Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Rosół zrobiony z pomidorowej

Konsultacje społecznościowe, czyli dlaczego razem z władzą wszyscy współtworzymy prawo?

Rosół zrobiony z pomidorowej
Rosół
źródło: Prywatne Archiwum Autora

Konsultacje społecznościowe

W czasach słusznie minionych władza stosowała “konsultacje społeczne”. Ta instytucja demokracji bezpośredniej, polegająca na wyrażeniu przez członków zbiorowości opinii w przedstawionej sprawie, ma tę cenną dla władzy zaletę, że jej wynik do niczego rządzących nie zobowiązuje. I tak np. 18 lipca 1952 r. na posiedzeniu Sejmu Ustawodawczego Bolesław Bierut zapewniał , że “w zebraniach i naradach poświęconych dyskusji nad projektem Konstytucji, których odbyło się łącznie ponad 200 tysięcy, wzięło udział z górą 11 milionów uczestników, w tej liczbie około 3600 tysięcy mieszkańców gromad wiejskich i około 2700 tysięcy uczestników zebrań i narad organizowanych przez młodzież. (...) W dyskusji nad projektem wypowiedziało się ustnie około 1400 tysięcy obywateli, ponad 25 tysięcy zaś nadesłało swe uwagi w formie pisemnej. Pisemne wypowiedzi zawierały ogółem 2822 poprawki o treści merytorycznej, częstokroć cennej, lub o charakterze redakcyjnym”. A to że przyjęta ostatecznie ustawa zasadnicza była niemalże identyczna z omawianym wcześniej projektem? No cóż, nie można mieć wszystkiego. Konsultacje zostały przeprowadzone, a społeczeństwo wysłuchane.

W dobie facebooka, twittera i innych portali, konsultacje społeczne wyglądają nieco inaczej. Przedstawiony projekt nowego prawa od razu przebojem zdobywa internet i tam poddawany jest dogłębnej analizie i krytyce, mniej lub bardziej merytorycznej. Oczywiście inne media też go omawiają, ale Wiadomości czy Fakty lecą w telewizji raz na dobę, a internet przerw nie robi. I właśnie media społecznościowe przekształcają jednostronną komunikację w interaktywny dialog, stając się forum wymiany opinii na temat bieżącej sytuacji. W serwisach społecznościowych nierzadko zdarza się, że opinia “zwykłego człowieka” bywa trafniejsza od opinii “uznanego autorytetu”. Różnica między internetem a np. telewizją jest taka, że tego pierwszego nikt do studia nie zaprosi, żeby się wypowiedział, a sieć taką możliwość mu daje. Czy to dobrze, że w internecie każda wypowiedź jest równa, bo zaczyna z tego samego punktu, to rzecz dyskusyjna. Pozostaje faktem, że tak jest i pozostaje umieć wyciągnąć z tego wnioski.

Konsultacje społecznościowe - takie pojęcie jeszcze nie funkcjonuje, choć powinno, bo nie ma lepszego określenia na przeprowadzanie konsultacji społecznych poprzez media społecznościowe. Nie ma się co łudzić, że takie konsultacje radykalnie zmienią charakter proponowanej ustawy, ale na pewno coś poprawią. Likwidacja gimnazjów nie została wstrzymana, ale zrezygnowano z pomysłu, aby szkoły muzyczne funkcjonowały w trybie 6+6 lat zamiast 8+4 jak wszystkie inne szkoły. Pomysł ograniczenia kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast też spotkał się z natychmiastową reakcją społeczeństwa wyrażoną przede wszystkim w internecie. Nie chcę powiedzieć, że oddolne uwagi zawsze są uwzględniane, bo nie są i nie muszą być, ale władza ma podane na tacy nie tylko reakcje społeczeństwa na rządowe pomysły, ale również reakcje obywateli na reakcje innych obywateli. Konsultacje społecznościowe są wielowymiarowe i wielokierunkowe, co jest ich główną zaletą. 

Cały naród buduje swoją stolicę

Taki napis znajduje się na elewacji warszawskiej kamienicy przy rondzie im. de Gaulle’a ozdobionym sztuczną palmą, którą podobno niektórzy uważają za naturalną [ciekawe za żywego uznał ktoś gen. de Gaulle’a dziarsko kroczącego po cokole?]. Dzisiaj to hasło nabiera zupełnie nowego znaczenia. Na początku lutego światło dzienne ujrzał projekt ustawy, na podstawie której stolica miałaby składać się z gminy Warszawa i 32 okolicznych gmin. Dokument stał się przedmiotem debaty, histerii i żartu. Wytykano mu różne błędy dotyczące m.in. wewnętrznej spójności czy zgodności z innymi aktami prawnymi, w tym również z konstytucją. Wyśmiewany brak Podkowy Leśnej bardzo szybko został uznany przez Jacka Sasina za przeoczenie; utworzenie z gmin i dzielnic jednomandatowych okręgów wyborczych do rady miasta stołecznego, co zaburzałoby równość wyborów zagwarantowaną w konstytucji, Jarosław Kaczyński skrytykował i uznał za niedopuszczalną; zarzut sprzeczności zapisu o jednym radnym z gminy/dzielnicy z zapisem o 50 radnych, brak informacji o majątku, jakim dysponuje stolica czy też rozbieżność w kwestii nadawania statutów dzielnic Warszawy nie spotkały się z indywidualnymi odpowiedziami, ale cały projekt ma być jeszcze dopracowany. Tym sposobem politycy, dziennikarze, samorządowcy i obywatele, świadomie lub nie, poprawili PiS-owi ustawę.

Wygląda to trochę tak, jakby rząd podawał nam bryłkę węgla, a my wszyscy rzucając się na nią, robimy z niej brylant, którym następnie władza przyozdabia swoją koronę. Jakość ewentualnego brylantu jest uzależniona od jakości rzuconego węgla, a rząd powinien jednak wziąć pod uwagę, że korona wysadzana brylantami wygląda lepiej niż przystrojona węglem.

Data:
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.