Owszem prowizje na rynku OFE były skandalicznie wysokie. Ale były wysokie w wyniku decyzji polityków. Rynek OFE mocą
ustawy pozbawiony został realnej szansy pojawienia się konkurencji
nowych podmiotów, a my mieliśmy ustawowy przymus kupowania usług OFE.
Zlikwidowanie możliwości wejścia nowych konkurentów to zaproszenie do
kartelizacji rynku i drenowania naszych kieszeni. Pozbawienie nas
możliwości dyscyplinowania funduszy rezygnacją z ich usług to już wprost
zapowiedź drenowania naszych kieszeni.
Jeśli władza tworzy tak ułomny rynek to jej obowiązkiem jest go ściśle
regulować by zapobiec drenowaniu kieszeni konsumenta. Ale nie! Władza
polityczna wszystkich odcieni -- bo proceder drenowania naszych kieszeni
trwał dekadę -- ustanowiła i trzymała maksymalne dopuszczalne prowizje
na rynku OFE w wysokości kilkukrotnie(!) wyższej od tych, które pobierały podobne fundusze na rynkach podlegających zdrowej konkurencji.
Rynek podręczników również został zepsuty przez polityków. W normalnym
kraju podręczniki kupuje hurtowo szkoła i na rok szkolny wypożycza je za
darmo wszystkim uczniom - jest taniej bo jeden i ten sam podręcznik
kupuje się raz na mniej więcej 5 lat. Podręczniki są lepszej jakości bo
jest mała liczba kupujących, którzy każdorazowo kupują podręczniki w
ilości hurtowej oraz mają czas i możliwość analizować podręczniki i
negocjować z wydawcą (więcej o tym pisałem 10 lat temu tutaj).
Wydawcy bardziej się boją takich kupujących i bardziej konkurują
jakością. Ale nie u nas. U nas władza ustawą(!) stworzyła patologiczny
rynek: podręcznik wybiera nauczyciel, który dostaje łapówkę od wydawcy
lub bardziej elegancką łapówkę dostaje szkoła w postaci pomocy
naukowych, a za podręcznik płaci rodzic.
Ustawowe rozdzielenie wybierającego (nauczyciel) i płacącego (rodzic)
za podręczniki oraz ustawowe rozbicie kupujących na setki tysięcy
indywidaulnych rodziców zamiast małej ilości szkół skończyło się drogimi
podręcznikami, produkowanymi tak by rozsypały się po roku użytkowania
(najpierw zrezygnowano z szycia podręczników, potem klejono coraz
gorszymi klejami), by wymusić zakup nowych. Gdy to nie wystarczyło to
ten sam podręcznik z różnych lat miał te same treści rozsiane po różnych
stronach, żeby nauczyciele wymuszali kupowanie podręczników z bieżącego
wydania, bo inaczej by nie byli w stanie powiedzieć uczniom: „a teraz
proszę otworzyć podręcznik na stronie 20". Następnie w podręcznikach
zaczęto umieszczać ćwiczenia do wypełnienia, by uczynić taki podręcznik
jeszcze bardziej zużytym po roku użytkowania. Rzeczywiście pomysłowość
prywaciarzy, nawet ta źle ukierunkowana nie zna granic.
Ale kto wypaczyły struktury rynku OFE i podręczników? Władza polityczna na mocy ustawy! Kogo wini redaktor Marczuk i jego koledzy po fachu? Prywaciarzy!
Marczuk to jeden z niewielu dziennikarzy, który ma pojęcie o tym jak
działa gospodarka. Gdy go opieprzyłem na mailu za tak bzdurny artykuł
bronił się twierdząc, że prywaciarze mieli moralny obowiązek dbać o
dobro konsumenta. Sorry, na tak popsutym rynku mogli jedynie grać
według reguł zapisanych w ustawie lub zrezygnować z działalności
wydawniczej czy posady w OFE.
Przykłady dziennikarzy szczujących na prywaciarzy lub propagujących
niezrozumienie podstawowych mechanizmów gospodarki mogą mnożyć. Taka na
przykład nagradzana dziennikarskimi nagrodami Marta Piątkowska z „Gazety
Wyborczej" uważa, że „Młodzi powinni już na etapie wyboru szkoły średniej wiedzieć, w jakich zawodach bezrobocie im nie grozi".
Droga pani redaktor, bezrobocie nie grozi tylko w socjalizmie. A jeśli
będzie się Pani upierać w tym poglądzie proponuję emigrację do Korei
Północnej tam wręcz funkcjonuje obowiązek pracy. Co się zaś tyczy
naszych realiów to szkoła średnia trwa trzy lata a studia pięć, razem
osiem - jeśli Pani chce wiedzieć jak wyglądać będzie rynek pracy za
osiem laty to oczekuję, że zdeklaruje Pani co za osiem lat będzie
kupować Pani za swoje pieniądze.
Redaktor Marczuk na mailu nadal broni złego artykułu. Jego prawo. Twoim
natomiast prawem jest, gdy znajdziesz podobne bzdurne artykuły wystukać
na klawiaturze do autora trzy zdania maila informujące o tym, że błądzi.
Z doświadczenia wiem, że raczej nie przyzna ci racji. Ale jest szansa,
że następnym razem pomyśli. Każdy nawet człowiek tak zajęty jak ty raz
na kwartał może takiego maila napisać do dziennikarza...
To wina złych prywaciarzy...
Dziś drugi wpis o tym jak dziennikarze tworzą nam antywolnościowy klimat. Teraz nawet redaktorzy o poglądach wolnościowych i ponadprzeciętnej wiedzy gospodarczej przyłączyli się do krucjaty przeciw złym prywaciarzom.
Paweł Dobrowolski
Wirtualna szuflada - https://www.mpolska24.pl/blog/wirtualnaszuflada
Paweł Dobrowolski jest byłym Prezesem Zarządu Fundacji Obywatelskiego Rozwoju.
Jest absolwentem Wydziału Ekonomii Harvard University (Massachusetts, USA).
Był ekspertem Instytutu Sobieskiego. Członkiem Zarządu Polskiej Fundacji Rozwoju Oświaty.
Był pracownikiem Deutsche Morgan Grenfell i dyrektorem Warsaw Equity Holding oraz Trigon, pracował m. in. z prof. Sachsem.
Do jego zainteresowań naukowych należą: ekonomia polityczna reform, ekonomia instytucjonalna i behawioralna, ekonomia banku centralnego i polityka pieniężna, instytucje finansowe, wymiar sprawiedliwości, rynek radiowo-telewizyjny, prawo upadłościowe, fuzje i przejęcia, organizacja rynku (industrial organization), polityka antymonopolowa, fiskalne konsekwencje starzenia się społeczeństwa.
Od 1995 roku zajmuje się doradztwem gospodarczym. Zawodowo pomaga kupować i sprzedawać firmy,
Autor książki pt. „Podstawy Analizy Finansów Firm” wydanej nakładem Stowarzyszenia Księgowych w Polsce oraz kilkudziesięciu artykułów o bankowości centralnej, upadłości, mediach oraz gospodarce.
Pomysłodawca wprowadzenia w Polsce wysłuchania publicznego