Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

OPCJA ZEROWA W SŁUŻBACH SPECJALNYCH UKRAINY?

Jedno jest pewne: sprawne i wolne od rosyjskiej agentury służby specjalne są jednym z warunków wyjścia Ukrainy obronną ręką z konfliktu. W innym wypadku „ślepe i głuche” państwo padnie ofiarą agresywnego sąsiada.

OPCJA ZEROWA W SŁUŻBACH SPECJALNYCH UKRAINY?
Bezpieczeństwo państwa, w tym służby specjalne, będą jednym z głównych tematów kampanii przed wyborami parlamentarnymi na Ukrainie, wyznaczonymi na 26 października. Wojna w Donbasie obnażyła wszystkie słabości instytucji bezpieczeństwa, w tym – szczególnie – służb specjalnych.

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) i Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (HUR) nie potrafiły skutecznie przeciwdziałać aktywności operacyjnej służb rosyjskich i skompromitowały się w prowadzeniu działań ofensywnych wobec separatystów.
Słabość ta wynika z kilku czynników: braku reform strukturalnych oraz lustracji i dekomunizacji; polityki Wiktora Janukowycza, który demontował kontrwywiad na kierunku rosyjskim; wreszcie dużej skali infiltracji przez służby rosyjskie. W obecnym położeniu Ukrainy słabość służb specjalnych jest jednym z najpoważniejszych problemów, a ich wzmocnienie jednym z najpilniejszych zadań. Reformy utrudnia konflikt z Rosją, zmiany dokonywane są więc niejako „z marszu”, póki co głównie personalne. Nie przynosi to oczekiwanych efektów. W efekcie służby wciąż nie są dla państwa „tarczą i mieczem”. Należy oczekiwać presji na przeprowadzenie tzw. opcji zerowej, co najmniej w przypadku najbardziej skompromitowanej SBU.

Już w pierwszej fazie konfliktu władze tylko w ograniczonym stopniu mogły liczyć na Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy w walce z separatystami i napływem agentów oraz dywersantów rosyjskich. Służba wciąż jest zinfiltrowana przez Rosjan, nadal wielu funkcjonariuszy sympatyzuje z obalonym prezydentem i Moskwą. Pierwsze przykłady nielojalności SBU widać było niedługo po zwycięstwie rewolucji, gdy do internetu wyciekły nagrania rozmów telefonicznych zachodnich dyplomatów mające kompromitować Majdan i opozycję. Potem służba bezpieczeństwa okazała się zupełnie nieprzydatna na Krymie – nie tylko nie przewidziała i nie zapobiegła scenariuszowi aneksji, ale też niemal całe jej struktury na półwyspie przeszły na stronę rosyjską. Niewiele lepiej było w Donbasie, gdzie bardzo długo – już nawet w czasie pierwszej fazy walki z separatystami - kierownicze stanowiska zajmowali nominaci Janukowycza. Bezkrwawa aneksja Krymu i wywołanie rebelii na południowym wschodzie Ukrainy możliwe były m.in. dzięki wiedzy Moskwy o wielu planowanych ruchach sił ukraińskich dzięki rozbudowanej agenturze rosyjskiej. Obecność agentów w kręgach dowódczych ukraińskiego wojska, kierownictwie służb specjalnych, rządzie i parlamencie Ukrainy to także jeden z głównych powodów porażki tzw. operacji antyterrorystycznej w Donbasie.

Już sama nazwa działań struktur siłowych, jak i upór Kijowa, żeby nie wprowadzać stanu wyjątkowego w rejonie ogarniętym faktyczną wojną, wskazywały, że problem mają rozwiązać siły przeznaczone do ochrony państwa wewnątrz (MSW, służby bezpieczeństwa), a nie na zewnątrz (wojsko). Przekazanie dowodzenia operacją antyterrorystyczną byłemu oficerowi KGB gen. Wasylowi Krutowowi, wiceszefowi SBU i szefowi Centrum Antyterrorystycznego (formacje specjalne SBU) okazało się błędem. Niezależni analitycy wielokrotnie krytykowali Krutowa za sposób prowadzenia działań przeciwko separatystom. Specnaz SBU często przyglądał się z boku walczącym wojskom, Gwardii Narodowej i batalionom ochotniczym oraz specnazowi MSW (tak było np. podczas pierwszej, kwietniowej próby szturmu na Słowiańsk). Co gorsza, dużo informacji o zamiarach oddziałów ukraińskich wyciekało, co poważnie utrudniało skuteczną walkę.

Inna rzecz, szczególnie skandaliczna w tych okolicznościach, to fakt, że niemal do końca kwietnia na czele obwodowych i rejonowych struktur SBU w obwodach donieckim i ługańskim wciąż stali oficerowie wskazani kiedyś przez klan Janukowycza. Mimo podejmowanych prób oczyszczenia służby, trudnym do podtrzymania byłoby założenie, iż w jej szeregach nie pozostało wielu zdrajców. Za przykład może posłużyć sprawa zamordowanego radnego z Gorłówki i operacji SBU mającej na celu schwytanie zabójców. Skończyło się schwytaniem i upokorzeniem czwórki pobitych oficerów ukraińskich, których wysłano w tajnej misji. Dużo wskazuje na to, że zostali zdradzeni przez kogoś w sztabie operacji antyterrorystycznej lub na dowódczym szczeblu SBU.
W czerwcu, po kolejnym zestrzeleniu przez rebeliantów samolotu wojskowego w Donbasie (w zniszczonym podczas podchodzenia do lądowania w Ługańsku transportowego Ił-76 zginęło 49 wojskowych) prezydent Poroszenko ostro skrytykował SBU za to, że nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa lotom wojskowym w rejonie operacji antyterrorystycznej. Ale ówczesny minister obrony Mychajło Kowal (od upadku Janukowycza Ukraina miała już trzech ministrów obrony) zawiesił też w obowiązkach kilku oficerów m.in. naczelnika głównego zarządu operacyjnego Sztabu Generalnego generała-majora Ołeksandra Szutowa. Co warte podkreślenia, w omawianym kontekście, jedna z wersji śledztwa mówiła o możliwości zdrady dyspozytorów lotów, ale zaniedbania wojskowych też zrobiły swoje.

Skalę problemów, jakie ukraińskie władze mają z agenturą rosyjską w aparacie bezpieczeństwa i wojsku, pokazuje decyzja ministra obrony. 30 sierpnia Wałeryj Hełetej ogłosił utworzenie zupełnie nowej służby specjalnej, która ma prowadzić kontrwywiad w siłach zbrojnych i ministerstwie obrony. „Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, ważne jest usunięcie 'piątej kolumny' z ukraińskich sił zbrojnych i Ministerstwa Obrony. W celu wykrycia i usunięcia wrogich agentów, ze względu na dowody porażek w wypełnianiu rozkazów dowódców i przypadków dezercji, pod moim bezpośrednim nadzorem w Ministerstwie Obrony tworzona jest Służba Specjalna” - napisał Hełetej na swoim profilu na Facebooku. Taka decyzja świadczy o kompletnym braku zaufania do departamentu SBU, tradycyjnie odpowiedzialnego za osłonę kontrwywiadowczą wojska (HUR zajmuje się tylko działalnością wywiadowczą).

Czy możliwa jest reforma SBU i uczynienie z niej pełnowartościowej służby kontrwywiadowczej w sytuacji, gdy kieruje nią Wałentyn Naływajczenko, człowiek niosący część odpowiedzialności za jej obecny stan (był już szefem SBU w latach 2006-2010)? Niewykluczone, że jedyną opcją zabezpieczenia państwa na tym polu okaże się opcja zerowa, czyli budowa kontrwywiadu od podstaw. Podobne działania podjęto wcześniej w MSW i Siłach Zbrojnych, tworząc od podstaw nowe formacje oparte na ochotniczym zaciągu i patriotycznej motywacji (np. Gwardia Narodowa). Tyle że w obszarze służb specjalnych jest to zadanie dużo trudniejsze do wykonania. Być może więc zamiast pełnej opcji zerowej (likwidacja skompromitowanej SBU i zastąpienie jej nową służbą) wystarczająca będzie dekomunizacja i lustracja funkcjonariuszy oraz, ewentualnie, zmiana nazwy.
Jedno jest pewne: sprawne i wolne od rosyjskiej agentury służby specjalne są jednym z warunków wyjścia Ukrainy obronną ręką z konfliktu. W innym wypadku „ślepe i głuche” państwo padnie ofiarą agresywnego sąsiada.

A.R.

więcej tekstów znajdziesz TUTAJ
Data:
Kategoria: Świat
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.