Konserwatywno-liberalny program naprawy państwowej edukacji
Przez dziesięciolecia rządzące elity wmawiały ludziom, że sprawne państwo musi gwarantować bezpłatną edukację i co gorsza ustalać jedyny słuszny program nauczania, od którego nie będzie można się wymigać. Wiem, że tytuł brzmi nieco paradoksalnie, bo większość konserwatywnych liberałów - jak na przykład ja - nie popiera ingerencji państwa w edukację, ale warto pomyśleć nad programem przejściowym, póki większość społeczeństwa dalej będzie przekonana, że państwo powinno mieć monopol na nauczanie ludzi.
Na każdego ucznia powinien przypadać bon edukacyjny w wysokości 300-500 zł miesięcznie, który byłby przeznaczany na opłacenie szkoły.
Cały cykl edukacyjny składałby się z trzech etapów, a nie z czterech jak to ma miejsce dziś. Dzieliłby się na podstawówkę (klasy 1-4, oraz 5-8) i szkołę średnią 4-letnią, lub 5-letnią w zależności od liczby przedmiotów.
Szkoła według wielu uczy życia, ale życia uczą tak naprawdę liderzy szkolnych grup mających wyższość nad pozostałymi. Należy ją więc zmienić tak, aby naprawdę przygotowywała ucznia do życia w państwie i społeczeństwie. Tę rolę powinny pełnić placówki ponadgimnazjalne. Należy w nich zlikwidować obowiązkowe przedmioty przyrodnicze (geografia, biologia, chemia, fizyka) i humanistyczne (Wiedza o społeczeństwie, historia i wiedza o kulturze) oraz ograniczyć liczbę godzin języka polskiego i matematyki. które powinny być nauczane tylko w zakresie rozszerzonym, czyli nadobowiązkowym. Zastąpione powinny być zwiększoną liczbą godzin nauczania języka obcego. Najlepiej aby to były języki angielski i chiński. Tak! Chiny jeszcze przed 2050 rokiem będą światowym liderem i to one będą rozdawać karty. Ponadto należy przywrócić do szkół przysposobienie obronne w wymiarze 4 godzin w tygodniu do rozłożenia na 4 lata nauki (np. 4 godziny w ciągu jednej klasy liceum lub 3 godziny w pierwszej klasie i jedna w drugiej itd). PO służyłoby przede wszystkim wykształceniu przez państwo policji obywatelskiej, jak to ma miejsce w Szwajcarii. Uczono by się na nim między innymi obsługi broni białej, broni palnej, broni gazowej, zachowania się w stanach nadzwyczajnych, udzielania pierwszej pomocy i podstawowych zasad sztuk walki. Choć ostatni punkt można wpisać w program nauki wychowania fizycznego, a nie PO. Absolwent szkoły ponadgimnazjalnej powinien także posiadać prawo jazdy, którego przygotowanie powinno być w gestii szkoły. Posiadanie prawa jazdy jest z pewnością ważniejsze w życiu, niż powtarzanie 4 razy w ciągu 12 lat edukacji, że Marcin Luter wszczął reformację w Kościele. Cały cykl nauczania nie powinien się kończyć tak jak dzisiaj, czyli ogólnopolskim egzaminem maturalnym. Ukończenie edukacji powinno być wieńczone zwykłym świadectwem ukończenia liceum/technikum, a jeżeli absolwent będzie się chciał dalej uczyć, to przystąpi do egzaminu wstępnego organizowanego przez interesującą go uczelnię.
Bon edukacyjny 300-500 zł? Ktoś chyba nie wie jakie są rzeczywiste koszty edukacji w Polsce (tyle to sama subwencja oświatowa na ucznia przypada, a są jeszcze pieniądze przekazywane przez gminy z innych dochodów). Łączny koszt na jednego ucznia w szkole oscyluje w okół 800 zł miesięcznie.