Rano Tato zadzwonił i powiedział, że w sumie mnie nie pyta jakie plany i zdrowie, bo i tak mu powiem, że jest dobrze. Mama jak zawsze: ale ty już jesteś stary.
Byli młodzi Mama: 19, Tato: 21, kiedy się urodziłem. Ciężko im było. Nie było – jak każdej rodzinie w latach siedemdziesiątych – łatwo zdobyć swojego kąta, ludzie nie rozumieli siebie tak jak my dziś. Mam wrażenie, że żyli trochę bardziej intuicyjnie. Przyjęli mnie. Nie, nie miałem idealnej rodziny, dużo u nas było trudności, ale dziś widzę, jak bardzo każde z nich mnie kochało i kocha dalej.
Kiedy miałem naście lat, jak część ludzi w moim wieku, składałem „ślub”: „nigdy nie będę jak oni”. Później to żyło we mnie podświadomie, ale około trzydziestki, podczas jednej z wizyt u Rodziców zrozumiałem i zgodziłem się na to, że jestem do nich bardzo podobny. Że nie mogę żyć tym „ślubem”, ale zobaczyć, że to, czego chciałem się wyprzeć jest moi najcenniejszym bogactwem. Wtedy zacząłem ich kochać inaczej. Patrzeć na nich, tak jak uczę od lat ludzi – z wdzięcznością. Nauczyłem się, że nie mogę i nie chcę ich oceniać, bo Bohaterów się nie ocenia, ale się od nich uczy.
Moi Rodzice mają trudnego syna, i nie chodzi o mojego Brata Pawła. Chodzi o mnie. Tak, jestem trudnym dzieckiem. Od 19 lat poza domem, mało o mnie wiedzą, myślę, że niewiele rozumieją z tego kim jestem i co robię, ale wiem, że mnie kochają. Nie, nie jest to miłość egzaltowana, to miłość wierna. Ona się wyraża w prostych tych samych zwrotach. Mój Tato od 19 lat mówi mi: jak wrócisz to przedzielimy duży pokój na pół i będzie dla ciebie. Mama zawsze pyta: kiedy przyjedziesz? Są wierni.
Są moimi cichymi Bohaterami. Żyję dzięki nim, miałem całkiem znośne dzieciństwo (pomimo wszystko) – dzięki nim. Dziś, kiedy są ze sobą ponad 40 lat (jeju, jak długo), patrzę na nich jak na obraz dziwnej jedności (a jaka nie jest dziwna?). Takiej, którą się podziwia, takiej, która wiele (wszystko) przetrzymuje, szukającej jednak dobra drugiego.
Mamo, Tato – dziękuję Wam za życie, że nie poszliście na łatwiznę, że poświęciliście swoją młodość, że mnie urodziliście, że mnie wychowaliście, bardzo dużo nauczyliście. Dziękuję Wam i chcę Wam powiedzieć, że choć mało ze mnie macie, to wiedzcie, że wielu ludzi korzysta z owocu Waszej miłości. Jesteście moimi Bohaterami. Serio.
Na zdjęciu jest Mama i Tata. A pośrodku jedna (z pieczołowitością przechowywaną) z pamiątek rodzinnych, którą dostałem od Rodziców: moja opaska rozpoznawcza z porodówki.
Łatwiej przychodzi mi pisać niż mówić.