W ostatnich dniach jeden z gorzowskich dziennikarzy, liczący się zarówno w kraju, ale śmiało też można powiedzieć, że w tej części Europy - postawił tezę, która zdaje się być realizacją linii propagandowej „miejskiej elity” oraz jednej radnej. Rodzi ona pytanie, czy prezydent i jego urzędnicy w sposób właściwy pilnują przetargów? To trzeba przyznać, chwytliwy i daleko idący medialny przekaz... Jak donoszą gorzowskie media sama zainteresowana zdradziła jednak, iż za poprzednich rządów dochody jej męża wynosiły o 60% więcej. Rodzi się więc pytanie - jak więc to możliwe, że obecnie ograniczający je o wspomniane 60% dzięki pracy swoich urzędników prezydent, obudził w niej chęć do kandydowania i osobistego przejęcia władzy? Pewnie chodziło o sprawiedliwość…
Z.K.