"Nie chcem, ale muszem"? Media doniosły, że (cytat): "Prezydent Bronisław Komorowski poinformował, że podpisał ustawę wyrażającą zgodę na ratyfikację konwencji dot. zwalczania przemocy wobec kobiet. Zapowiedział, że podejmie decyzję o ratyfikacji dokumentu "bez niepotrzebnej zwłoki", po zbadaniu go od strony prawnej".
Nie wiemy o czyje zwłoki tutaj chodzi, tak jakby zwłoki dzielily się na potrzebne i niepotrzebne. Chyba, że to jakaś aluzja do katastrofy smoleńskiej?
Prawa ręka Komorowskiego, szef BBN generał Koziej, uważa chyba że trochę przemocy wobec kobiet jednak nie zaszkodzi. Koziej zmusztrował dzisiaj posłankę PiS Beatę Szydło:
Pani B.Szydło zaczepia mnie jako szefa BBN. Po co to Pani, Pani Beatko? Czyżby szykowała się Pani na szefa BBN i wprasza się na korepetycje?
Kiedy wykształcony na sowieckiej doktrynie wojennej trep mówi do kobiety posłanki na Sejm RP, że go "zaczepia" i konkluduje "Po co to Pani, Pani Beatko?" to my odbieramy to jako zaowalowaną pogróżkę.
Widać generał Koziej nie przywykł jeszcze do tych naszych "25 lat wolności" i wydaje mu się, że pobiera pensję z naszych podatków za bycie dożywotnim szogunem w feudalnym cesarstwie, gdzie cywile - a do tego jeszcze kobiety - nie mają prawa głosu.
Operacje zaczepne nazywają się w języku Kozieja: "наступательная операция".
Posłanka Szydło musi uważać, aby jakieś zielone ludziki nie pojawiły się przed jej domem. Nikt nie może być pewny, że Smoleńsk, na którym wypłynął generał Koziej, już się nie zdarzy ...
Czy zakneblują też usta pani Beacie Szydło?