Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

O ścinaniu i sadzeniu drzew

Czy gospodarz na własnym podwórku i we własnym ogrodzie może ścinać drzewa kiedy mu się to podoba? Moim zdaniem tak. Uzależnianie tego od zezwolenia gminy to przejaw praktyk totalitarnych państwa. Jego efektem będzie, moim zdaniem, zaprzestanie sadzenia drzew na podwórkach przez gospodarzy. Inną kwestią jest samorząd i instytucje. Tutaj nadzór państwa powinien być nawet wzmocniony.

Sieć zalewa ostatnio fala zdjęć polityków PO i Nowoczesnej sadzących drzewa. 
Przyznam, że podoba mi się ta akcja niezależnie od motywów. No bo 
a. dobrze jak będzie więcej drzew, drzewa są fajne
b. dobrze, że wreszcie ci posłowie wzięli się do jakiejś roboty. Nie umieją wymyślić rozwiązań ustrojowych, napisać ustaw, które mogłyby przejść przed sejm, podać rozwiązań trapiących państwo problemów, no to chociaż z łopatą dają radę i robią coś pożytecznego za 10 tys., które miesięcznie dostają z naszych podatków.

Jedna jednak rzecz akcja sadzenia drzew, inna prawo o ścinaniu drzew, nazywane lex Szyszko. Akurat pochodzę z Lubelszczyzny. Całe moje dzieciństwo upływało w kontakcie z drzewami. Były to głównie drzewa owocowe: wiśnie, czereśnie, orzechy włoskie, jabłonie grusze. W tamtych rejonach drzewa, krzewy rosły na każdym podwórku, ogrodzie. Były na każdym większym placu miejskim/publicznych, przy drogach, dróżkach, rzekach. Drzewa zawsze były czymś normalnym. Drzewa, ale też ścinanie drzew. Gdy w zimie drzewa przemarzały bezlitośnie je wycinano, To samo gdy były zbyt wysokie, albo gdy rodziły za mało owoców, albo gdy zasłaniały widok z okna albo gdy zaczynały schnąć, albo gdy gospodarz się na nie wkurzył.

Info o tym, że w PL istnieje prawo, które zabrania właścicielowi podwórka czy ogrodu ścinać drzewo czy krzew uzależniając to od zgody gminy była dla mnie pewnym szokiem. Bo to jest po prostu zwykła głupota. Jak można zabronić człowiekowi gospodarowania tym co rośnie na jego podwórku? To jest rzeczywista ingerencja w prawa człowieka i rzeczywiste ograniczenie wolności. Idźmy dalej tym tropem, to nie będzie można wyrywać, bez zgody gminy, pokrzyw czy innych chwastów rosnących na podwórku czy w ogrodzie. Po prostu paranoja. Przecież drzewa, to zwykłe rośliny uprawne, takie jak kwiatki czy ogórki, tyle, że bardziej okazałe. Po co bawić się w totalitaryzm i odbierać człowiekowi wolność sadzenia i zbierania na swoim własnym podwórku i w swoim własnym ogrodzie tego co mu się podoba? Jeśli ktoś chce sobie zasadzić trawę niech sadzi. Inny chce sobie podwórko wybetonować niech betonuje. Zobaczymy jaku mu się będzie na takim podwórku żyło.

Stąd tzw. lex Szyszko w odniesieniu do prywatnych gospodarstw uważam po prostu za powrót do normalności. Należy uwierzyć w człowieka. Akurat w PL ludzie lubią drzewa i krzewy i jestem pewien, że nadal będą je lubić. Będą je sadzić i ścinać, bo taka jest kolej rzeczy. Jest jednak sposób by ten naturalny proces zakłócić i zniechęcić Polaków do sadzenia drzew i krzewów. Tym sposobem jest wtrącanie się do tego struktur państwowych. No bo kto będzie chciał użerać się z urzędami gdy przyjdzie mu ochota na ścięcie drzewka na własnym podwórku. Ludzie nade wszytko cenią sobie spokój. A takie regulacje prawne wręcz zachęcają do tego by drzew na podwórkach i w ogrodach nie sadzić. No bo po co mieć potem kłopoty? Płacić za ścinanie własnego drzewa. Ciekaw jestem czy ktoś robił badania, ile było drzew na podwórkach i w ogrodach przed wejściem w życie tego głupiego prawa, ile potem. Przypuszczam, że liczba ta zmalała.

Jedną jednak rzeczą, są drzewa na prywatnych posesjach inną w miejscach publicznych. Parki, place, ulice itp. Tutaj jednak utrzymałbym, gdyby to ode mnie zależało, nakaz uzyskania zgody urzędów wyższego szczebla dla wycinania drzew. Nie dałbym samorządom możliwości samodzielnego decydowania o tych sprawach. Samorządy mają bowiem tendencję oszczędzania kosztem obywateli. Nie chce się wydawać pieniędzy na sprzątanie liści, nadarza się okazja do opchnięcia atrakcyjnej działki zaprzyjaźnionemu deweloperowi to ścina się drzewa, albo sadzi tuje, albo betonuje, czy wysadza kostką brukową. No niestety, w mojej ocenie w samorządach dominuje mentalność folwarczna: jak najwięcej nakraść z państwowego dla siebie i swojej rodziny i tylko czas może to zmienić. Nadzór ze strony np. urzędów wojewódzkich przynajmniej spowolniłby takie procesy.

Inną kwestią są też lasy prywatne, ale tutaj jak rozumiem właściciel nie ma prawa wyciąć lasu w pień tylko jest nad tym nadzór lasów państwowych. I tak powinno być 

Podsumowując: Nie wprowadzajmy po raz kolejny praktyk totalitarnych w PL. Gospodarz sam powinien decydować, czy na własnym podwórku sadzić i ścinać drzewa i krzewy. Uzależnianie tego od zgody gminy zaskutkuje po prostu tym, że ludzie nie będą chcieli sadzić drzew aby nie sprowadzać sobie na głowę kłopotów. 
Inną kwestią jest postępowanie samorządów i ogólnie instytucji. Tutaj nadzór nad ścinkami powinien być. Nawet nadzór wzmocniony.

A przy okazji, w szkole podstawowej całą klasą sadziliśmy drzewa. Zasadziliśmy całkiem spory obszar. Potem przyszedł leśniczy i robotnicy leśni musieli te drzewka wyrywać i sadzić jeszcze raz. Tak to bywa z akcjami. 

Data:
Tagi: #
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.