Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Francuskie bzdurki

Światowa opinia publiczna od kilku lat ma wyraźne problemy z demokracją, szczególnie jeśli chodzi o wybory w różnych krajach naszego globu. Nie zmienia to jednak faktu, że francuski wybór jest świetnie zagranym przedstawieniem, które będzie miało niewielki wpływ na dalsze losy świata.

Francuskie bzdurki
źródło: Internet

Francuzi to naród z pretensjami. Najstarsza córa kościoła, od czasów Rewolucji stacza się raczej w stronę stanu, jaki trafnie określił jeden z najwybitniejszych polskich publicystów. Patriotyzm umarł w 1918 roku a może wcześniej pod Verdun, Sommą lub w innym miejscu, które spowodowało, że pokolenie "czerwone spodnie to Francja" zmieniło swoje motto na "nigdy więcej wojny". Przerażenie bezmiarem okrucieństwa wojny pozycyjnej postawili na piedestale pacyfizm, który stał się zalążkiem "zwijania się" imperium Francuzów. Indochiny, Algieria, rok 1968, płonące przedmieścia i wreszcie zamachy z 2015 roku, pokazały, że wielkie niegdyś państwo, stało się kolosem na glinianych nogach. Do kierowania nim pretendowały różne osoby, żadna jednak nie zdołała przywrócić Francuzom ducha. Problemy we własnym państwie nie zmieniły jednak mocarstwowego myślenia kolejnych przywódców, którzy z wielką chęcią wypowiadali się w sprawie "zagrożenia demokracji" m.in. w Polsce, nie wspominając choćby słowem o stanie wyjątkowym trwającym od 2015 roku właśnie w krainie wina i serów. Cóż, rzymscy imperatorzy też do końca urządzali igrzyska. 

Najnowszymi igrzyskami ku uciesze tłumów są oczywiście wybory. Wybory, przez które ludzie próbują dać wyraz swojemu zdaniu, że zapraszanie kolejnych pontonów wypełnionych młodymi mężczyznami z Afryki, nie jest w ich mniemaniu tym, czego potrzebuje Francja. Wybory nad którymi znowu pochyla się opinia publiczna całego "cywilizowanego" świata, która jak jeden mąż próbuje walczyć z faszyzmem utożsamianym według nich przez Panią Marine Le Pen. Po drugiej stronie tego ocierającego się o groteskę sporu pozostał Pan Emmanuel Macron, w skrócie można go opisać jako Pana "Żeby było tak jak było z nieco większą domieszką socjalizmu". W pierwszej turze wymienionej parze towarzyszli jeszcze kandydaci: Fillon, Melenchon, Hamon, Dupont'Aignan, zamykający listę tych którymi warto się interesować.

Daleki jestem od teorii spiskowych niemniej jednak sytuacja jest wręcz idealna dla Pana Macrona. Zarówno konserwatyści, socjaliści, komuniści i inni na wyścigi wręcz ogłaszają swoje poparcie dla kandydata jak to mówią "postępu" i rytualne potępienie dla Pani Le Pen jako (wypowiada się na jednym oddechu) rasistki, faszystki, nazistki, antysemitki, rusofiliki, antydemokratki i co tam powstaje w głowach naszych "światłych przedstawicieli dojrzałych demokracji". Gdyby nastąpiło starcie Fillona z Le Pen wyglądałoby ono znacznie ciekawiej, może nawet pojawiłyby się dyskusje o programie, zręby projektów a przede wszystkim wizja Republiki. Tak się nie stanie. Jedyną rzeczą emocjonującą choć już dość starą może być przypomnienie, że ojciec Pani Marine należał do grona osób negujących Holocaust, choć tak naprawdę ta informacja nie wniesie niczego. Francuzi pragnący zmian padli ofiarą "demokracji". Demokracji, która z liberalizmem czy wolnością nie ma nic wspólnego.

Data:
Kategoria: Świat
Tagi: #

szczygiel.radek

Rozumność - https://www.mpolska24.pl/blog/rozumnosc

Blog przede wszystkim o polityce (w tym historycznej). Szczególnym zainteresowaniem autora są nowe ruchy po prawej stronie sceny politycznej oraz zagadnienia wspólnoty i jej niszczenia po 1989.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.