Polityka w służbie nauce
Jest w polskiej polityce partia polityczna, która najwyraźniej postawiła sobie za cel przeniesienie dyskusji naukowej, często bardzo specjalistycznej i jednocześnie niszowej, do dyskusji politycznej. Szkoda tylko, że tematy jakie podejmuje dotyczą bardziej rozporka od spodni, niż rozwiązywania prawdziwych problemów Kowalskiego.
Jest jednak w polskim parlamencie partia, która z lubością przenosi elementy dyskusji akademickich na polityczne salony. Sprawa co prawda nie tak ważna dla funkcjonowania państwa jak prawo ale w ich systemie wartości najwyraźniej bardzo istotna. Trzeba przyznać, że chyba żadne środowisko lewicowe czy feministyczne nie zrobiło tak wiele dla rozpropagowania ideologii gender co Kościół Katolicki i Beata Kempa z kolegami z Solidarnej Polski. Mało który zwolennik ewentualnych zmian w prawie w zakresie związków kazirodczych zrobił dla tego tematu tyle co Adam Hofman. Tematy, znajdujące się na obrzeżach naukowej dysputy, zostały przez partie prawicowe wyciągnięte na pierwsze strony gazet. Najśmieszniejsze jest to, że argumentem, którego używają jest ochrona polskich rodzin nie tylko przed zmianami w prawie w tym zakresie ale w ogóle o udziale w tej dyskusji. Zapominają tylko, że gdyby nie ich działalność to tematy te najprawdopodobniej nigdy nie wypłynęłyby poza czysto teoretyczne debaty w Akademickich Kółkach Zainteresowań.
Z drugiej strony, dużo łatwiej jest znaleźć sobie odpowiednio gorący temat, rozpropagować go, wiedząc, że wszyscy będą przeciw, a potem odtrąbić zwycięstwo. Takie moralne. Które to już z rzędu..
jazdadom
Polacy nie gęsi... - https://www.mpolska24.pl/blog/polacy-nie-gesiSubiektywny blog wykształciucha z wielkiego miasta. Głównie o polityce. Głównie krytycznie, czasem prześmiewczo.