Ten lęk NATO przed rosyjską bronią masowego rażenia nie bierze się z rażących różnic między stanem uzbrojenia Amerykanów i Anglików a Rosjan – one oczywiście są, ale zdecydowanie na niekorzyść Rosji, która w obecnej sytuacji nie ma nic do tracenia. Dowództwo NATO zdaje sobie sprawę z tego, że konfliktu nuklearnego, jeżeli wybuchnie, nie da się już zatrzymać. Aby mu zapobiec państwa Zachodu gotowe są pójść na ustępstwa – i jeśli trzeba oddadzą Łotwę i Estonię, o czym łotewscy i estońscy imigranici w Wielkiej Brytanii i Niemczech mówią wprost szykując się do powrotu do swoich krajów lub ściągnięcia na Zachód rodzin w ciągu najbliższych miesięcy.
Zrób sobie wybuch
Amerykańskie serwisy pokazujące efekt uderzenia nuklearnego na dowolne miasto na świecie notują podwyższony poziom zainteresowania internautów. Są przygotowane do obsługi większego ruchu i z pewnością zaspokoją ciekawość mieszkańców europejskich stolic i największych ośrodków USA – tym bardziej, że te najlepsze wykorzystują mapy i zdjęcia satelitarne Google oraz pozwalają na wybór broni masowego rażenia – z arsenału rosyjskiego i amerykańskiego. Oraz pozwalają na projekcję globlnych efektów po ewentualnej wojnie nuklearnej.
Wątpliwości rozwiała wypowiedź Zbigniewa Brzezińskiego, strategicznego doradcy prezydenta USA Jimmy Cartera, który przesłuchiwany przez Komisję Sił Zbrojnych Senatu USA powiedział, że „pewnego dnia Putin zajmie Rygę i Tallin. I zajmie mu to dzień”.
– Będziemy mówić, że to straszne, szokujące, oburzające. Ale oczywiście nie możemy nic zrobić, bez ryzyka wywołania potencjalnej wojny nuklearnej – podsumowuje Brzezinski. I rekomenduje natychmiastowe wysłanie do tych krajów jednostek wojskowych z USA, Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii. Ukrainę właściwie pozostawiono samą sobie – o nią NATO bić się nie będzie.
Wiadomo już, że ani Unia Europejska, ani USA nie zrobią nic ani w sprawie Donbasu, ani w sprawie Krymu – o czym zresztą doskonale wie Rada Federacji Rosyjskiej w najlepsze dyskutując o zmianie nazwy Krymu na Taurydę.
- Nie twierdzę, że w ogóle odejdziemy od słowa Krym. Nie wykluczam, że to może być Krym-Tauryda lub Tauryda-Krym – mówi rosyjski senator Siergiej Cekow.
- Tauryda to grecka nazwa. I Sewastopol, Teodozja, Kercz... to wszystko greckie. Krym, to nazwa czysto krymskotatarska. A wszystko powinno być pierwotne! Nie Wołgograd lecz Carycyn, nie Kirow, lecz Wiatka, nie Uljanowsk lecz Symbirsk, nie Noginsk, lecz Bogorodzk - uważa z kolei Władymir Żyrinowski.
Rosja z Europy, Europa z Rosji
Rosjanie przygotowali się również do wyrzucenia ze swojego terytorium wszystkich niewygodnych organizacji międzynarodowych. I ich pracowników.
Oto Duma Państwowa dwa dni temu przyjmuje w pierwszym czytaniu projekt ustawy tzw. 'o niechcianych gościach' pozwalającej uznać zagraniczne i międzynarodowe organizacje w tym również spółki prawa handlowego i przedstawicieli rządów innych państw, za niepożądane na terytorium Federacji Rosyjskiej.
Zgodnie z tym prawem w trybie prewencyjnym będzie można bronić podstaw konstytucyjnych państwa, interesów narodowych, praw obywateli i bezpieczeństwa państwa.
O tym, czy organizacja lub jej przedstawiciel będą w Rosji niepożądani będzie decydować Prokurator Generalny na podstawie wniosku FSB. Sąd będzie skazywał na karę 8 lat łagrów, jeśli 'niepożądany' z Rosji się nie wyniesie.
Wystąpienie z Rady Europy, które zapowiada Siergiej Naryszkin, przewodniczący Dumy Państwowej ma tylko dopełnić rosyjskich przygotowań do wojny i usprawiedliwienia jej przed Rosjanami. - Jeśli w 2015 roku nie zostanie nam przywrócona pełnia praw w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy, to wychodzimy – zapowiada. W kwietniu 2014 roku Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy postanowiło pozbawić delegację Rosji prawa głosu i wykluczyć ją do końca roku z wszystkich organów kierowniczych ZPRE. Decyzja ta stanowiła reakcję na zaanektowanie przez Rosję ukraińskiego Krymu. Delegacja FR zbojkotowała debatę, która poprzedziła głosowanie, nazywając działania Zgromadzenia farsą. Rada Europy w Strasburgu zajmuje się obroną i szerzeniem praw człowieka oraz zasad demokracji parlamentarnej i rządów prawa. Do RE należy 47 państw – jeszcze.
Mam wrażenie że jestem oderwany od realiów europejskich. Za nic bowiem nie potrafię zrozumieć jaki sens dla Rosji miałoby ponowne wcielenie Ukrainy czy Litwy lub Estonii a już nic a nic nie pojmuję po co Rosja miałaby przejmować chylącą się co bankructwa Polskę.
Mają dość własnych problemów. Przejęcie Krymu na sekundę zanim weszły tam wojska NATO to zupełnie odrębna sprawa.
Gdyby Rosja zajęła Polskę z Moskwy byłoby do Brukseli tak samo daleko jak teraz.
A jeśli ma powstać jedna globalna wiocha to i tak nie ma znaczenia kto i jakim terytorium będzie zarządzał w międzyczasie. Liczy się kto przejmie własność i tu rodzi się pytanie: " Ile Polski jest jeszcze w polskich rękach i kto nas okupuje?".
Pytanie na dzisiaj bo jutro będą mogli wykupić za bezcen polskie ziemie i polskie lasy i nie będzie już Polski tylko rejon zamieszkiwany przez Polaków.
Tylko tego nikt nie chce zrozumieć i dlatego szuka się zagrożenia gdzie indziej