Trochę nadziei, trochę obaw pojawiło się na wieść o ociepleniu kontaktów. Zostaną wznowione stosunki dyplomatyczne, zniesione zostaną niektóre sankcje, dokonano wymiany więźniów.
Część polityków pochodzenia kubańskiego wpadła w furię w tym tez koledzy Prezydenta Obamy z partii Demokratycznej. Szukają sposobu zablokowania decyzji.
Przywrócenie stosunków dyplomatycznych między Kubą i Stanami Zjednoczonymi wzbudziło oczekiwania bardziej doniosłych zmian na wyspie, która wydaje się jakby zatrzymana w czasie- stare klasyczne amerykańskie samochody na ulicach, rozpadające się budynki w stylu Art Deco.
Po pierwszym dniu od niespodzianki wielu Kubańczyków wyraziło skromną nadzieję, że będzie to oznaczać poprawę i reformę gospodarki socjalistycznej, gdzie podstawowe produkty jak mięso, olej spożywczy czy papier toaletowy często są trudne do zdobycia. Starsi Polacy znają ten ból.
Jednak te nadzieje tłumione są przez obawy. Niektórzy obawiają się, zniszczenia kultury, boją się wzrostu przestępczości i narkomanii, tak rzadkich dziś na Kubie. My w Polsce też to znamy. Zalało nas tsunami chłamu, przejęliśmy z Zachodu wszystko co najgorsze. Tego obawia się Kuba.
Kuba stanie się mekką turystów z USA a miejscowi będą traktowani jak okazy w skansenie. Będzie praca ale ze zgiętym od ukłonów karkiem. Zmieni się przeznaczenie tej części Karaibów. Kuba będzie już nie tylko lokalizacją Guantanamo.
Kuba jest miejscem kontrastów. Należy najbardziej rozwiniętych krajów w dziedzinie edukacji i zdrowia (jeden z najniższych wskaźników śmiertelności niemowląt). Ma także jeden z najniższych wskaźników przestępczości na półkuli zachodniej, doskonale zachowanych środowisko naturalne po części ze względu na brak rozwoju przemysłu.
Większość wyspiarzy pracuje na stanowiskach pracy tworzonych przez rząd, mają płace tylko 20 dolarów miesięcznie średnio. Dostęp do Internetu jest niewielki drogi. Prawie wszystkie media są kontrolowane przez Państwo. Komunistyczna Partia jest jedyną partią polityczną, i to nie jest otwarta na dyskusje ( bo i po co?). Można złożyć skargę na dziurę w ulic, ale za krytykę władzy nadal można wylądować w więzieniu. Tak jak kibol za krytykę Tuska.
Ogłaszając, że USA i Kuba zmierzają do wznowienia stosunków dyplomatycznych pierwszy raz od 1961 roku, prezydent Barack Obama powiedział, że wciąż ma wątpliwości dotyczące praw człowieka, demokracji i wolności wypowiedzi na wyspie. Prezydent Raul Castro powiedział, że on chce zakończenia embarga handlowego, które "dusi" handel na wyspie i powoduje że od wielu pokoleń Amerykanie -Kubańczycy nie mogą odwiedzić swego kraju i rodzin.
PS. To zastanawiające że Kubańczycy którym udało się w kajaku lub na pontonie uciec z piekła, teraz żyjący w komfortowych warunkach , pod pozorem walki z reżimem chcą trzymać rodaków w biedzie i nędzy. Przecież sankcje dotyczą praktycznie jedynie zwykłych ludzi. Rząd jak wiadomo sam się wyżywi i ma sankcje w głębokim poważaniu.
Czy Kubę czeka los Krymu? Weźmy hipotetycznie taki scenariusz. Po przywróceniu wszelkich możliwości swobodnego przepływu ludności między Kubą i USA na wyspie zarejestrowani będą wszyscy mieszkający dziś w USA. No powiedzmy większość. I zorganizują referendum w którym wyrażą wolę przyłączenia wyspy do USA - nieważne czy jako 51 stan czy jak Portoryko tylko ze statusem terytorium. Co wtedy?
Czy dziś jesteśmy świadkami początku tej drogi? A może globalistom to już nie jest potrzebne. Być może faktycznie istnieje analogia Krymska tyle że tym razem USA chcą ubiec Putina, uniknąć karmienia świń w zatoce.
Wydaje się że Kubańczykom należy współczuć. Szykuje się degeneracja Narodu tak jak Polski. Teraz żyją sobie " boso ale w ostrogach" - bo ile warte są polityczne wolności już się w Polsce przekonaliśmy. To czego może się Kuba spodziewać to najazdu sodomitów, którzy przeniosą się z ciepłej Kalifornii na Kubę jak wulkan gorącą i stworzą sobie tam swój "raj". Zobaczycie.
Pamiętacie sekwencję kubańską w filmie Ojciec Chrzestny? Mam wrażenie ze teraz jestesmy świadkami rozwoju sytuacji w odwrotnym kierunku.