej Izrailewicz Gubelman). Od początku ściśle współpracowała najpierw z OGPU, a następnie z NKWD. Wydawała pisma ateistyczne: „Bezbożnik”, „Nauka i Życie” oraz „Antyreligioznik” w których m.in. głoszono tezę iż rozwój nauki przyczyni się do upadku wszelkich religii i triumfu rewolucji.
Oficjalnie Związek Wojujących Bezbożników został rozwiązany w 1947. W jego miejsce powołano nową strukturę mającą się zajmować propagandą ateistyczną – Wszechzwiązkowe Towarzystwo „Wiedza”.
W PRL jego odpowiednikiem było „Towarzystwo Krzewienia Kultury Świeckiej” powstałe w 1969 z połączenia „Towarzystwa Szkoły Świeckiej” i „Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli. Dzisiaj w Polsce mam również dzielnych kontynuatorów tamtej „tradycji” a nawet ich przedstawicieli w Parla_męcie.
Można powiedzieć z przekonaniem graniczącym z pewnością, że gdy nadejdą dla Polski ciężkie czasy będzie tak jak w Rosji za Stalina- do czasu aż się poprawi. No bo jak trwoga to do.......
PS. Mieliśmy już takiego co w pospiechu leciał do ołtarza ale chyba potłukł sobie kolana bo mówi że już więcej nie uklęknie. I ciągle mamy przykłady przed śmiertnych lub po śmiertnych nawróceń. Za chwilę będziemy świadkami kolejnej komedii bo odszedł (rest in piss) największy autorytet, może nawet położą go na Wawelu.
Znamy to dobrze - Jak trwoga to do Boga.
mPolska24
