Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Cztery litery zamiast Eurokorpusu

Rządowi udało się powetować drażniącą sumienie zgodę w sprawie Deklaracji Rzymskiej, o co zadbał niezawodny członek gabinetu, minister obrony Macierewicz. Wyjście (de facto) z Eurokorpusu, ten symboliczny gest na przekór, rekompensuje brutalnie rozwianą nadzieję na rychły POLexit tym rodakom, którzy – parafrazując znane powiedzenie – po reelekcji Donalda Tuska już „żegnali się z gąską”. Pożegnanie spełzło na niczym, więc zalew patriotycznej żółci próbowała pani premier Szydło ukoić wyszehradzkim Kongresem Innowatorów. Ostatecznie zwyciężyło chyba przeświadczenie, że półśrodek nie wystarczy i chcąc wyjść z twarzą z defensywy w polityce międzynarodowej trzeba będzie władzy przeprowadzić operację wyjścia z czegokolwiek.

Padło na sojusz militarny, o czym zdecydował być może atut bezpośredniej odpowiedzialności Antoniego Macierewicza. Wybór jego domeny rozwiązuje między innymi problem konieczności wytłumaczenia opinii publicznej powodu decyzji o wycofaniu – powziętej na osłodę po gorzkim przedłużeniu trwania w Unii, czego nie można jednak wyznać społeczeństwu otwarcie, ze względu na kwestie wizerunkowe. Motywów szefa resortu obrony zaś nikt dociekał nie będzie, ponieważ od dawna wiodą one krętymi, sobie właściwymi ścieżkami. Nieważne, czy chodzi o demontaż polskiej armii, czy wręcz przeciwnie, o wzrost siły militarnej państwa – istotny jest święty spokój pani premier, której na pytanie o sens dezintegracji z Eurokorpusem pozostanie rozłożyć ręce w retorycznej bezradności: „A któż to może wiedzieć, co Antoniemu chodzi po głowie? Azaliż jestem zwierzchnikiem ministra swojego?”. Szat nie rozedrze także prezydent Duda, szczególnie po niedawnej wymianie korespondencji z Macierewiczem; dowodu bezcelowości wtrącania się przez głowę państwa do spraw wojska. Nawet, jeżeli czołgi wyjadą na ulice miast, a rekruci Obrony Terytorialnej zaczną legitymować przechodniów, wierchuszka przyjmie to ze zrozumieniem – bo też jak inaczej miałaby zareagować, skoro minister sam jest sobie sterem i żeglarzem?

Zawiłość struktury dowodzenia państwem sprawiała dotychczas niemal wyłączne trudności ekipie „dobrej zmiany”, cieszy więc fakt, że nareszcie zdarzyła się okazja, aby ją wykorzystać. Niezależnie od faktycznego autorstwa koncepcji o wyjściu z Eurokorpusu (nie można wykluczyć inspiracji szarego posła – szeregowej eminencji, Jarosława Kaczyńskiego) w tym konkretnym przypadku wspaniale dopełniły się interesy zainteresowanych podmiotów. Bodaj pierwszy raz daleko idąca autonomia Antoniego Macierewicza przyniosła odsiecz pani premier Szydło, dzięki czemu rząd zdoła teraz wybrnąć zgrabnie z tarapatów związanych z zanadto miękkim stosunkiem wobec Unii. Niesmak po Rzymie minie prędko, skoro Polska znów jest sobą, czyli krajem, który nie daje zapomnieć, że ceni we Wspólnocie jedynie miliardy euro wsparcia finansowego. Z jednej tylko części organizmu Europy upodobaliśmy sobie bowiem popędliwe, intensywne korzystanie; bynajmniej nie z korpusu.

Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.