Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Tęsknota za moralnym zwycięstwem

Gdyby na wyniki sondażu IPSOS spojrzeć przez pryzmat konwencji zamykającej kampanię wyborczą i grobowy nastrój jaki prezentowali w PIS po tzw. "aferze madryckiej" to chyba wygraną najbardziej zdziwiony był Pan Prezes Kaczyński. Wzorem ostatnich lat przygotowany był na ogłoszenie moralnego zwycięstwa, mężowie zaufania z pewnością mieli przygotowany dobrze udokumentowany materiał dotyczący nieprawidłowości w czasie głosowania a sam Prezes czekał by znów wskazać kreta, który w ostatnim tygodniu tak fatalnie popsuł im kampanię. Coś jednak poszło nie tak i PIS wybory wygrał. I wbrew pozorom nie jest to dla Prezesa wiadomość dobra.

Z notką tą czekałem na oficjalne wyniki wyborów samorządowych, jednak jak już wiemy moja wiara w zapowiedzi Państwowej Komisji Wyborczej była jednak zbyt wielka. Piszę więc ją dziś wieczorem, gdy co prawda ostatecznych wyników jeszcze nie ma ale pierwsze wnioski można już wyciągać.
Na pierwszy ogień Platforma Obywatelska. Z jednej strony pierwsze od 7 lat przegrane wybory. Utrata prymatu największego klubu w większości sejmików wojewódzkich. Przegrana z największym rywalem, z którym spór jest osią polskiej polityki od 2005 roku. Przegrana pierwszej bez Donalda Tuska potyczki wyborczej. Wydawałoby się, że trudno dopatrywać się tutaj plusów. Jednak można ich mimo wszystko kilka wskazać. Pierwsza to jednak odrobienie strat wizerunkowych, które po "aferze taśmowej" mogły tę partię pociągnąć na dno. Druga to w miarę bezbolesna zmiana lidera partyjnego i nawet mimo ewidentnych braków w tej materii Premier Ewy Kopacz pozostaje nadzieja, że nie wszystko jest jeszcze stracone. Spory w partii mogą co prawda być destrukcyjne ale też mogą pomóc się ponownie rozpędzić. Zwłaszcza, że w perspektywie wybory uzupełniające do Senatu (dzięki PIS uznawane jako miarodajne), gdzie szanse PO ma duże oraz przyszłoroczne wybory prezydenckie, gdzie Bronisław Komorowski nie powinien mieć problemów z ich wygraniem w pierwszej turze. Zwycięstwa w tych dwóch wyborach, w połączeniu z realizacją zapowiedzi pani premier i wydaniu trochę pieniędzy na cele socjalne może pomóc minimalnie wygrać wybory parlamentarne.
Na drugi ogień Polskie Stronnictwo Ludowe. Ludowcy zawsze w terenie byli mocni ale chyba nikt po "frajerach" Sawickiego nie spodziewał się, że szturmem wezmą głosy wsi i tak dobre wyniki osiągną w niemal wszystkich sejmikach. Jeśli tylko zechcą realizować postanowienia umowy koalicyjnej (choć pewnie teraz ich poparcie "podrożeje") to wygląda na to, że spokojnie będą rządzić wspólnie z PO w co najmniej 11 sejmikach.
A na koniec wygrani tych wyborów czyli Prawo i Sprawiedliwość, które przełamując psychologiczną barierę wygrywa pierwsze wybory od 2005 roku. Gdyby na wyniki sondażu IPSOS spojrzeć przez pryzmat konwencji zamykającej kampanię wyborczą i grobowy nastrój jaki prezentowali w PIS po tzw. "aferze madryckiej" to chyba wygraną najbardziej zdziwiony był Pan Prezes Kaczyński. Wzorem ostatnich lat przygotowany był na ogłoszenie moralnego zwycięstwa, mężowie zaufania z pewnością mieli przygotowany dobrze udokumentowany materiał dotyczący nieprawidłowości w czasie głosowania a sam Prezes czekał by znów wskazać kreta, który w ostatnim tygodniu tak fatalnie popsuł im kampanię. Coś jednak poszło nie tak i PIS wybory wygrał. I wbrew pozorom nie jest to dla Prezesa wiadomość dobra.
Wielu lokalnych działaczy Prawa i Sprawiedliwości z pewnością tęskni już za władzą, zwłaszcza w terenie. Każdy z radością chciałby wziąć udział w przejmowaniu dla PIS "urzędu po urzędzie" jak to mawiał bodajże Jacek Kurski. Przyzwyczaili się do obwiniania innych za wyborcze porażki i to, że rządzić nie mogą. Moralne zwycięstwo dawało alibi Prezesowi Kaczyńskiemu, że na pewne sprawy wpływu on nie ma. Układ się uparł i do władzy dopuścić nie chce. Teraz gdy wybory zostały wygrane pojawia się autentyczny problem, bo trzeba stworzyć koalicje, tylko jak na złość nie ma z kim. Prezes przez te wszystkie lata porażek obraził już wszystkich, od lewa do prawa. PSL nie, bo to "chłopy co się ze wsi urwali", PO nie, bo wiadomo że złodzieje i zdrajcy, SLD nie, bo czerwona hołota i komuniści a lokalne komitety nie, bo to przecież przedstawiciele lokalnych klik. Zdolności koalicyjne PISu chyba nigdy nie były tak małe. Eksperyment z Ziobrą czy Gowinem w roli ewentualnego koalicjanta spalił na panewce i jedyne co Jarosław Kaczyński mógł zrobić to przeprowadzić "zjednoczenie prawicy". Dzisiejsza euforia lokalnych działaczy PIS bardzo szybko może zmienić się we frustrację. Ta z kolei raczej budująca nie jest. Po co bowiem walczyć o jak najlepszy wynik w kraju, jeśli i tak nie uda się przejąć władzy? Po co wygrywać faktycznie i czuć rozczarowanie, że władza jest wciąż tak samo odległa. Może jednak lepiej wybory wygrywać moralnie. Przynajmniej można sobie bez wyrzutów sumienia ponarzekać na przeciwieństwa losu.
Data:
Kategoria: Polska
Tagi: #wybory #samorząd

jazdadom

Polacy nie gęsi... - https://www.mpolska24.pl/blog/polacy-nie-gesi

Subiektywny blog wykształciucha z wielkiego miasta. Głównie o polityce. Głównie krytycznie, czasem prześmiewczo.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.