Wyrok sądu jest wyjątkowym kuriozum bo postawił ponad prawem Lecha Wałęsę. Okazuje się bowiem, że sąd podciągnął pod kategorię "opinii" wypowiedź byłego prezydenta, co jest ewidentnym fałszem. Przecież dla nikogo, kto zna życiorys Czarneckiego nie jest tajemnicą, że polityk był w latach 80. członkiem władz Niezależnego Zrzeszenia Studentów na Uniwersytecie Wrocławskim. W dodatku w latach 1982-84 był kilkakrotnie represjonowany.
Oczywiście w uzasadnieniu wyroku można było usłyszeć – „Rolą sądu nie jest rozstrzyganie, czy ktoś był osobą walczącą o wolną Polskę, czy też taką osobą nie był. Wypowiedź powoda była tylko opinią, której nie można oceniać w kategorii prawdy i fałszu" – powiedziała w sędzia Maria Kliszcz.
To jakieś nowe standardy sądowe, bo usłyszeliśmy również – „Nie można oczekiwać, że ktoś atakowany będzie odpowiadał bez ataku - tak powszechnie robią politycy. To, co powiedział pozwany, który nie jest przecież historykiem i naukowcem, było wypowiedzią bardzo spontaniczną. Poza tym powód i pozwany są osobami publicznymi i z tego względu muszą być bardziej przygotowani na krytykę" – wypowiedź, która powala na kolana, bo oznacza, że Wałęsa i inni politycy zostają wyjęci z pod kurateli prawa, ono ich nie dotyczy?!
Czy wobec tych wszystkich faktów wskazujących, że Czarnecki w tym sporze ma rację wyrok sądu okręgowego w Gdańsku jest kolejnym przykładem tego, że były prezydent ma w Polsce zupełnie specjalne prawa, i z tego powodu został postawiony ponad prawem?
Odpowiedź na to pytanie jest przy najmniej dla mnie oczywista. Tak samo jak refleksja, iż dla postaci, wykreowanych przez establishment oraz media mainstreamowe na „Bogów” III RP, wyrok gdańskiego sądu oznacza pokusę, by świadomie mówić nieprawdę. Zwłaszcza jeśli ta nieprawda będzie godzić w postaci, przez ten establishment nielubiane. Mało tego mając za sobą całe grono klakierów pewni politycy mogą czuć się bezkarni?
Wydaje się to bardzo realne, bo „Bogowie” IIRP otoczyli się kordonem ochronnym, który ściśle w takich sytuacjach ze sobą współpracuje. Najlepszy tego przykładem jest ostatnie oświadczenie IPN-u o rzekomym podrabianiu dokumentacji przez SB na Wałęsę w latach 80 (czytaj tutaj). Można, by stwierdzić, że to dawno zaplanowana gra, która teraz toczy się na naszych oczach, bo „swoi” muszą być góra? Jak długo jeszcze damy sobie mieszać w głowę i pozwolimy zakłamywać historię, którą sami pamiętamy?
Ryszard Czarnecki nie podjął jeszcze decyzji, czy złoży apelację w tej sprawie, ale ja apeluję – Niech Pan Ryszardzie nie pozwoli, by tego typu wyrok stał się przykładem dla innych podobnych spraw. Może już niebawem okazać się, że Pańska sprawa to był precedens, który ośmieli innych sędziów do ferowania podobnych wyroków!
Fiatowiec