Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Dobra zmiana kołem się toczy

Dziś upływa rok od wygranej Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Parlamentu. Mamy do czynienia z faktem, który wyjątkowo zawiera w sobie pozytywne interpretacje (chociaż różniące się w formie) zarówno dla sympatyków jak i oponentów ugrupowania sprawującego władzę, bowiem dla pierwszych rocznica jest nadal powodem do świętowania pamiętnego zwycięstwa, drudzy natomiast satysfakcję czerpią głównie z kalkulacji, że w klepsydrze odmierzającej czas pozostały „dobrej zmianie” ubyło już czwartej części piasku.

Dziś upływa rok od wygranej Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Parlamentu. Mamy do czynienia z faktem, który wyjątkowo zawiera w sobie pozytywne interpretacje (chociaż różniące się w formie) zarówno dla sympatyków jak i oponentów ugrupowania sprawującego władzę, bowiem dla pierwszych rocznica jest nadal powodem do świętowania pamiętnego zwycięstwa, drudzy natomiast satysfakcję czerpią głównie z kalkulacji, że w klepsydrze odmierzającej czas pozostały „dobrej zmianie” ubyło już czwartej części piasku.

Oczywiście sprawa nabiera mniej koncyliacyjnego charakteru, gdy rzecz dotyczy podsumowania tego etapu. Wszak nie sposób obiektywnie wyważyć oceny, kiedy na jednej szali umieścimy szereg dokonań rządu Beaty Szydło, a obok kontrowersje towarzyszące ich wprowadzaniu w życie. W kilku kwestiach być może udałoby się jeszcze pokusić o kompromis, po stronie sukcesów zapisując np. program zasiłków socjalnych dla rodzin wielodzietnych, po przeciwnej zaś umieścić bezwiedny mniej lub bardziej proces nominacji na stanowiska w administracji publicznej według partyjnego kryterium, którego egzemplifikacją został nieszczęsny doradca ministra obrony narodowej Bartłomiej Misiewicz. Zgody co do ogólnej jakości zmian politycznych w kraju próżno jednak oczekiwać po elektoracie nadal targanym plemiennymi emocjami.

Próby pogodzenia wody z ogniem na potrzeby okolicznościowego wpisu uważam przeto za pozbawione sensu. Nie potrafię zresztą nawet wyobrazić sobie takiej figury, która by mogła przedstawiać obraz państwa zarazem wstającego z kolan i kładącego głowę pod topór. Rzeczpospolita jest zbyt poważnym przedsięwzięciem jak na tego typu publicystyczne deformacje, dlatego zamiast konfrontacji, a tym bardziej syntezy argumentów o wyższości socjalizmu nad liberalizmem (i odwrotnie), które to ideologie wyznaczają od dawna oś sporu pomiędzy obecną władzą a opozycją, pokuszę się tylko o dosyć zabawne spostrzeżenie – podobnie jak temat niniejszego wpisu raczej spoza kategorii subiektywnych przekonań. Otóż w ostatnim tygodniu ukazał się sondaż, wedle którego Prawo i Sprawiedliwość aktualnie cieszy się poparciem 38 proc. respondentów indagowanych przez pewien popularny ośrodek badań opinii społecznych. Tym samym wynik partii Jarosława Kaczyńskiego jest wyższy niż suma rezultatów trzech pozostałych formacji, które znalazły się ponad progiem wyborczym (Nowoczesna – 16 proc; Platforma – 15 proc; Ruch Pawła Kukiza – 6 procent głosów).

Sam fakt świetnych notowań szczególnie zabawny nie jest, wręcz za niejaką tradycję ostatnich dekad możemy uznać wysoki poziom zaufania społecznego do polityków kierujących państwem, lecz w kontekście przynajmniej jednego aspektu tej sytuacji uśmiech sam nawiedza moje silące się na bezstronność oblicze. Chodzi mianowicie o źródło tych nader optymistycznych dla PiS-u danych, którym jest… no właśnie – słynący z wiarygodności CBOS. Ten sam sprawdzony i rzetelny (z racji podległości prezesowi rady ministrów) organ, którego ankiety polityczne w przeszłości niejednokrotnie doprowadzały ówczesnych pretendentów do władzy w stan poważnej konfuzji.

Liczę się z możliwością, że powyższy przykład przewrotności losu nie wywoła reakcji zbieżnych z moją i naprawdę chciałbym ewentualnym czytelnikom zapewnić trochę merytorycznej zawartości, skoro okazja jest tak wyjątkowa. Szczerze powiedziawszy, nie jestem jednak w stanie nawet we własnym sumieniu rozstrzygnąć, czy „dobra zmiana” zasługuje na swoje określenie we właściwym czy może raczej ironicznym znaczeniu. Rok to chyba zbyt krótki okres czasu na formułowanie ostatecznych wniosków. Natomiast tym, co rzuca się w oczy (tak w skali tych 12 miesięcy jak od zarania ludzkości) i o czym nie omieszkam wspomnieć to mądrość zawarta w powiedzeniu, iż „historia kołem się toczy”. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz rodzime życie polityczne dostarcza na to dowodów, pozwalając co bardziej doświadczonym jego uczestnikom, do których śmiem zaliczyć własną osobę, na zachowanie relatywnego dystansu.

Rzecz jasna, w żadnym razie nie próbuję tutaj przedstawiać siebie jako wzoru do naśladowania, nie namawiam nikogo do wyzbycia się poglądów. W związku z rocznicą wydarzeń 25 października 2016 roku oraz wobec konsekwencji podsumowanych w CBOS-owym badaniu po prostu życzę wszystkim zainteresowanym przyjemnej zabawy, bez względu na wojenne barwy, albowiem po wielu latach doświadczeń zdaje mi się, że właśnie w tym należy upatrywać głębszego sensu zaangażowania w piękną dziedzinę, jaką bez wątpienia jest polityka.

Aczkolwiek zastrzegam sobie możliwość zmiany zdania, jeżeli w przyszłości któraś z „dobrych zmian” zdoła realnie wpłynąć na komfort mojej egzystencji. Może wtedy postaram się o szczerą, bezkompromisową ocenę, w oparciu o zamach na władzę sądowniczą, usilne starania, aby na ruinie i zgliszczach ziścić marzenia o średniowiecznej potędze lub inne z niezliczonej ilości niezmiernie ważnych przesłanek.

Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.