Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Socjologia złodziejstwa.

Opisałem poprzednio, jak wizja świata kształtuje kolejne obserwacje. Teraz chcę zająć się jednym ze szczególnych aspektów naszego życia.

Systemem jest sama struktura rozmieszczenia systemów w środowisku i wszystkie, wymieniane przez nie komunikaty. System o niższym poziomie komplikacji nie jest w stanie przetworzyć kognitywnie obserwacji o wyższym poziomie komplikacji, może jednak przeprowadzić operacje rozszczepiające własne struktury, przy zero-jedynkowym sposobie przeprowadzania operacji potrzebuje więc rozszczepienia wymaganej ilości modułów na bliźniacze ale kompatybilne, co pozwoli na podwójną redukcję danego rodzaju kompleksowości. Do przekształcenia każdej kompleksowości potrzebny będzie każdorazowo inny algorytm rozszczepienia unitarnego modułu. Jeśli modułem będzie układ rejestrujący ilość podpisów i pieczątek na dokumencie, legalizującym użycie jakiejś kwoty pieniędzy, po rozszczepieniu musimy uzyskać drugi moduł odbierający informacje na temat całkowitej legalności tego działania. O ile moduł pierwszy działa tylko raz i może zostać wyłączony, moduł sprawdzający musi być stale włączony i działać na każdy sygnał, powodując, w przypadku jego otrzymania, włączenie modułu pierwszego i przeprowadzenie jednoczesnej operacji porównawczej. Układy systemu traktujemy jako podsystemy, kiedy jednak ilość poziomów w systemie jest duża, warto wprowadzić rozróżnienie syntaktyczne, gdzie działanie jednego podsystemu wynika z zapotrzebowania drugiego.

System złodziejski pojawia się emergentnie w środowisku, które tworzy mu odpowiednie warunki. Nie posiada tam żadnego stałego miejsca, ponieważ jest przez ogólny system społeczny postrzegane jako system dewiacyjny. Stosując analogię do systemów cybernetycznych możemy porównać go do wirusa. Stanowi zagrożenie dla prawidłowego funkcjonowania systemu, którego podsystemem aktualnie jest. Pojawia się w momencie wystąpienia korzystnych warunków i funkcjonuje tak długo, jak długo warunki są korzystne. Kiedy warunki przestają być korzystne, system ulega zanikowi, jest jednak ciągle komunikatem, z którego przy spełnieniu odpowiednich warunków wykształca się kolejny system złodziejski.

Powstanie systemu prawnego, którego podsystemami są systemy; policyjny, prokuratorski, sądowy i penitencjarny jest reakcją między innymi na system złodziejski, ale również inne systemy patologiczne. Jeśli złodziejstwo ma miejsce, musi powstać stan szkody i podmiot pokrzywdzony. Ponieważ koncepcja Luhmanna, że ludzie nie są częścią systemu, ale jego środowiskiem jest dla mnie intelektualnie bliska, definiując podmiot pokrzywdzony złodziejstwem, uznamy za adekwatne ustalenie systemu, który przynosił korzyści danej jednostce lub grupie, a wskutek kradzieży został naruszony. 

System nie jest jednoznaczny z człowiekiem, który jako pokrzywdzony jest podmiotem działań systemu prawnego, ponieważ jedynie część jego całokształtu bycia człowiekiem została naruszona tym działaniem. Z kolei zaś kradzież może naruszać interesy również innych osób, może też być tak, że inni nie są tych szkód świadomi. Może też dojść do sytuacji, gdy nikt z pokrzywdzonych nie będzie świadomy szkód spowodowanych systemem złodziejskim, czasami szkody mogą zostać uświadomione później, czasami nigdy.

W socjologii problem złodziejstwa, kradzieży jest traktowany marginalnie. W zasadzie nawet z pewną sympatią. Mówi się o dewiacjach, niektóre są wręcz pozytywne. Są typologie Mertona, Sutherlanda, Beckera. Złodziej jest stygmatyzowany i staje się ofiarą stygmatyzacji. Trochę to nawet wzruszające. I w tym miejscu nauka z szacunkiem odwraca swoje szlachetne i mądre lico, przymyka oczy i zostawia analizę systemowi prawnemu.     

Pierwszą rzeczą jakiej uczy się człowieka, który chce poważnie i naukowo zajmować się socjologią, jest zasada, że nauka nie zajmuje się światem jaki powinien być, ale jaki jest. Wszystkie teorie tylko do tego poziomu się wznoszą, idealizm jest traktowany jak nadużycie i błąd. Może i dobrze, bo idealistą był Marks, a skutki jego pomysłów odczuwamy do teraz. Czy jednak tamta sfera jest tak naprawdę zakazana? Nie, bo przecież Gender Study tę właśnie sferę przekroczyły. Tworzą świat, który powinien być. Według nich zrównanie płci przyniesie rozwiązanie wielu światowych problemów, mają więc jak najbardziej zaangażowaną socjologię, zaangażowaną czasami do poziomu religijnego oszołomienia, nie mam jednak zamiaru oceniać Gender Study. Moim celem jest podjęcie się analizy problemu, który jest skałą, o którą rozbija się we współczesnej Polsce idea odtworzenia spółdzielczości. Ta skała to złodziejstwo.

Brian Tracy, guru biznesmenów, człowiek, którego wykłady są w niektórych środowiskach traktowane jak świętość mówi, że na drodze do celu, który jest naprawdę coś wart, znajdzie się wiele różnorodnych przeszkód. Będą one większe i mniejsze, będzie jednak wśród nich skała, o którą wszystko się rozbija. Jeśli nie uda Ci się usunąć, rozbić, przebić skały, wszystkie inne wysiłki będą daremne.

Dlaczego socjologii nie interesuje specjalnie złodziejstwo, bardzo zaś martwi się sprawami płci? Socjologowie, zwłaszcza liczący się w środowisku i poważni bywają kobietami, jednak nikt z nich nie jest biedny. Złodziejstwo zaś dotyczy i bezpośrednio i pośrednio biednych. Kiedy okradziony zostaje bogaty, system prawny zaczyna pracę i zwykle skutecznie łapie drobnego złodzieja. Lepiej jest oszukać i okraść biednych, bo w ich obronie system prawny podejmie tylko kilka pozornych ruchów, potem zaś sprawa jakoś tak sama rozpłynie się w niebycie. 


Moje wypowiedzi zamieściłem już wcześniej w kilku innych miejscach w sieci. Najwięcej na portalu naszeblogi.pl

Data:
Tagi: #

LeszekSmyrski

Spółdzielczość drugiej generacji - https://www.mpolska24.pl/blog/spoldzielczosc-drugiej-generacji11

Od siedmiu lat zajmuję się spółdzielczością, zwłaszcza socjalną w praktyce i w teorii. Wiem dlaczego środki pomocowe są marnotrawione i chcę się z Wami podzielić tą wiedzą. Chcę Was również przekonać do innego patrzenia na świat. Wierzę że wiele można zmienić, o ile wie się że zmiany są możliwe i potrzebne, i jeśli jest się wystarczająco zdeterminowanym.
Pozdrawiam i życzę szczęścia.

Komentarze 11 skomentuj »

Pozbyłbym się tego pseudożargonu. Teksty są generalnie nieczytelne, ciężko wyciągnąć o co właściwie w tym biega.

Tworzą świat, który powinien być
Zbytnie uproszczenie. Co z tego, że idealista tworzy świat jaki powinien być?
Jest dobrze, dopóty opiera się o realne mechanizmy działające światem. A nie zaczyna tworzyć "walki klas" i krętaczyć.
Oczywiście można wskazywać, że gender studies to ściema i wstawić za przykład Kibuce, ale nie w tym rzecz kompletnie.

Nauka faktycznie zajmuje się opisem świata jakim jest, ale człowiek jeszcze wykorzystuje to do "czegoś".
Dlaczego zostawić świat jakim jest? A nie wykorzystywać wiedzę, do jego poprawienia?
Socjolog powinien sobie zadać już dawno pytanie jak rozwiązać problem "bellum omnium contra omnes".

Złodziejstwo jako takie nie jest tutaj problem. Na przykładzie Feynamana

"Znajdziemy tu wszystkie poważne problemy odnoszące się do relacji pomiędzy społeczeństwem i nauką. Kiedy mówi się uczonemu, że powinien być bardziej odpowiedzialny za skutki swojego oddziaływania na społeczeństwo, właśnie zastosowania odkryć naukowych ma się na myśli. Jeśli prowadzisz badania nad energią jądrową, to musisz też zdawać sobie sprawę z tego, że mogą znaleźć szkodliwe zastosowanie. Moglibyście zatem oczekiwać, że w rozważaniach tego rodzaju, prowadzonych przez uczonego, okaże się to najważniejszym tematem. Ja jednak nie będę więcej o tym mówił. Sądzę, że określanie tych zagadnień mianem naukowych jest przesadą. Są to raczej kwestie humanitarne. Problem polegający na tym, że dzięki nauce wiemy, jak wykorzystać umiejętności, ale nie wiemy, jak je kontrolować, nie jest problemem naukowym. Nie jest też zagadnieniem, na którym uczeni znają się za dobrze.

Aby lepiej wyjaśnić, dlaczego nie chcę o tym mówić, posłużę się przykładem. Jakiś czas temu, w roku 1949 lub 1950, pojechałem do Brazylii kształcić fizyków. W owych czasach był realizowany bardzo ekscytujący program Point Four. Wszyscy spieszyli z pomocą krajom rozwijającym się. Oczywiście, tym, czego owe kraje potrzebowały, była wiedza techniczna.

W Brazylii mieszkałem w Rio. W Rio pełno jest wzgórz, na których stoją domy zbudowane z połamanych desek pochodzących ze starych znaków, plansz itp. Ludzie są niezwykle biedni. Nie mają wodociągów ani kanalizacji. Żeby zdobyć wodę, schodzą ze wzgórz, niosąc na głowach stare kanistry na benzynę. Idą do miejsca, gdzie buduje się nowy budynek, bo tam musi być woda do robienia betonu. Napełniają swoje pojemniki i wnoszą je na wzgórza. A potem widzisz wodę ściekającą ze wzgórz w dół w brudnych rynsztokach. To żałosny widok.

Tuż obok tych wzgórz, przy plaży Copacabana, znajdują się zachwycające budynki, piękne apartamenty i tym podobne rzeczy.

Zwróciłem się do moich przyjaciół z programu Point Four: „Czy to jest problem braku odpowiedniej wiedzy technicznej? Czy oni nie wiedzą, jak poprowadzić wodociągi na wzgórza? Czy oni nie wiedzą, jak poprowadzić rurę na szczyt wzgórza, tak by ludzie mogli przynajmniej wchodzić do góry z pustymi pojemnikami, a schodzić z pełnymi?".

A więc nie jest to problem wiedzy technicznej. Z pewnością nie, bo w pobliskich budynkach mieszkalnych są rury i są pompy. Dziś to wiemy. Teraz sądzimy, że jest to problem pomocy ekonomicznej, ale nie mamy pewności, czy na tym sprawa się zakończy. Z kolei pytanie, ile kosztuje zbudowanie wodociągu i pompowanie wody na szczyt każdego wzgórza, nie wydaje mi się warte rozważania.

Choć nie wiemy, jak rozwiązać problem, chciałbym zwrócić uwagę, że próbowaliśmy dwóch rzeczy: przekazania wiedzy technicznej i pomocy ekonomicznej. Rozczarowaliśmy się w obu przypadkach i próbujemy czegoś innego. Jak przekonacie się później, podtrzymuje mnie to na duchu. Uważam, że ciągłe poszukiwanie nowych rozwiązań jest tym, co należy robić.

Takie więc są praktyczne aspekty nauki - możliwości robienia nowych rzeczy. Są one tak oczywiste, że nie ma potrzeby o nich więcej mówić.

Dziękuję bardzo za komentarz.
Zajmuję się poszukiwaniem nowego rozwiązania. Feynaman postawił ciekawą tezę, ale to było kilkadziesiąt lat temu. Na dodatek na postawieniu tezy zakończył.
To co piszę, to absolutne minimum tego, co zaczerpnąłem z Luhmanna. Bardziej przystępnie może się da, ja umiem tylko tak. To dopiero wstęp do mojego głównego tematu.
Złodziejstwo jako takie jest bardzo poważnym problemem, jednak definicja prawna złodziejstwa, zawarta w kodeksach jest niewystarczająca. Dlatego przydługawy i nieco nudny wstęp. Przepraszam
Dziękuję jednak za Pańskie komentarze, są dla mnie cenne. Nie przynoszę prawdy objawionej, po prostu szukam wystarczająco dobrych przybliżeń.
Wszystkie oczywiste oczywistości są tym, co hamuje rozwój nauki.
Pozdrawiam serdecznie.

Proszę zajrzeć do prywatnych wiadomości coś Panu napisałem dwa słowa :)

Zajmuję się poszukiwaniem nowego rozwiązania.
Życzę powodzenia ^.^ Jak dla mnie zły kierunek ;p

Feynaman postawił ciekawą tezę, ale to było kilkadziesiąt lat temu.
I co się od tego czasu zmieniło? :>

Na dodatek na postawieniu tezy zakończył.
Nie sądzę. Przekleiłem tylko fragment "Sens tego wszystkiego..." :]

Złodziejstwo jako takie jest bardzo poważnym problemem, jednak definicja prawna złodziejstwa, zawarta w kodeksach jest niewystarczająca
Złodziejstwo jest problemem natury etycznej. Dopiero to jest ewentualnie przenoszone na prawo ^.^

Witam.
Mam prywatną wiadomość, ale jest nieczytelna.
Albo ja nie umiem przeczytać.
Pozdrawiam serdecznie.

Kierunek moich poszukiwań może być zły, ale lepszy jest zły kierunek niż stanie w miejscu.
Od czasu gdy Feynamann grał na bębenku na jednym z karnawałowych korowodów w Rio rozwinęła się cybernetyka i Niklas Luhmann napisał kilka książek.
Złodziejstwo jest problemem społecznym, problemami społecznymi zajmuje się socjologia, etyka też jest użyteczna, ale system prawny w niektórych regionach jest niewydolny, na przykład u mnie na Podkarpaciu.
Pozdrawiam serdecznie.

"Kierunek moich poszukiwań może być zły, ale lepszy jest zły kierunek niż stanie w miejscu."
Nie zgodzę się i to bardzo.

Feynman raz jeszcze :)

"Możecie posłużyć się inną ilustracją tego zagadnienia. Moglibyście na przykład
powiedzieć: „Jeśli będziemy realizować tę politykę ekonomiczną, to przewidujemy, że
nastąpi kryzys, a my, oczywiście, nie chcemy kryzysu". Zaczekajcie. Chociaż wiecie, że
wystąpi kryzys, nie wynika stąd, iż go nie chcecie. Musicie osądzić, czy poczucie władzy,
które moglibyście dzięki temu zdobyć, czy pchnięcie kraju w tym kierunku, są ważniejsze niż
cena, jaką zapłacą cierpiący ludzie. Zresztą może nie wszyscy będą cierpieli. A zatem na
końcu musi pojawić się jakiś rodzaj sądu ostatecznego, rozstrzygającego, co jest wartością:
czy ludzie są wartością, czy życie jest wartością. Możecie ciągnąć rozważania o tym, co się
stanie, coraz dalej i dalej, ale na samym końcu musicie zdecydować: „Tak, chcę
tego" lub „Nie, nie chcę tego". Takie rozstrzygnięcie jest jednak innej natury. Nie
rozumiem, w jaki sposób sama wiedza o tym, co się stanie, pozwoliłaby ostatecznie podjąć
decyzję, czy czegoś chcecie czy nie. Uważam zatem, że niemożliwe jest rozstrzyganie
dylematów moralnych przy użyciu metod naukowych i że te dwie rzeczy są niezależne."

"Od czasu gdy Feynamann grał na bębenku na jednym z karnawałowych korowodów w Rio rozwinęła się cybernetyka i Niklas Luhmann napisał kilka książek."
Marks z Engelsem też napisali kilka książek i co ma zmienić sam fakt ich napisania?

"Złodziejstwo jest problemem społecznym, problemami społecznymi zajmuje się socjologia, etyka też jest użyteczna, ale system prawny w niektórych regionach jest niewydolny, na przykład u mnie na Podkarpaciu."
A system prawny z czego wynika? Czym jest pozytywizm prawniczy i jakie ma skutki? Skąd się bierze prawo?
Czy "podatek" jest złodziejstem? Czy podpierdzielanie komuś posesji pod autostradę jest złodziejstwem? Czy socjal jest złodziejstwem? Czy płaca minimalna będzie złodziejstwem? Czy budowa autostrady jest złodziejstwem, czy kreacja pieniądza jest złodziejstwem? Jeżeli tak, to w jaki sposób rozwiązywać problemy ma państwo (abstrahując od ideologii) jeżeli rynek nie wydala? Jaka jest definicja złodziejstwa i jak chcesz określić to naukowo bez wdawania się w etykę? Dziwni są dzisiejsi naukowcy ;p Bo definicja, że "jeden traci" to mnie nie przekonuje za bardzo.

""Kierunek moich poszukiwań może być zły, ale lepszy jest zły kierunek niż stanie w miejscu."
Nie zgodzę się i to bardzo."
Może się Pan nie zgodzić, ale to nie powstrzyma ludzi przed stawianiem pytań i poszukiwaniem odpowiedzi. Jeżeli rozpoczniemy poszukiwania to zaczynamy od jakiegoś kierunku. Jeśli okaże się zły, zweryfikujemy go. Jeśli nie zaczniemy, nie zweryfikujemy niczego. Zachowamy dobre samopoczucie, ale ono jest w nauce bezużyteczne.

Co do Feynemana, etyka i nauka są niezależne ale współpracują. celem nauki jest znalezienie sposobów na stworzenie warunków sprzyjających etycznym postępkom i pozwalających na redukcję zachowań nieetycznych.

Książki, które zostały napisane wzbogacają naszą kulturę. Bogatsza kultura to więcej możliwości do rozważenia. Książki Marksa i Engelsa również mają w niej swoje miejsce. Rezultaty ich zastosowań praktycznych też.

"Czy "podatek" jest złodziejstem? Czy podpierdzielanie komuś posesji pod autostradę jest złodziejstwem? Czy socjal jest złodziejstwem? Czy płaca minimalna będzie złodziejstwem? Czy budowa autostrady jest złodziejstwem, czy kreacja pieniądza jest złodziejstwem?"
Przykłady które Pan podał nie są złodziejstwem, ale ich realizacja może być powiązana ze złodziejstwem. Złodziejstwo musi być badane jednostkowo, dopiero potem można uogólniać wyniki. Do jego badania można używać standardową metodologię socjologiczną.
Moje wpisy tutaj są niezobowiązującą pogawędką. Ta tematyka jest zbyt ogromna, abym zabrał się za nią sam. Korzystam z każdej okazji by rozmawiać o tych sprawach, są też ciągle obecne w moich myślach. Dziękuję że chce się Panu odpowiadać. Może Pan być pewny że każdy pana wpis jest przeze mnie potraktowany poważnie. Na razie napisałem jeden naukowy referat na ten temat, ukaże się w piśmie Rzeszowskie Studia Socjologiczne. Przeszedł dopiero jedną recenzję, czekam na drugą.
Osią o którą opiera się wszystko o czym piszę, jest defraudacja 380 tysięcy złotych przez zarząd spółdzielni socjalnej, przy wsparciu operatora projektu unijnego. Metodologicznie jest to studium przypadku.

Miałem nie odpisywać, bo uznałem, że jest pan kolejnym przykładem, który musi się na własnej skórze przekonać, że błądzi. W czym się utwierdzam po przeczytaniu ostatniego tekstu. Jednakże stwierdziłem, że odniosę się do paru spraw które rozbawiły mnie najbardziej.

Może się Pan nie zgodzić, ale to nie powstrzyma ludzi przed stawianiem pytań i poszukiwaniem odpowiedzi
Każdy myślący człowiek wie, że nie chodzi tylko o pytania i odpowiedzi, ale o wybieranie sobie argumentów tak, aby można było sobie poużywać. Argument (środek) jest dobry tak długo, jak służy celowi. Nie ważne jak głupi by nie był.
[nie wiem, przykład niskiej szkodliwości czynu, nawet (etyka notabene)]

Co do Feynemana, etyka i nauka są niezależne ale współpracują.
Co nie przeszkadza jednak takim osobom jak pan, to pomijać. Bo przecież "dobre samopoczucie" jest useless.
Faktycznie "współpraca" jak się patrzy. A może tylko gadka, aby ładnie wyglądało.

Złodziejstwo musi być badane jednostkowo, dopiero potem można uogólniać wyniki.
Bez obrazy, ale co nie przeszkadza panu na podstawie badania jednostkowego ferować ogólnej definicji, oraz szukać rozwiązań prawnych. Normalnie brzmi logicznie.

Do jego badania można używać standardową metodologię socjologiczną.
Yhmm... no poczekam na wyniki :)

Trochę z innej beczki.

Książki, które zostały napisane wzbogacają naszą kulturę
Oprócz tego w znacznym stopniu robią za wielką kulę u nogi, bo ludziki mało szukają :)
Normalnie Buntownik z Wyboru mi się przypomina. Świetny film notabene.

Ale mogę się zgodzić z jednym, sprawiedliwym nikt nie jest z wolnej woli, ale z przymusu.

Jeśli rozbawiłem Pana w niedzielę wieczorem, to warto było pisać. Taki stan powinien przenieść się na cały tydzień. Czego zresztą serdecznie życzę. Śmieszność to jedna z cen jakie zdecydowałem się płacić, zanim zacząłem publicznie pisać. Doskonale zdaję sobie z niej sprawę.
Nad definicjami dopiero pracuję, wszystkie moje wpisy to zaledwie tezy.
Dobre samopoczucie jest przydatne w wielu rodzajach aktywności, trzeba jednak z niego zrezygnować, gdy ma się robotę do zrobienia. Po dobrze wykonanym zadaniu można wrócić do dobrego samopoczucia.
Studium przypadku to dopuszczalna metoda badawcza w wielu naukach. Tutaj nie stosuję zasad naukowych ale publicystykę. Moje tytuły zawierają tezy, bo to może pomóc zwiększyć zainteresowanie społeczne i zmusić prokuraturę do zweryfikowania faktury VAT 277/FS/12/2013 na kwotę 4100 złotych. Nie zrobili tego przez ponad rok, bo nie byli zmuszeni.
Co do tego że "sprawiedliwym nikt nie jest z własnej woli, ale z przymusu" nie mogę się odnieść bo to kwestia psychologii, tam jestem amatorem. Socjologia bada relacje społeczne w grupach metodami statystycznymi. Moja teza brzmi:
Istnieje możliwość stworzenia niszowego systemu opartego o komunikację społeczno-obywatelską w którym efektywność będzie wyższa niż w systemie liberalno-biurokratycznym.
Bardzo dziękuję za uwagi.

Już mi się udało przeczytać.
Dziękuję za wskazówki, Będę teraz stosował.
Pozdrawiam serdecznie.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.