Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Jak szogun skompromitował dwóch historyków

Wszechobecność kamer i telefonów komórkowych, pstrykających zdjęcia w wysokiej rozdzielczości, stała się koszmarem dzisiejszych polityków, że nie wspomnę o sprytnie ukrytych mikrofonach, ale to już inna bajka.


 W każdym bądź razie od kilkudziesięciu godzin nagranie z japońskiego parlamentu robi furorę w sieci, rozgrzewa polityków i o mały włos nie doprowadziło do kryzysu w stosunkach japońsko-polskich po oskarżeniach urzędnika Kancelarii Prezydenta, Tomasza Nałęcza, że kompromitacji prezydenta w Kraju Kwitnącej Wiśni winni są…gospodarze.

W porannym  niedzielnym programie radiowym Nałęcz oznajmił, iż do użycia przez prezydenta Komorowskiego słowa „szogun” w stosunku do generała Kozieja skłonili go Japończycy, ponieważ tłumacząc funkcje generała, nazwali go szogunem.

Z tej wypowiedzi wynika, iż Japończycy albo nie znają swojej historii, albo nie wiedzieli, kto w osobie generała Kozieja towarzyszy prezydentowi Polski, bowiem funkcja szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego nie ma nic wspólnego z  historycznymi konotacjami słowa „szogun”.Pierwotnie określało ono stopień wojskowy dowodzących cesarską armią japońską,  później, aż do XIX wieku – był to dziedziczny tytuł wojskowych władców Japonii, sprawujących faktyczną władzę w kraju rządzonym tylko formalnie przez cesarza. Jak więc widać, tytuł „szoguna” tak się ma do generała Kozieja, jak zwracanie się do prezydenta RP „najjaśniejszy panie”.

Jak twierdzi Nałęcz, bardzo to tytułowanie „szogunem” rozbawiło prezydenta, bo „jest historykiem”.

Wieczorem tego samego dnia Nałęcz twórczo rozwinął swoje poranne wyjaśnienia. Otóż po pierwsze – prezydent „kulturalnie poprosił do siebie pana generała Kozieja ( „chodź szogunie” przypis A.J.), który rzeczywiście odpowiada w Kancelarii za bezpieczeństwo, więc w terminologii historycznej Japonii jest takim  szogunem, czyli osobą odpowiedzialną za militaria”.

Dumny z awansu generał Koziej z satysfakcją umieszczał na twitterze memy na ten temat i zdjęcia Richarda Chamberlein, z komentarzem „Koziej w latach młodości”. Szogunem nie był Chamberlain, tylko Toshiro Mifune, występujący w serialu jako Toranga, postać wzorowana na autentycznym szogunie o imieniu Tokugawa

Wnioski wynikające z w tych wydarzeń są następujące:

- dwaj historycy i jeden generał swoją ułomną wiedzę  o historii Japonii czerpią z telewizyjnego serialu sprzed kilkudziesięciu lat

- dwaj historycy nie wiedza, kim był szogun i jakie znaczenie ma dla Japończyków

-jeden historyk nawet nie raczy sprawdzić w tzw.  źródłach kim był szogun i opowiada brednie o „terminologii historycznej Japonii”, w której „szogun” jest „odpowiedzialny za militaria”.

- osoba dokonująca  ustaleń dotyczących  programu wizyty prezydenta Polski nw Japonii, która zgodziła się, by znalazł się w nim punkt pt. zwiedzanie japońskiego parlamentu, powinna natychmiast zostać zwolniona. Przez dwie kadencje jako poseł w sejmie a także jako osoba towarzysząca dwóm premierom w podróżach zagranicznych nie przypominam sobie sytuacji, by głowy państwa zwiedzały siedziby parlamentów świecące pustkami. Owszem, odwiedzają te przybytki, ale w trakcie posiedzeń, witani przez prowadzącego obrady i oklaskami przez obecnych na sali parlamentarzystów.

 - i wreszcie, proszę wybaczyć, może jestem zbyt konserwatywna, ale generał Wojska Polskiego, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, pstrykający z telefonu fotki w czasie oficjalnej zagranicznej wizyty przerasta moje wyobrażenie o powadze urzędu. Ja zabierałam po prostu fotografa z Centrum Informacyjnego Rządu.

Reasumując – w dobie super Wielkiego Brata, obserwującego osoby publiczne zawsze i wszędzie, jest niemożliwym, by uniknąć jakiejś gafy, czasami zbyt wyolbrzymianej przez media i internautów. Ale trzeba się starać, swobodniejsze zachowanie rezerwując na całkowicie prywatne okazje. A jeżeli już mleko się rozleje, to szybko wytrzeć i przeprosić, a nie ubijać je na śmietanę, zachwalając jej wyborną jakość.

Data:
Kategoria: Gospodarka
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.