Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Skok na samorządy

O sytuacji wokół samorządów rozmawiamy z dr. hab. Sebastianem Kozłowskim z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego i wieloletnim samorządowcem. "Mamy do czynienia z agresywną próbą przejęcia władzy w ważnych i zasobnych jednostkach samorządowych"

Skok na samorządy
źródło: mPolska24.pl

Czy jako doświadczony samorządowiec, doświadczony w każdym tego słowa znaczeniu, spróbuje Pan oceniać sytuację w kraju, w samorządach?

Rozumiem podkreślenie słowa „doświadczony” w podwójnym kontekście. Rzeczywiście moje doświadczenia z samorządem terytorialnym dotyczą zarówno badań naukowych, jakie od wielu lat prowadzę w tym obszarze, jak i własnych, niegdysiejszych doświadczeń w charakterze funkcjonariusza publicznego.

Przybywa samorządowców, którym stawiane są zarzuty w związku z pełnionymi przez nich funkcjami. Pod lupą CBA są urzędy marszałkowskie w całej Polsce, wicemarszałek województwa wielkopolskiego, prezydenci Łodzi i Lublina. PiS powołuje komisję weryfikacyjną ds. reprywatyzacji. Jak Pan ocenia te działania? Patologie w samorządach niewątpliwie są.

Działania Prawa i Sprawiedliwości oczywiście mogą skończyć się podjęciem ustawowej próby recentralizacyjnej i osłabienia systemowej roli samorządu. Same gminy to prawie 2,5 tys. podmiotów. W tak zróżnicowanym i policentrycznym tworze organizacyjnym zawsze można znaleźć kilka tzw. czarnych owiec, które słusznie, czy nie słusznie można pokazywać jako patologię, która uzasadni zmiany całościowe, systemowe. Finałem tych zmian może być uprzedmiotowienie samorządu i podporzadkowanie go administracji rządowej. Nie wydaje mi się jednak, aby już o takie rozwiązanie chodziło teraz w tej grze.

W takim razie o co chodzi? Zdaniem opozycji to nieformalny start kampanii samorządowej PiS-u z CBA w roli głównej i zbijanie politycznego kapitału. Jak będzie się ta sytuacja rozwijać Pana zdaniem w najbliższym czasie?

Bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że mamy do czynienia z agresywną próbą przejęcia władzy w ważnych i zasobnych jednostkach samorządowych. Za niespełna dwa lata odbędą się wybory samorządowe, a PiS-owi brakuje tylko władzy w samorządzie do opanowania wszystkich segmentów organizacyjnych państwa. Być może, niektórzy liczą na to, że presja, ciągłe kontrole, przesłuchania, doniesienia do prokuratury i nagłaśniane konferencje prasowe polityków PiS, przyczynią się do rezygnacji niektórych, zmęczonych sytuacją prezydentów miast albo odwołaniem ich w referendum zainicjowanym przez oburzonych obywateli.

W 2005 roku po przejęciu władzy przez PiS Pan, jak i wielu innych burmistrzów warszawskich gmin również zostaliście oskarżeni. Ma Pan poczucie deja vu? 

Rozumiem to, co się obecnie dzieje wokół samorządu, widząc lawinę oskarżeń pod adresem prezydentów miast oraz akcje CBA w urzędach marszałkowskich. To klasyczne działania PiS, które znam z przeszłości jako osoba w pewnym sensie represjonowana w wyniku działań prominentnych polityków tego środowiska. W kadencji 1998-2002 byłem wiceburmistrzem w jednej z ówczesnych gmin warszawskich. Pamiętam co się działo, kiedy prezydentem Warszawy został Lech Kaczyński. Warszawa stała się dla niego znakomitą szansą do przeprowadzenia spektakularnej kampanii wyborczej na urząd prezydenta RP. W 2003 roku rozpoczął tzw. audyt działań poprzedników i składał liczne doniesienia do prokuratury. Kiedy w 2005 roku Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy w kraju, wraz z moimi byłymi kolegami z zarządu gminy, natychmiast zostaliśmy oskarżeni o niegospodarność. W całej Warszawie postawiono wiele zarzutów byłym burmistrzom. Zaczęły się wielogodzinne przesłuchania na policji, zbieranie odcisków palców, zdjęcia do kartoteki policyjnej, a potem akt oskarżenia z którego wynikało, że grozi mi do 10 lat więzienia.

O ile pamięć nas nie myli w Pana przypadku wszystko szczęśliwie się dla Pana skończyło, więc może uczciwi samorządowcy nie mają się czego obawiać?

I tak i nie. Czułem się fatalnie doznając tzw. śmierci cywilnej. Na temat naszych rzekomych przestępstw rozpisywały się gazety, traciłem znajomych, a ludzie nieżyczliwi wykorzystywali sytuację aby mnie dyskredytować. Prokuratura pod kierownictwem PiS-owskiego zwierzchnika przygotowała niezliczone, opasłe tomy akt sprawy. Miałem wrażenie jakbym został bohaterem „Procesu” F. Kafki, byłem małym, osamotnionym pionkiem w grze polityków PiS, którzy realizowali swój wielki plan kosztem mojego życiorysu. Dopiero po wielu latach spędzonych na ławie oskarżonych, w 2012 roku zostałem uniewinniony i oczyszczony ze wszystkich zarzutów. Mało kto już się tą sprawą wtedy interesował. Byłem oskarżany w świetle jupiterów, a uniewinniony w ciszy i zapomnieniu. Myślę, że obecni, nawet uczciwi, praworządni samorządowcy wiele stracą, ponieważ procesy sądowe w Polsce trwają latami. A kiedy zostaną uniewinnieni, już nikt nie będzie o nich pamiętał, nie będą pełnić ważnych funkcji, a i PiS-u już dawno u władzy nie będzie. To w żadnym wypadku nie jest optymistyczna perspektywa.

Premier Szydło w jednym z wywiadów stwierdziła, że jest w posiadaniu informacji o samorządach, w których "na złość władzy" nie realizuje się inwestycji. Czemu to ma służyć?

Przywołane stwierdzenie brzmi podobnie do niefortunnej wypowiedzi prezesa J. Kaczyńskiego w sprawie przedsiębiorców, którzy rzekomo specjalnie wpływają na obniżenie poziomu wzrostu gospodarczego w Polsce. To są niedorzeczności kompromitujące wypowiadających się w ten sposób polityków, szczególnie panią premier, która sama była samorządowcem, burmistrzem. Nie sądzę, aby mówiła tak na podstawie własnego doświadczenia, bowiem każdy samorządowiec chce dobrze wypadać przed swoimi wyborcami, chce być wybierany na kolejne kadencje, więc nie wchodzą w grę działania w konwencji „na złość babci odmrożę sobie uszy”. To jest po prostu śmieszne.

10 lat Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie. Jak oceniłby pan te rządy, z punktu widzenia samorządowca, warszawiaka i autora publikacji o samorządzie? Reprywatyzacja to poteżny cień nad głową Pani Prezydent.

Zarządzanie Warszawą jest dalekie od doskonałości, ale z dotychczasowych prezydentów miasta w moim przekonaniu Hanna Gronkiewicz-Waltz wypada najlepiej. Wybudowała Most Północny, uruchomiła II linię metra, usprawniła transport zbiorowy i zainicjowała szerokie, zobowiązujące dla władz konsultacje z mieszkańcami w ramach budżetu partycypacyjnego. Szkoda byłoby całą tę prezydenturę oceniać jedynie przez pryzmat kontrowersyjnych przypadków zwrotów nieruchomości na rzecz tzw. byłych właścicieli.

Data:
Kategoria: Polska Lokalna
Tagi: # #lubuskie
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.