Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

PRAWO I BEZPRAWIE

Zdawałoby się, że w nowych warunkach powstałych w Polsce po 1989 roku, a zwłaszcza po wprowadzeniu prawa autorskiego na miarę współczesności, pisarz, muzyk czy artysta zajmujący się inną dyscypliną sztuki zdobył wreszcie pewność, że jego uprawnienia będą przestrzegane. Nic bardziej mylnego!

Zdawałoby się, że w nowych warunkach powstałych w Polsce po 1989 roku, a zwłaszcza po wprowadzeniu prawa autorskiego na miarę współczesności, pisarz, muzyk czy artysta zajmujący się inną dyscypliną sztuki zdobył wreszcie pewność, że jego uprawnienia będą przestrzegane. Nic bardziej mylnego!

Kartka

Historia przedstawiona w tym wywiadzie świadczy, że długo przyjdzie nam jeszcze czekać na demokrację i że Polak, gdy w grę wchodzą interesy polityczne, jest przez własnych rodaków traktowany w sposób urągający kulturze i patriotycznym tradycjom narodowym, którymi tak się szczycimy.

W tej krótkiej rozmowie zostaną omówione dzieje naruszenia praw autorskich do przekładów książek Horsta Bienka i prześladowania politycznego Andrzeja Pańty, polskiego poety, eseisty i tłumacza, zamieszkałego w Piekarach Śląskich.

Kiedy poznałeś twórczość Horsta Bienka i jak rozwijała się wasza współpraca?

— Już w 1976 roku. W niemieckim piśmie „Akzente” przeczytałem wiersz Nasze popioły pióra tego wybitnego autora. Przekładałem na język polski napisane przezeń wiersze oraz prozę za jego aprobatą i — nie ukrywam — ku dużemu zadowoleniu. Zawarliśmy później umowę ustną, że będę jedynym pisarzem polskim uprawnionym decyzją autora do tłumaczenia jego książek na nasz język. Otrzymałem na to pisemne potwierdzenie 3 października 1990 roku.

Czy opublikowałeś w Polsce przekłady utworów tego autora także w wydaniu książkowym?

— Tak, w 1987 roku w Bydgoszczy ukazał się tom wierszy Czas po temu w moim przekładzie. Wydawnictwo Literackie w Krakowie przyjęło tłumaczenie tomiku Mówienie Milczenie Mówienie (1988), ale nie został on wydany z powodu braku środków. Nadmieniam, że nie zwrócono mi oryginału tekstu. Książka ta ukaże się jednak nakładem Biblioteki „Opcji” w Katowicach.

Czy poza Tobą inni tłumacze chcieli przekładać twórczość Bienka za jego życia?

— Oczywiście. Na przykład Ernest Dyczek z Wrocławia zwracał się bezpośrednio do Bienka w tej sprawie i uzyskał odpowiedź odmowną, ponieważ tylko ja miałem, zgodnie z życzeniem autora, tym się zajmować.

Kto więc naruszył Twoje prawa i wolę zmarłego pisarza?

— Mnóstwo osób! Już cztery miesiące po śmierci Bienka, w kwietniu 1991 roku, Rafał Budnik z Gliwic, właściciel wydawnictwa „Wokół nas” opublikował dwujęzyczne wydanie prozy wspomnieniowej Brzozy i wielkie piece. Przekładu na język polski dokonał Wilhelm Szewczyk.

Jak zareagowałeś na ten fakt?

— W formie pisemnej powiadomiłem Rafała Budnika o moich prawach, ten zaś nie raczył przyjąć informacji do wiadomości i wydał drugą książkę Bienka Podróż w dzieciństwo, tym razem w przekładzie Marii Podlasek–Ziegler.

Dlaczego wydawca zmienił tłumacza?

— Po pierwsze wtrąciła się w sprawę pewna pani o mocnych nerwach — śmierć. Wilhelm Szewczyk umarł, zaś Rafał Budnik zaczął poszukiwać kogoś, kto sponsorowałby jego podupadającą firmę. Mąż pani Podlasek, Niemiec Ziegler, pod pozorami wymiany kontaktów między młodzieżą polską a niemiecką wykorzystał swe układy polityczne dla prywatnych korzyści. Między innymi dotyczy to załatwienia funduszy na wydanie Podróży w dzieciństwo, przełożonej przez żonę, w bońskim Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.

Sprawa naruszenia Twoich praw autorskich ma więc charakter polityczny?

— To dla mnie pewne. Ziegler, będąc pracownikiem ambasady RFN, pod pozorami pojednania obu narodów, zagraża interesom Polaków, w tym moim jako polskiego pisarza. Nie on jeden zresztą, powtarzam. Bezprawnie publikowało utwory, na których tłumaczenie posiadam wyłączność, także radio Deutsche Rundfunk.

Inne instytucje nie stosują podobnych praktyk?

— Wręcz przeciwnie! Wiadomo mi, że pewne wydawnictwo w Gdańsku przymierza się do wydania kolejnej książki Bienka. Pikanterii dodaje tej sytuacji fakt, że tłumaczenia podjął się tam znany od wielu lat pisarz; uczestniczy on w życiu politycznym regionu i kandydował nawet na senatora.

Czy powiadomiłeś tego pana, że — cóż tu owijać w bawełnę — zamierza on popełnić przestępstwo?

— Wysłałem odpowiednie pismo. I nie otrzymałem odpowiedzi. Przeciwnie zareagowali literaccy „piraci” związani z Rafałem Budnikiem oraz on sam. Wtargnął do mego domu w godzinach porannych, domagając się wydania listu Horsta Bienka upoważniającego mnie do wyłączności na tłumaczenie jego utworów. Próbował zastraszyć mnie i moją rodzinę, oskarżając mnie ponadto, że ów list sfałszowałem i powołując się na rzekomo dokonaną w ambasadzie RFN ekspertyzę kopii, straszył jakimś badaniem psychiatrycznym, jakby sprawy fałszerstwa i zdrowia psychicznego były w oczywisty sposób powiązane.

Niesamowita historia!

— Nie znasz jeszcze najbardziej dramatycznych szczegółów. Usiłował mnie także zastraszyć śląski skorumpowany aparat policyjny. Podczas obiadu zostałem porwany z domu przez dwóch cywilnych funkcjonariuszy na przesłuchanie pod pretekstem absurdalnych oskarżeń i musiałem następnie uchodzić do Gdańska, gdzie powinny mnie czekać, jak sądziłem, boje z następnymi piratami: redaktorem pewnego wydawnictwa, który udawał niegdyś mego przyjaciela, zamierzając konsekwentnie naruszać moje prawa autorskie na tłumaczenie poezji niemieckiej, oraz z redaktorami pisma „Tytuł”. Szczęściem piraci gdańscy są mniej aktywni i obeznani z kruczkami prawnymi. Podobnie jak „Tygodnik Powszechny” oraz TV Katowice, które także korzystały bez pozwolenia z tekstów, na jakie posiadam wyłączność translacji.

W literaturze gra się więc teraz brutalniej niż w show–biznesie…

— Łatwo to zauważyć. Prawo zostało zastąpione wojnami podjazdowymi i walką kontrwywiadów.

A sądy? Czy je u nas dla twórców pozamykano?

— To już kolejny rozdział tej historii. Nikt nie zdradza przecież swych posunięć przeciwnikom. Na pewno dotrze do nich Twój wywiad.

Z Andrzejem Pańtą rozmawiała Bożena Budzińska

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.