Człowiek z klasą na ogół nie zdoła przemóc siebie samego. Świadome taplanie się w tym bagnie jest rodzajem upodlenia, które wymaga od uczestników, aby pozbyli się godności i kultury osobistej, bowiem od tego zależy ich wiarygodność w oczach elektoratu. Trzeba zapomnieć o swym formacie, często zniżyć się do poziomu rynsztoka, aby zasłużyć na szacunek wyborców.

Kiedy profesor Gliński kilka lat temu decydował się zaangażować w nową formę służby ojczyźnie zapewne nie przypuszczał, że wiązać się to będzie z tak drastycznymi wyrzeczeniami. Przed niedawną konferencją, na której zaskoczył przepraszając za propagandowe ataki mediów narodowych na organizacje pozarządowe, musiał już mieć świadomość konsekwencji. Środowisko patriotyczne nie wybacza odstępstw od wykładni, a przyznanie się do błędu jest tam równoznaczne z defetyzmem. Szczególnie teraz, gdy zażarta batalia o Polskę toczy się na wszystkich frontach. W takim miejscu i czasie wszelkie symptomy dystansu od poczynań zwartych szeregów „dobrej zmiany” nie mogą ujść płazem.

Dlatego doczekały się spodziewanej reakcji. Wyborcy żądają dymisji, a partyjni towarzysze publicznie wyrażają dezaprobatę wobec gorszącej wypowiedzi Glińskiego. Oburzenie jest powszechne i tylko nieliczne wyrazy wsparcia mogą utrzymywać wicepremiera w przekonaniu, że warto być porządnym, niezależnie od wielce nieporządnych realiów.

W związku z tą sytuacją przypominam sobie hasło „zachować się jak trzeba”, które propagowane było niedawno przez obóz władzy z okazji pogrzebu „Inki”. Jak różnie można je odczytywać w zależności od kontekstu. Dziś podziwiamy Żołnierzy Wyklętych za to, że odmówili współpracy w okolicznościach, kiedy opłacało się zapomnieć o honorze. Dni premiera Glińskiego w rządzie Beaty Szydło zapewne są już policzone, lecz i jego postawa kiedyś doczeka się sprawiedliwego osądu przez demokratyczną większość. Nastąpi to jednak dopiero w czasach, gdy Polskę będziemy mogli określić mianem kraju ludzi kulturalnych. A na razie nie przepraszajmy za nic, jedyne co wypada to się wstydzić. Rzecz jasna nie za siebie - za konkurencję.